O konieczności przemyślenia posługi papieskiej wspominał już Jan Paweł II. Benedykt XVI, przechodząc na emeryturę, przyczynił się do ogromnej zmiany symbolicznej w tej sprawie. A Franciszek, prowadząc proces synodalizacji, jeszcze przyspieszył proces „końca papiestwa, jakie znamy”. I dobrze, że tak się stało, bo zmiany w Kościele wymagają nowego modelu papiestwa.
Czytaj więcej
Każde pokolenie musi opowiedzieć sobie chrześcijaństwo i Ewangelię na nowo. A moc zamknięta w postaci Jezusa sprawia, że za każdym razem jest to opowieść nieco odmienna.
Biskup Rzymu ma być znakiem jedności Kościoła, budowniczym mostów między rozmaitymi jego nurtami, a wreszcie strażnikiem ortodoksji. Pomagać mu w tym ma nieomylność w sprawach wiary i moralności, wbrew pozorom stosowana niezmiernie rzadko. W XX i XXI wieku zaczął funkcjonować model odmienny. Doprowadziły do tego trydenckie wymuszanie jednolitości, ultramontanizm (podporządkowywanie polityki kościołów krajowych bezpośrednio Rzymowi), a także masowe media i wreszcie cechy charakterologiczne niektórych papieży. W miejsce niegdysiejszego, dość jednak oszczędnego modelu papiestwa wszedł taki, który za Tomaszem Rowińskim i środowiskiem czasopisma „Christianitas” określić można mianem „turbopapiestwa”. Wierni zaczęli oczekiwać stanowisk Rzymu w każdej kwestii, a system kościelny zaczął je traktować jako jedyny wyraz wiary, któremu wszyscy mają się podporządkować lub milczeć.
Biskup Rzymu ma być znakiem jedności Kościoła, budowniczym mostów między rozmaitymi jego nurtami, a wreszcie strażnikiem ortodoksji. Pomagać mu w tym ma nieomylność w sprawach wiary i moralności, wbrew pozorom stosowana niezmiernie rzadko.
Efekt jest taki, że nauczanie wielu biskupów składa się z cytatów i interpretacji obecnego papieża. Widać to w Polsce, ale nie jest to proces właściwy tylko nam. Zwracanie uwagi na odrębności, a czasem sprzeczności między deklaracjami kolejnych papieży jest traktowane jako zdrada obecnego pontifexa. Katolicka postawa zostaje sprowadzona do posłuszeństwa wobec linii, wierności osobie, a nie do wierności Prawdzie w całej jej różnorodności i do niekiedy trudnej drogi do jej osiągania. Kłopot polega jednak na tym, że to wcale nie jest postawa katolicka. A do tego jest ona nie do utrzymania w obecnej sytuacji katolicyzmu, który od pewnego czasu funkcjonuje w ogromnej różnorodności. Anglikanizacja, czyli sytuacja, gdy w jednej wspólnocie funkcjonują wierni i duchowni różniący się od siebie w kwestii interpretacji fundamentalnych prawd wiary, jest w Kościele katolickim faktem. Dlatego posługa papieska, jeśli ma być nadal znakiem jedności, musi brać to pod uwagę.