Zacznę od tego, że sam w abdykację papieża nie wierzę. Franciszek wspominał wprawdzie na początku swojego pontyfikatu, że jest gotów przejść na emeryturę. „Rezygnacja z pełnienia posługi papieskiej to całkiem realna możliwość, nawet jeśli nie podoba się to niektórym teologom” – tłumaczył w 2014 r. Jednak od tego czasu, choć sama możliwość istnieje, raczej o tym nie wspomina, a model sprawowania przez niego władzy nie sprzyja założeniu, że papież chciałby czy zamierzał zrezygnować. O bardzo małym prawdopodobieństwie abdykacji mówią także jego najbliżsi współpracownicy: „To złudzenie” – jasno powiedział kard. Oscar Rodriguez Maradiaga.
Czytaj więcej
Kiedy wydaje nam się, że z Kościołem jest beznadziejnie, z pomocą przychodzą stare książki. I nagle okazuje się, że Eklezjastes miał rację: nic nowego pod słońcem.
Te zastrzeżenia nie zmieniają jednego. Powoli staje się coraz bardziej oczywiste, że kolejni papieże będą przechodzić – jak inni biskupi – na emeryturę. Tyle że, aby stało się to możliwe, konieczne wydaje się przygotowanie jasnych zapisów kanonicznych dotyczących aktu przejścia – określonego wieku lub warunków, jakie powinny być spełnione w takiej sytuacji – i przede wszystkim zasad dotyczących papieży emerytów. Ustanowienie takich zapisów jest jednak symbolicznie niemożliwe za życia Benedykta XVI, który jako pierwszy od setek lat abdykował, i to właśnie jego osobiste decyzje stały się jedyną przyczyną takiego, a nie innego symbolicznego statusu papieża emeryta.
Emerytowany papież nosi nadal swoje imię papieskie (a nie wraca, co byłoby rozwiązaniem naturalniejszym, do imienia chrzcielnego, co działo się w czasach średniowiecza) i nadal nosi białą sutannę (a nie wraca do kardynalskiej czy biskupiej). Obie te decyzje sprawiają, że symbolicznie wielu katolików ma wrażenie, że istnieją jakieś dwa modele sprawowania władzy papieskiej: jeden realny, a drugi mistyczny. Tyle że taka teologia nie istnieje. Papież może być tylko jeden, tylko jeden człowiek może wypełniać ten urząd, a papież emeryt jest po prostu emerytowanym biskupem Rzymu, a nie jakimś (mistycznym) wicewikariuszem Chrystusowym.