Niedawno we Włoszech grupa młodych mężczyzn z Afryki Północnej wsiadła do podmiejskiego pociągu i zaczęła molestować małe dziewczynki. Krzyczeli: wejście dla białych kobiet wzbronione! Czy wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby ktoś coś podobnego zaczął mówić o kolorowych?” – głos Giorgii Meloni, początkowo łagodny i stonowany, staje się twardy. Liderka partii Fratelli d’Italia (Bracia Włosi) mówi coraz głośniej. To już krzyk. Jej spojrzenie, jeszcze przed chwilą wręcz zalotne, teraz staje się ciężkie, skoncentrowane na jakimś dalekim punkcie. Tłum, który zgromadził się tego lata w Weronie, jest w ekstazie. Ludzie wstają, biją brawo. Krzyczą: niech żyją Włochy!
„Mówiono nam, że nie mamy prawa istnieć. Że jesteśmy rasistami. A dziś staliśmy się największą partią kraju. Wiecie dlaczego? Bo przekreśliliśmy granice, które próbowali nam narzucić! To nie wielka finansjera, nie wielkie grupy interesów, których narzędziem stała się lewica, ale lud będzie decydował, kto dostanie władzę. Na tym polega demokracja!” – na trybunach zapanował już prawdziwy szał. W oczach zgromadzonych Giorgia stała się prawdziwą boginią. A w każdym razie pierwszą kobietą, która najprawdopodobniej zostanie premierem Włoch.
To jednak nie jest tylko chwila emocji. Niezwykła charyzma, którą 45-letnia Meloni zwabia tłumy na wiece wyborcze w całym kraju, okazała się jednym z kluczowych czynników, które najpewniej zaprowadzą ją w niedzielę 25 września na szczyt władzy w Italii. To zupełnie inna liga, kiedy porównamy jej zdolności oratorskie z Jarosławem Kaczyńskim, Viktorem Orbánem czy Marine Le Pen. Meloni Włochom raczej przywodzi na myśl Benita Mussoliniego, który przed stu laty zahipnotyzował tak dużą część kraju. Za chwilę więc skrajna prawica Europy będzie miała inną twarz: Włoszki.
Jej zwycięstwo od wielu miesięcy prognozują sondaże. Jeśli im wierzyć, Bracia Włosi mogą już liczyć na 25 proc. głosów, wyraźnie więcej niż Partia Demokratyczna (22 proc.), główne ugrupowanie umiarkowanej lewicy. Razem z równie populistyczną, prawicową Ligą (13 proc.) i wciąż żywotną Forza Italia Silvia Berlusconiego (7 proc.) daje to prawicy 45 proc. Przy faworyzującej największe ugrupowania ordynacji wyborczej to wynik wystarczający nie tylko do tego, aby zdobyć większość w parlamencie, ale niebezpiecznie blisko dwóch trzecich mandatów w parlamencie zapewniających większość konstytucyjną. Tym bardziej że głębokie podziały na lewicy jeszcze bardziej zwiększą premię wyborczą, na jaką może liczyć prawica. Radykalny lewicowy Ruch Pięciu Gwiazd (M5E) jest już cieniem swej dawnej potęgi po odejściu z niego szefa włoskiej dyplomacji Luigiego Di Maio wraz z grupą deputowanych. Enrico Letta, były premier i przywódca Partii Demokratycznej, próbował budować skromniejszą koalicję wraz z niewielkim ugrupowaniem Action pod przywództwem Carla Calendy, ale współpraca trwała zaledwie tydzień. Personalne animozje wzięły górę.
Czytaj więcej
Dwa i pół miliarda mieszkańców Commonwealthu akceptowało wyższość instytucji demokratycznych i związki kulturowe z królestwem z szacunku dla Elżbiety II. Czy teraz się to skończy?