Kiedy milczenie pacyfistów staje się kompromitacją

Na tle zdecydowanego potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę przez wiele gwiazd, milczenie orędowników pokoju – Boba Dylana i Bono – bulwersuje, a Roger Waters zasłużył już być może na miano „użytecznego idioty".

Aktualizacja: 20.03.2022 15:37 Publikacja: 11.03.2022 16:00

Roger Waters nie potępił inwazji na Ukrainę. W styczniu 2022 zadeklarował się jako zwolennik Putina,

Roger Waters nie potępił inwazji na Ukrainę. W styczniu 2022 zadeklarował się jako zwolennik Putina, a wcześniej poparł zajęcie Krymu

Foto: Getty Images

Gwiazdy rocka przyzwyczaiły nas do walki o pokój, potępiania przemocy i agresji, w czym decydującą rolę odegrało ich hipisowskie, pacyfistyczne dziedzictwo. Choć można przecież sięgnąć dalej: już w antyku twórcy przeciwstawiali się wojnie.

Pamiętamy więc gwiazdy rocka z czasów wojny w Wietnamie, gdy protestowały przeciwko działaniom Ameryki, co nie zmyliło wszakże współczesnego rosyjskiego rapera Oxiiimirona: sprzeciwiając się wojnie w Ukrainie, przypomina, że wojnę w Wietnamie sprowokowali komuniści.

W bliższych już nam czasach artyści jednoczyli się pod szyldem Live Aid czy Live 8, walcząc o żywność dla głodującej Afryki, o ochronę środowiska, a także o prawa osób LGBT i zwierząt. Kiedy więc Rosja dokonała agresji na Ukrainę, można było się spodziewać potężnego protestu. Tak się jednak nie stało. Do dziś milczy jedyny pośród muzyków laureat literackiej Nagrody Nobla Bob Dylan, skądinąd autor wielu antywojennych hymnów, w tym „Masters of War" czy „Blowin' in the Wind". Można powiedzieć, że okazał się zręcznym kapitalistą: zarabiał na modnych pacyfistycznych tematach, w czasie pandemii spieniężył swoje songi, otrzymując od koncernów Sony i Universal 550 mln dolarów, a po tej lukratywnej transakcji pacyfizm odłożył do lamusa. Nie jest może równy rosyjskim miliarderom, ale przecież pieniędzy ma wystarczająco dużo, by stać go było – jeśli nie chce się wypowiadać przeciwko żadnej ze stron – na zwykłe potępienie wojny.

Czytaj więcej

Zdejmij stanik lub kończ karierę

Sarajewo i Kijów

Po wybuchu wojny oczy wielu fanów kierowały się na strony internetowe związane z Bono, który słynął z tego, że pisał krytycznie o wojnie domowej w Irlandii, w czasie wojny w byłej Jugosławii zasłynął zaś antywojennym songiem „Miss Sarajevo".

Można mówić o analogiach między agresją Rosji na Ukrainę i agresji Serbii na Bośnię i Hercegowinę, która 40 lat temu ogłosiła niepodległość. Sarajewo zostało zaatakowane przez wojska serbskie, było ostrzeliwane jak teraz Kijów, Charków, Chersoń, Mariupol i wiele innych ukraińskich miast i wsi. W trakcie bombardowań w Sarajewie zginęło ponad 10 tys. mieszkańców.

To wtedy amerykański dziennikarz Bill Carter, relacjonując wydarzenia ze stolicy Bośni i Hercegowiny, w czasach gdy internet nie był powszechny, kręcił dramatyczne filmy amatorską kamerą. Kiedy zobaczył telewizyjny wywiad z U2, gdy grupa mówiła o „zjednoczonej Europie", postanowił dotrzeć do muzyków, by powiedzieć im, jak wygląda europejska rzeczywistość na Bałkanach. U2 wtedy zareagowało wzorcowo: by informować światową opinię publiczną o dramacie Sarajewa, podczas 13 koncertów „Zoo TV Tour" Bono łączył się przez satelitę z Sarajewem, Carter zaś wraz z bośniackim dziennikarzami z telebimu opowiadali o wojnie w tym mieście.

