Mecenas Nowak nie odpowie na nasze pytanie, czy jakieś rozliczenia z klientem nastąpiły. Podkreśla, że sprawa „nigdy nie trafiła do sądu i zakończyła się na etapie postępowania przygotowawczego". – Nie chciałbym wdawać się w szczegóły z uwagi na tajemnicę adwokacką i postępowania przygotowawczego. Nadmienię tylko, że zarzut znęcania oraz art. 200 k.k. się nie potwierdziły – stwierdza.
Sądowe przepychanki
Artura Nowaka zatrzymano rankiem 15 października 2013 r. w Chodzieży. Przeszukano jego dom i kancelarię adwokacką, zatrzymano dokumenty, komputer. Postawiono mu zarzuty, został aresztowany na trzy miesiące, z aresztu wyszedł za kaucją 75 tys. zł. Zastosowano dozór policyjny i zakazano mu kontaktów z drugim oskarżonym oraz niektórymi świadkami. Z czasem (w marcu 2017 r.) uchylono dozór policji i zmniejszono wysokość kaucji do 20 tys. zł.
Karola K. nie zatrzymano, bo chronił go wtedy prokuratorski immunitet. Dopiero w grudniu 2013 r. Sąd Dyscyplinarny dla Prokuratorów zgodził się na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, ale nie zgodził się na jego aresztowanie. Zarzuty usłyszał w pierwszej połowie 2014 r.
O zatrzymaniu Nowaka jesienią 2013 r. poinformowało kilka lokalnych mediów. W marcu 2017 r., gdy obu mężczyznom uzupełniono zarzuty, o sprawie donosiły – bez podawania personaliów oskarżonych – także media ogólnopolskie: TVN 24, Onet, Radio Zet, RMF, „Rzeczpospolita". Ale mimo tego, że 28 listopada 2017 r. Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia, do dziś sprawa nie znalazła się na wokandzie. Przerzucają się nią, niczym gorącym kartoflem, kolejne sądy i prokuratura. A pełnomocnicy oskarżonych walczą o to, by sprawa w ogóle na wokandę nie trafiła. Ich zdaniem cały materiał dowodowy pozyskano nielegalnie i trzeba go po prostu zniszczyć.
– Decyzja o kontroli operacyjnej rozmów telefonicznych, które prowadziłem, została podjęta na podstawie nagrania mojej rozmowy z niemieckim prawnikiem, którą utrwalono w sposób nielegalny – podkreśla Nowak i na dowód załącza nam opinię niemieckiego prawnika, z której wynika, że jego koledzy, nagrywając rozmowy z Nowakiem, mogli popełnić w świetle niemieckiego prawa przestępstwo. – Gdyby prokuratura opierała się na legalnym materiale dowodowym, sprawa dawno by się zakończyła i to niekoniecznie na etapie sądowym – stwierdza Nowak.
Pierwszy akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Koszalinie. Ten nie chciał jednak zajmować się sprawą i po decyzji koszalińskiego Sądu Okręgowego w styczniu 2018 r. znalazła się ona w Sądzie Rejonowym w Słupsku. Dopiero w październiku 2018 r. sąd podjął decyzję o zwrocie akt do uzupełnienia. Wytknął prokuraturze braki w materiale dowodowym i uznał, że nie wykonała wielu niezbędnych czynności procesowych. Przede wszystkim zaś z akt postępowania nie usunęła materiałów z podsłuchów, które stanowią tajemnicę obrończą lub procesową. Prokuratura zawnioskowała o to na etapie składania aktu oskarżenia, ale sąd uznał, że powinna była zrobić to wcześniej. Poza tym uznał, że wniosek o kontrolę operacyjną nie został podpisany osobiście przez szefa CBA Pawła Wojtunika – czego wymagała obowiązująca w 2013 r. ustawa o CBA. Wnioski podpisywali jego zastępcy (Maciej Klepacz i Janusz Czerwiński), ale sąd nie znalazł w materiałach stosownych upoważnień.
Prokuratura się odwołała, ale w styczniu 2019 r. Sąd Okręgowy w Słupsku podtrzymał wcześniejszą decyzję sądu niższej instancji.
Kolejny akt oskarżenia prokuratura wniosła 30 grudnia 2020 r. do Sądu Rejonowego w Koszalinie. Z akt usunęła sporne materiały, które mogą stanowić tajemnicę obrończą lub procesową. Koszalińskie sądy ponownie uchyliły się od rozpatrywania sprawy i w marcu 2021 r. znalazła się ona w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe. W połowie sierpnia 2021 r. gdańscy sędziowie zwrócili akta do prokuratury. Tym razem zażądali usunięcia całego materiału „uzyskanego w wyniku kontroli operacyjnej" i ponownie zwrócili uwagę na to, że wnioski o kontrolę operacyjną podpisywała niewłaściwa osoba.
