W Polsce wszystko jest polityczne. Ale nie dla nas. Dlatego nie będziemy pisać w tym tygodniu o tym, o czym piszą wszyscy. O tym, co się stało w Szczecinie. Bo uważamy, że są jakieś granice. Nie tylko w żartach.
Nie będziemy też zajmować się Janem Pawłem II. Bo jedni chcą Polskę odjaniepawlić i obalić pomniki papieża, a drudzy wprost odwrotnie. Mamy wyjście kompromisowe. Pomniki zostają, ale malujemy je na tęczowo!
To może dla odmiany coś optymistycznego. Premier przemówił. Deficyt budżetowy maleńki, dług publiczny spada, wpływy z podatków rosną. Jest dobrze i będzie jeszcze dobrzej. Sukces i propaganda jak za Gierka. Tak że, szanowni państwo, czas robić zapasy. Niedługo pewnie wprowadzą kartki na cukier.
Byliśmy wielbicielami gładkolicej ambasador USA pani Mosbacher, a teraz zostaniemy fanami ambasadora Baggera z RFN. To nie pomyłka. Ten kraj naprawdę się tak nazywa, chociaż ruskich kochają tam jak w NRD-ówku. Tymczasem ambasador Bagger twierdzi na Twitterze, że to Polacy od lat żywią Rosję, kupując od niej surowce. W kolejnym nieopublikowanym jeszcze wpisie ma podobno dowieść, że we wrześniu 1939 r. napadliśmy na Niemcy i Sowietów jednocześnie.
Na Uniwersytecie Warszawskim szanują piękne polskie tradycje, w tym tradycję donosów. Ostatnio działacze młodzieżówki Unii Europejskich Demokratów wysmażyli donosik na niejakiego Oskara Szafarowicza z młodzieżówki PiS. A władze uczelni postanowiły postulat relegowania delikwenta poważnie rozważyć, zamiast zignorować. Cóż, do złamania prawa nie doszło, choć sądząc po tym, co Szafarowicz wypisuje w społecznościówkach, nie jest ani mądry, ani sympatyczny. Czyli przed nim wielka kariera w polityce.