Potem Carter nakręcił jeszcze konkurs piękności, który rozegrał się w piwnicach oblężonego miasta. Zwyciężczyni, 17-letnia Inela Nogić, trzymała transparent z napisem „Nie pozwólcie im nas zabić", co Bono zainspirowało do napisania „Miss Sarajevo", antywojennego songu, zaśpiewanego potem z Luciano Pavarottim.

Jak jest dziś? Teraz żaden z dziennikarzy nie musi pokonywać problemów z dotarciem do irlandzkiego gwiazdora, ponieważ telewizja, media i internet pełne są wstrząsających relacji z napadniętej Ukrainy. A jednak Bono milczy. Milczy, chociaż w 2018 r. na zaproszenie ukraińskiego miliardera Wiktora Pinczuka promował w Ukrainie... wartości Unii Europejskiej. Milczy, chociaż gdy chciał, kreował się na równego prezydentom USA, znajdował sposób, by docierać do Białego Domu, konferować z George'em W. Bushem i Barackiem Obamą na temat najważniejszych globalnych problemów.

Wiele apeli o sprzeciw wobec wojny można przeczytać w mediach społecznościowych pod profilami Rogera Watersa, który ostatnio angażował się w liczne akcje antywojenne skierowane przeciwko izraelskim działaniom wobec Palestyńczyków, a wręcz Izrael bojkotował. Znamy jego antywojenne kompozycje z albumów „The Animals" i „The Wall" oraz towarzyszącego „Ścianie" filmu, gdzie pokazał jak idol, przywódca może przypominać Hitlera. Dla wielu ważna jest płyta Watersa „Final Cut", na której opowiedział swoją historię półsieroty, którego ojciec zginął w czasie II wojny światowej, walcząc pod Anzio w 1944 r. Płyta była dedykowana ojcu („For Eric Fletcher Waters 1913–1944") i nosiła monumentalny podtytuł „A Requiem for a Post-War Dream by Roger Waters" („Requiem dla powojennego koszmaru").

Wielu z nas pamięta piosenkę „Get Your Filthy Hands off My Desert!", w której Waters z towarzyszeniem kwartetu smyczkowego śpiewał „Breżniew podbił Afganistan". Była cenzurowana w Polskim Radiu, gdy nadawano płytę, i tym większym skarbem stawały się longplaye, z których przegrywano utwór mający posmak wolności w Polsce okupowanej przez ZSRS i generała Wojciecha Jaruzelskiego po wprowadzeniu stanu wojennego. Dziś, kiedy wsłuchujemy się w utwór, znaczące są także inne treści:

„Breżniew podbił Afganistan

Begin wziął Bejrut

Galtieri zabrał brytyjską flagę

A Maggie, przy lunchu pewnego dnia

zamówiła krążownik z całą załogą

Najwyraźniej, by zmusić go, by flagę oddał. Mmm".

Waters prezentuje się jako pacyfista, który protestuje przeciwko każdej wojnie – palestyńsko-izraelskiej oraz brytyjsko-argentyńskiej: Galtieri to prezydent Argentyny, Maggie zaś to Thatcher, ówczesna premier Wielkiej Brytanii. Od wydania antywojennej płyty firmowanej przez Watersa minie niedługo 40 lat i można zapytać, czy pan Roger przestał być pacyfistą, bo przecież nie protestuje przeciwko agresji na Ukrainę.

By zrozumieć przyczyny obecnej postawy muzyka, warto przypomnieć termin „użyteczny idiota" (jego autorstwo przypisywane jest Leninowi). To człowiek Zachodu, który stara się tłumaczyć agresywne poczynania Rosji, z powodu takiej głupoty oceniany zresztą pogardliwie przez samych Rosjan.

