Do Bąkowa przyjechałem pekaesem do Warlubia, potem niecałe trzy kilometry pieszo. Tyle miały do szkoły dzieciaki z bidula, starsze jeździły rowerami. Wczesna wiosna, jak teraz, ale pogoda była lepsza, nie padało, ciepło.
Ociągałem się z tym konkursem. Owszem, chciałem być dziennikarzem, ale czy nie lepiej byłoby pójść na prawo, tak bezpieczniej? Nauczyciel polskiego był ode mnie mądrzejszy, wiedział, że tego chcę, wyśmiał mnie i nakazał. Panie profesorze, dziękuję. Indeks za debiut, tak się konkurs nazywał, dawał laureatom wolny wstęp na studia, na jedyne wtedy w Polsce magisterskie dziennikarstwo. Instytut Dziennikarstwa, fiu, fiu. Żeby się dostać do finałów, trzeba było wysłać trzy teksty: wywiad, recenzję i najważniejszy, o formule dowolnej, ale zadanym temacie. „We własnym domu” kojarzyło się jednoznacznie, wszak kilka razy dziennie w telewizji, a była jedna, aktorzy wzywali do hojności i zrzutki na potrzeby odzyskanego, niepodległego, ale biednego jak mysz kościelna państwa, powtarzając: „Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj, pomóż”. I ludzie dawali, co mieli – złoto, biżuterię, walutę, złotówka tak szybko traciła na wartości, że nie było sensu makulaturę znosić.
Czytaj więcej
Najczęściej zadawane w te dni pytanie? Jakie wino pijesz do mazurka? Odpowiedź jest prosta: do mazurka tylko kawa.
Stałem przed domem, gdzie przyjęli mnie jak pana redaktora. Rozmawiała ze mną dyrektorka i wychowawcy, pokazano dość przygnębiające – ale to był Peerel, wtedy wszystko było przygnębiające – pokoje. Czyste i ponure. Wszyscy mówili to samo: Jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Dyrektorka balansowała między podkreślaniem zalet (dzieci latem mogły nawet jeździć konno, a niektórzy załapali się na rejs „Pogorią”, przecież dzieciaki z normalnych domów nie mogą na to liczyć) a pokazywaniem potrzeb. Bo jakby się to miało gdzieś ukazać, to wie pan, może ktoś nam pomoże. Wychowawcy wtórowali.
Dzieciom też się podobało. Warunki mamy tu dobre, bardzo dobre nawet. Są zabawki, dużo zabawek, można w piłkę grać. I pokoje są ładne. Karmią bardzo dobrze, dziś będą kotlety, zostanie pan? Wychowawcy są super, ja najbardziej lubię panią, a ja pana. Tacy są wszyscy dla nas dobrzy. Jest sto razy lepiej niż w domu.