Ich argumentacji nie podzielił w listopadzie 2021 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku, do którego odwołała się prokuratura. W jego ocenie zastępcy szefa CBA mogli takie wnioski podpisywać, a odnosząc się do materiałów z kontroli operacyjnej, stwierdził, że sąd rejonowy powinien je ocenić w sali sądowej, a „w razie niepodzielenia wersji oskarżenia i stwierdzenia faktycznego braku podstaw do przypisania oskarżonym sprawstwa i winy, winien dać temu wyraz w końcowym merytorycznym rozstrzygnięciu". Przyjął zatem argumenty prokuratury i nakazał sądowi zajęcie się sprawą. 10 listopada 2021 r. wróciła ona zatem do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, gdzie – jak poinformował nas niedawno prezes sądu – czeka na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że posiedzenie przygotowawcze może się odbyć w kwietniu.
– To jest właściwie spór proceduralny. Nie idzie o to, by obalić oskarżenie, czyli udowodnić, że oskarżeni nie popełnili zarzucanych im czynów, ale o to, czy wniosek o kontrolę operacyjną był podpisany przez właściwą osobę. To jest kpina – komentuje jeden ze śledczych.
Umorzenie, ale...
Prokurator Karol K. w listopadzie 2013 r. został zawieszony w czynnościach, o połowę obniżono mu wynagrodzenie. Dokonano przeglądu wszystkich spraw, którymi się w tamtym czasie zajmował, i w wielu dopatrzono się uchybień oraz zaniedbań. Został ukarany naganą. Do dziś jest zawieszony. – Nie wykonuje żadnych czynności prokuratorskich. Jest od nich w całości odsunięty – informuje prok. Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Śledztwa, które prowadził K., trafiły do innych prokuratorów, a te, które są obecnie przedmiotem postępowania karnego – wyjaśnia prok. Gąsiorowski – „zostały zakończone skierowaniem aktów oskarżenia do Sądu i żadna z nich nie została ostatecznie umorzona".
Wszystkie poza tą dotyczącą seksualnego wykorzystania nieletniego i znęcania się. Po złożonym przez adwokata Małgorzaty odwołaniu sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie. Ta od marca 2014 do listopada 2015 r. „wykonała szereg czynności procesowych", w tym m.in. przeprowadzono przesłuchanie małoletniego świadka. – Jego integralną część stanowiła opinia biegłego psychologa, który po wysłuchaniu małoletniego świadka przez sąd przeprowadził badanie psychologiczne dziecka i wydał w tej sprawie opinię – wylicza prok. Małgorzata Gruszecka, szefowa goleniowskiej prokuratury.
Sprawę ostatecznie umorzono 27 listopada 2015 r., ale nie tak jak uznano wcześniej w Koszalinie „wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego", ale „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa".
– Między tymi dwoma zapisami jest pewna różnica. Pierwsze stwierdza wprost, że przestępstwa nie było. Drugie pozostawia wątpliwości, coś o sprawie wiemy, być może przestępstwo zaistniało, ale nie ma stuprocentowej pewności, a wszystkie wątpliwości rozstrzyga się zawsze na korzyść podejrzanego. Tak bardzo często dzieje się właśnie w sprawach dotyczących krzywdzenia dzieci – tłumaczy mec. Monika Horna-Cieślak specjalizująca się w tematyce krzywd wobec najmłodszych.
Inny z naszych rozmówców zaznacza jednak, że do tego typu spraw prokuratury i sądy zawsze muszą podchodzić z dużą ostrożnością, bo zarzuty dotyczące wykorzystywania seksualnego dziecka często pojawiają się w sprawach między byłymi partnerami. – Emocje są wówczas bardzo duże, ale wymiar sprawiedliwości nie może się nimi kierować – stwierdza.
Prokurator K. ma jeszcze postępowanie dyscyplinarne w Sądzie Najwyższym. Obejmuje ono pięć spraw, za które wspólnie z mecenasem Nowakiem postawiono mu zarzuty. Wniosek do Izby Dyscyplinarnej SN trafił w 2018 r. Podobnie jak w przypadku postępowania karnego pełnomocnicy prokuratora robią, co mogą, by sprawę przeciągnąć. Gdy w październiku 2020 r. część materiału dowodowego została zniszczona, złożyli wniosek o wyłączenie sędziów Sądu Najwyższego od jej rozpoznania, argumentując, że zapoznawszy się wcześniej ze zniszczonym materiałem, „nie mogą oni obiektywnie oceniać dowodów odnoszących się do faktów, gdyż będą zmuszeni je konfrontować z własnymi spostrzeżeniami wynikającymi z nagranych rozmów" (cyt. za postanowieniem SN z 12 stycznia 2021 r.). Sąd Najwyższy nie zgodził się z takim stanowiskiem i wniosek oddalił. Teraz zaś pełnomocnicy K. argumentują, że sprawa jest już przedawniona.
Poza tym na rozprawy nie stawiają się świadkowie. Jeden jest poszukiwany listem gończym, a spotkania z sądem długo unikał także mecenas Nowak. W styczniu tego roku za kolejne już niestawienie się na wezwanie został ukarany grzywną w wysokości 2,8 tys. zł. W marcu stawił się na rozprawie, przedstawił usprawiedliwienie i grzywnę cofnięto, uchylił się jednak od odpowiedzi na pytania sądu.