W czasach ZSRS wielu było „użytecznych idiotów" wśród artystów, którzy nie dość, że bronili leninowskiej i stalinowskiej Rosji, to atakowali jeszcze tych intelektualistów zachodnich oraz migrantów z Europy Wschodniej, którzy Rosję znali jak zły szeląg. Takim atakowanym migrantem był choćby Gustaw Herling-Grudziński, więzień gułagu, autor „Innego świata", główny krytyk rosyjskiego imperializmu, który w czasach ZSRS skrywał się pod szyldem ojczyzny światowego proletariatu.

Agent choasu

Ale użyteczny idiota to właściwie eufemizm. Według Wiktora Suworowa, rosyjskiego pisarza, byłego oficera armii radzieckiej i radzieckiego wywiadu wojskowego GRU, osoby niebędące zarejestrowanymi tajnymi współpracownikami sowieckich służb, ale pomagające im w działalności na Zachodzie, określano jako „gównojady". Nie wiadomo, czy Roger Waters zna określenia „użyteczny idiota" lub „gównojad", kiedy jednak zajrzeć do jego profili na Instagramie i Facebooku, choć od czasu inwazji na Ukrainę milczy, wiele mówią o nim wcześniejsze wpisy.

Z Twittera na Facebooka przekierowuje wpis z 4 stycznia 2022 r. w całości poświęcony Władimirowi Putinowi. Water napisał tam enigmatycznie: „Następnym razem, gdy usłyszycie podżegaczy wojennych, ostrzących swoje szable i grzechoczącymi nimi nad Ukrainą czy gdzieś indziej, przeczytajcie rodzinne wspomnienia z II wojny światowej autorstwa tego rosyjskiego koleżki".

Z tego komunikatu jeszcze nic nie wynika. Można sądzić, że zaraz przekonamy się, w jaki sposób Waters demaskuje hipokryzję Putina, który opisuje wojenny dramat Rosjan, a milczy o tym, jaki zgotował los innym narodom. Waters kieruje nas jednak do fragmentów artykułu Putina „Życie jest takie proste, ale okrutne", który pierwotnie ukazał się w rosyjskim „Pionierze". Możemy przeczytać o wojennych losach rodziny Putina, jego ojcu, który cudem przeżył wojnę, o bracie, który śmiertelnie zachorował, a także o oblężeniu Leningradu. Trzeba zresztą dodać, że wyłącznie opowiada o rodzinie, o dramatycznych losach, jakie były udziałem milionów zwykłych Rosjan, którzy bohatersko bronili się przed Niemcami. Co więcej, Putin cytuje swoją mamę, która w czasach, gdy cała propaganda radziecka nakierowana była na obrzydzanie Rosjanom Niemców, zachowywała spokój. Mówiła młodemu Putinowi: „No cóż, jaką nienawiść można żywić do tych żołnierzy? To prości ludzie, także giną na wojnie (...) No cóż, co możesz mieć przeciwko nim? Są też ciężko pracującymi, tak jak my. Byli po prostu zmuszeni iść na front". Jak napisał w artykule Putin: „To słowa, które pamiętam z dzieciństwa".

Dziś można powiedzieć, że zapamiętał, ale potem zapomniał. Ciągle przecież mówi o banderowcach i nazistach z Ukrainy, nawet w czasach, gdy sam porównywany jest do Hitlera. Dla Watersa nie ma to jednak znaczenia. Już w 2014 r. poparł zajęcie Krymu przez Rosję. Okupację półwyspu popierało też wielu wybitnych artystów rosyjskich. Wśród nich Walery Fokin, znakomity reżyser i dyrektor Teatru Maryjskiego w Sankt Petersburgu. Dziś – Waters może o tym nie wie, bo wciąż zaczytany jest w artykuł Putina – Fokina i wielu innych Rosjan stać było na odwagę i potępienie inwazji na Ukrainę. Można więc powiedzieć, że nie potępiając wojny Putina, Waters staje się bardziej putinowski od wielu Rosjan. To zaś nie umknęło uwadze w większości zaskoczonych taką postawą fanów, którzy otwierają oczy ze zdziwienia.

Na Facebooku są także wpisy pochwalne: „Historia rodzinna prezydenta Putina to z pewnością tragedia, ale również przykład wytrwałości. Gdyby nie odważne działania rosyjskiego narodu, jego ojca i wszystkich walczących w Leningradzie oraz na froncie wschodnim, wynik II wojny światowej byłby inny w bardzo znaczący sposób. Zachód jest winien Rosjanom wdzięczność za ich poświęcenie w doprowadzeniu wojny do końca znacznie szybciej niż byłoby to możliwe bez nich". Nie wdając się w kulisy doprowadzenia do końca II wojny światowej, czyli wyzwolenia Europy Wschodniej z niemieckiej okupacji po to, by zacząć trwającą do 1989 r. okupację sowiecką – można przeczytać głosy fanów potępiające idola. Co ważne, już na początku stycznia 2022 r., gdy kwestia Ukrainy nie była jeszcze światowym tematem nr 1.

Jeden z fanów pisze: „Roger, zgadzam się z Tobą w wielu rzeczach. W tej sprawie całkowicie się mylisz. Putin to nie jakaś tragiczna postać, która zasługuje na sympatię i zrozumienie. Jest agentem chaosu, śmierci i dezinformacji. Robi wszystko, co w jego mocy, aby podważyć demokrację na całym świecie".

I kolejne: „Roger, naprawdę nic nie wiesz na ten temat. Po wysłuchaniu opowieści o rodzinnej tragedii mojej ukraińskiej żony, rozpoczętej holodomorem (klęską głodu w latach 1932-1933, celowo wywołaną przez sowieckie władze – red.), a trwającej do dzisiaj, a także o osobistym poświęceniu rodziny na pierwszej linii frontu przeciwko żołnierzom Putina, myślę, że zrozumiałbyś moją niechęć i mam nadzieję, że zrobisz więcej badań na ten temat, zanim znowu będziesz się wypowiadał".

Poza delikatnymi wpisami pośród pięciuset, bo wywiązała się duża dyskusja, są i takie propozycje dla Watersa: „Jeśli chcesz głośno wypowiedzieć się o kwestiach geopolitycznych, bądź taki miły i przeczytaj wcześniej książki historyczne na ten temat. O tym, co dzieje się obecnie w Ukrainie, Rosji i całym tym regionie. O tym, kim jest Putin i jak działa. Niby nienawidzisz dyktatorów i podżegaczy, ale teraz współczujesz jednemu z najgorszych. Robiąc to, zdradzasz wszystkie te wspaniałe ideały z twoich płyt, które pokochaliśmy i w które wierzymy. To naprawdę smutne". Jedna z Ukrainek pisze: „Właśnie przeczytałem o holodomorze. Pochodzę z rodziny, która uciekła z Ukrainy z powodu horrorów, jakie wywoływali tam sowieci. Szanuj naszą niepodległość i zostaw Ukrainę w spokoju".

Pojawiają się deklaracje bojkotu muzyki i koncertów.

I drwiny: „Drogi Rogerze (...) a może naprawdę jesteś opłacanym rosyjskim trollem???". Kolejny: „Roger Waters właśnie nadepnąłeś na grabie propagandy". „Jesteś chory, Roger. Jeśli myślisz, że w Putinie jest coś dobrego, to jesteś chorym człowiekiem".

Ważne są słowa jednego z rosyjskich fanów: „Jestem fanem Rogera od prawie 30 lat, jestem Rosjaninem. To, że Roger stał się częścią machiny Putina jest obrzydliwe. (...) No dobra, Roger, może chciałbyś też zaśpiewać hosanna Łukaszence i Stalinowi? To byłby właściwy ruch".