– W tej sytuacji przewodniczący uznał, że da pierwszeństwo sądowi karnemu i poczeka na jego werdykt. Postępowanie karne zatrzymuje bowiem bieg przedawnienia w sprawie dyscyplinarnej – wyjaśnia Piotr Falkowski, rzecznik prasowy Izby Dyscyplinarnej SN.
Czyny uprawdopodobnione
W sprawie przeszukania kancelarii mec. Nowaka i zatrzymania dokumentów pod koniec października 2013 r. zaprotestowało Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej. Kilka dni później – 4 listopada 2013 r. – Sąd Dyscyplinarny Wielkopolskiej Izby Adwokackiej zawiesił mecenasa, w styczniu 2014 r. Wyższy Sąd Dyscyplinarny Adwokatury (WSD) utrzymał zawieszenie, ale w czerwcu uchylił je i pozwolił Nowakowi na wykonywanie pracy adwokata. Uznał, „iż w wypadku ustalenia, iż popełnił on zarzucane mu czyny, i skazania przez sąd powszechny, zasadnie liczyć się on musi z możliwością orzeczenia w postępowaniu dyscyplinarnym kary wydalenia z adwokatury", ale zauważył też, że „zawieszenie oznacza dla adwokata faktycznie brak środków do życia, powoduje utratę zaufania klientów, oceny poniżenia ze strony otoczenia, czyli niewątpliwą degradację społeczną o skutkach wyjątkowych". A w związku z tym, że nie jest możliwa ocena dowodów zgromadzonych przez prokuraturę i nie wiadomo, jak długo będzie trwało postępowanie karne, zawieszenie trzeba uchylić.
„Powyższe rozstrzygnięcie, z uwagi na wagę i charakter zarzutów, pod którymi w postępowaniu karnym i dyscyplinarnym pozostaje obwiniony, nie przesądza i nie wyklucza możliwości rozważenia przez Sąd Dyscyplinarny zasadności ponownego zastosowania instytucji tymczasowego zawieszenia obwinionego w czynnościach zawodowych na dalszym etapie postępowania" – uznał WSD.
W kwietniu 2017 r., gdy prokuratura uzupełniła zarzuty dla Nowaka, rzecznik dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Poznaniu ponownie wystąpił do sądu dyscyplinarnego o jego zawieszenie. – W uzasadnieniu wskazał, iż interes korporacyjny oraz społeczny wymaga, żeby wobec adwokata, któremu zarzuca się wielokrotne dopuszczenie się płatnej protekcji, poplecznictwo, doprowadzenie do naruszenia przez funkcjonariusza publicznego tajemnicy służbowej, zostało zastosowane tymczasowe zawieszenie w czynnościach zawodowych – tłumaczy adw. Tomasz Krawczyk, rzecznik dyscyplinarny Izby.
Sąd przychylił się do wniosku i w maju 2017 r. mec. Nowak ponownie został zawieszony, ale kilka miesięcy później Wyższy Sąd Dyscyplinarny Adwokatury uwzględnił jego zażalenie i postanowienie o zastosowanym zawieszeniu uchylił. Zauważył jednak, że „przeprowadzone postępowanie dowodowe, a w szczególności załączone do akt sprawy orzeczenie sądów powszechnych (które również posiadają walor dowodu) oraz zeznania obwinionego pozwalają stwierdzić, że zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, że obwiniony mógł popełnił zarzucane delikty". Ostatecznie uznał, że „długotrwałość postępowania karnego" oraz „brak istotnych nowych zdarzeń po uprzednim uchyleniu" zawieszenia nie uzasadniają ponownego zawieszenia mecenasa. „Wszak uchylenie immunitetu jednemu z podejrzanych nie może być traktowane jako »szczególna okoliczność« uzasadniająca ponowne zastosowanie wobec obwinionego adwokata środka już raz uchylonego. W żaden sposób okoliczność ta nie wpływa ani na ocenę zarzucanych i w ocenie Sądu orzekającego »uprawdopodobnionych« czynów zabronionych, ani też ochronę wizerunku zawodu adwokata w związku z uchyleniem immunitetu prokuratorowi zamieszanemu w sprawę" – napisano w uzasadnieniu.
– Postępowanie dyscyplinarne wobec adwokata jest w toku – zapewnia poznański rzecznik dyscyplinarny i dodaje, że co jakiś czas występuje „do sądów powszechnych o informacje dotyczące stanu sprawy". Podkreśla również – co zauważał także w swoich orzeczeniach WSD – że możliwość odsunięcia adwokata od wykonywania czynności zawodowych w związku z postawieniem mu zarzutów ma również prokurator. Ten jednak na żadnym etapie postępowania o takie środki zapobiegawcze wobec mecenasa Nowaka nie wystąpił.
Mecenas Artur Nowak wyraził zgodę na podanie jego personaliów oraz publikację wizerunku
Imię kobiety, której dziecko miało zostać wykorzystane seksualnie, zmieniliśmy. Nie podajemy też personaliów jej byłego konkubenta, bo mężczyzna nie został skazany żadnym prawomocnym wyrokiem, nie jest też podejrzanym w sprawie K. oraz mec. Nowaka