Jedną z wielu pośrednich odpowiedzi na pytanie, dlaczego Waters nie potępia Putina, może być stanowisko antagonisty Watersa z Pink Floyd, dawnego kolegi, Davida Gilmoura, który potępił rosyjską inwazję i stwierdził: „Putin musi odejść". Wszystko się zgadza: jeżeli Gilmour, nieznoszący od lat despotyzmu Watersa w Pink Floyd, potępia rosyjskiego prezydenta – despota z Pink Floyd, który chciał sądownie zakazać kolegom używania nazwy grupy, musi popierać innego despotę stojącego na czele Rosji.

Czytaj więcej

Monika Strzępka: "Seksmisja" to męska fantazja

A może bojkot?

W złożonym świecie rozbieżnych opinii ważny jest przykład Nicka Cave'a. Rzecz dotyczy bowiem stosunku do wojny między Palestyną a Izraelem, prezentowanego przez gwiazdy oraz fanów. Dla wielu ten stosunek stał się ostatecznym sprawdzianem postawy wobec „wojen i światowego imperializmu".

Roger Waters nie tylko opowiedział się za Palestyńczykami, ale też bojkotował Izrael, odwołując tam koncerty oraz piętnując tych, którzy nie chcieli postępować podobnie do byłego lidera Pink Floyd. Gdy się obserwuje w sieci krytykę Putina w wykonaniu gwiazd, widać dużą aktywność zwolenników Palestyny i przedstawicieia antyamerykańskiego świata arabskiego. Każdy głos krytyczny wobec putinowskiej inwazji napotyka pytania o podwójne standardy i o brak wcześniejszej krytyki Izraela. Nick Cave nie unika dyskusji. Odwołał koncerty w Rosji, zadeklarował: „Ukraino, jesteśmy z tobą". Jednemu z arabskich fanów zaś odpisał: „Inwazja Rosji na Ukrainę to po prostu nie to samo, co trwający konflikt między Izraelem a Palestyną; bo to brutalny, niesprowokowany atak na jedno państwo przez drugie w nadziei na zmianę całej struktury bezpieczeństwa Europy". Dodał: „W tej chwili rozgrywa się katastrofa i jestem ze wszystkimi Ukraińcami w tym strasznym momencie historii. Chciałbym tylko zagrać w Kijowie i nie mogłem się doczekać naszego tam występu. Mam też wspaniałych fanów w Rosji i dzięki nim wiem, że wielu ludzi zaciekle sprzeciwia się działaniom reżimu Putina. (...) Jednak w tym czasie po prostu bądźmy razem z narodem Ukrainy i wszystkimi, którzy cenią sobie wolność i zasady samostanowienia narodowego i chcą żyć w pokoju i bezpieczeństwie ze swoimi sąsiadami.

Jeśli chodzi o okazanie mojego wsparcia narodowi palestyńskiemu, (...) to w ciągu ostatnich 20 lat, brałem udział w kilku wydarzeniach, aby zebrać pieniądze na szkoły w ich społecznościach. Ale to nie czas na te debaty, Ahmet. Nadszedł czas, aby zjednoczyć się w jednoznacznym poparciu i miłości do narodu ukraińskiego".

W postawie gwiazd wobec agresji Rosji znamienne jest również coś innego: to, że jako pierwsze protestowały artystki. Długo przed tym, gdy solidarność z Ukrainą wyrazili Paul McCartney, Ringo Starr, Mick Jagger, Elton John, Green Day, The Who, David Mason i David Gilmour, Pearl Jam, swoje oburzenie demonstrowały Annie Lennox (ex Eurythmics), Stevie Nicks z Fleetwood Mac i Madonna.

Madonna zaskoczyła wszystkich chyba najbardziej. Zwłaszcza tych, którzy uważali ją za, delikatnie mówiąc, przedstawicielkę „podkasanej muzy" z tendencjami do erotycznych perwersji z pogranicza, a nawet za granicą, pornografii. Tymczasem, jeśli może być tu pomocny język Ewangelii, a Madonna swoim pseudonimem pewne sugestie daje, jeśli nawet ktoś traktował wokalistkę jako kobietę upadłą, teraz powinien upaść przed nią na kolana i prosić o przebaczenie, bo jeśli nawet, według niego, świadomie grzeszyła, dziś przypomina świętą Magdalenę, która solidarnie pomaga ofierze brutalnej agresji.

W filmie na Instagramie pokazała zbombardowane przez rosyjską armię domy i rannych ludzi, zderzyła szaleństwo Hitlera i Putina, utożsamiając prezydenta Rosji z wodzem III Rzeszy. Napisała: „Bezsensowna i napędzana chciwością inwazja Rosji na Ukrainę MUSI zostać powstrzymana!". Podkreśliła, że rosyjski prezydent naruszył każdą istniejącą umowę dotyczącą praw człowieka. „Putin nie ma prawa próbować wymazać istnienia Ukrainy. Wspieramy Pana Prezydenta Zełenskiego! Modlimy się za Ciebie i Twój kraj! Niech Bóg Was błogosławi! Nie czujmy się bezradni w obliczu takich działań geopolitycznych".

Film, którego motywem jest hasło „Nie mogę tego znieść", ma już ponad 14 mln wyświetleń.

A jeśli Madonna jest jak święta Magdalena, to może Bono, Roger Waters i Bob Dylan są Judaszami własnej sprawy? Dylana nazwano już raz Judaszem. Jest to zapisane na płycie koncertowej, nagranej gdy po raz pierwszy przyjechał do Anglii z elektrycznym składem, „zdradzając" akustyczną gitarę, symbol barda w przeciwieństwie do gitary elektrycznej, symbolu rockandrollowej gwiazdy, jaką się stał. Wtedy na krzyk fana: „Judaszu!", Dylan odkrzyknął: „Jesteś kłamcą". Dziś wielu przerażonych agresją na Ukrainę z pewności nazwie w ten sposób Rogera Watersa. Już nazwało.

W czasie stanu wojennego, gdy wielu polskich fanów rocka słuchało piosenki o Breżniewie, który zagarnął Afganistan, teatromani zawiedzeni postawą aktorów popierających stan wojenny wyklaskiwali ich w teatrze. Pisarzom, którzy zachwycali się Jaruzelskim, pogardliwie rzucali książki na wycieraczki. Były ich całkiem duże stosy, co stało się symbolem bojkotu projaruzelskiej kultury. Dziś Polacy bojkotują Jaromira Nohavicę, który podziwia Putina. Świat bojkotuje rosyjskich artystów nieodcinających się od agresji na Ukrainę. Roger, co byś powiedział na to, że przestaniemy słuchać twoich płyt, twoich antywojennych hymnów, bo jak napisał jeden z twoich fanów – rosyjski fan – zdradziłeś ideały, za które cię szanowaliśmy? 

Czytaj więcej

Powrót szwedzkich gwiazd, czyli bez Abby nie ma sylwestra

Gwiazdy rocka przyzwyczaiły nas do walki o pokój, potępiania przemocy i agresji, w czym decydującą rolę odegrało ich hipisowskie, pacyfistyczne dziedzictwo. Choć można przecież sięgnąć dalej: już w antyku twórcy przeciwstawiali się wojnie.

Pamiętamy więc gwiazdy rocka z czasów wojny w Wietnamie, gdy protestowały przeciwko działaniom Ameryki, co nie zmyliło wszakże współczesnego rosyjskiego rapera Oxiiimirona: sprzeciwiając się wojnie w Ukrainie, przypomina, że wojnę w Wietnamie sprowokowali komuniści.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi