Nie bez powodu występ zespołu ABBA w Studio 2 Telewizji Polskiej obrósł legendą i był porównywany do wizyty The Rolling Stones w 1967 roku. Tym, kim w historii rock and rolla jest bowiem grupa Keitha Richardsa i Micka Jaggera, tym szwedzki kwartet stał się dla muzyki pop i disco lat 70. A jak się okazało, zdobyta wtedy sława nie przemija.
Muzyczna fasada
Zespół przyleciał do Polski 7 października 1976 roku, a wokół tego wydarzenia powstało wiele muzycznych legend. Wśród okoliczności mających wpływ na przyjazd wymienia się opublikowanie w dziecięcej gazecie „Świat Młodych" adresu wydawcy zepołu – Polar Music. To wtedy ponad Bałtykiem ruszyła fala listów z Polski z prośbami o koncert. Menedżer grupy Stig Anderson miał być pod ich wrażeniem.
Jedna z plotek mówiła z kolei, że sprawcą wizyty był syn ówczesnego premiera Piotra Jaroszewicza. On sam jednak te wieści dementował. Kolejna historia poświęcona jest tak zwanemu prywaciarzowi, czyli przedstawicielowi prywatnej inicjatywy, który przy okazji pośrednictwa w organizacji koncertu chciał zrobić interes na wymianie dżemu marki Krakus na płyty Szwedów.
Wszystkie źródła potwierdzają, że decydujące znaczenie miał pomysł Dariusza Retelskiego, dyrektora firmy płytowej Wifon, związanej z Telewizją Polską. To on zaproponował przyjazd kwartetu Mariuszowi Walterowi, szefowi najpopularniejszego wówczas telewizyjnego programu weekendowego Studia 2. Łącznikiem miał być współpracujący z menedżerem grupy polski architekt, emigrant z 1968 r., zmarły rok temu Michał Borowski – współtwórca i inicjator projektów Muzeum Powstania Warszawskiego, Stadionu Narodowego, Muzeum Historii Żydów Polskich i innych, który w 1974 ukończył studia na Wydziale Architektury Królewskiej Politechniki w Sztokholmie i pracował tam w biurach architektonicznych.
Trzeba pamiętać, że choć propaganda gierkowska w telewizji, kierowanej przez prezesa Macieja Szczepańskiego, pracowała pełną parą, to jednak prezentowana jako ekonomiczny tygrys Polska Rzeczpospolita Ludowa weszła już w fazę ostrego kryzysu. Rok 1976 to czas drastycznych podwyżek ogłoszonych pod koniec czerwca, które wywołały blisko sto protestów robotników w całym kraju. Co prawda władza podwyżki łagodziła, ale jednocześnie zaczęły się brutalne prześladowania po wystąpieniach w Ursusie, Radomiu i Płocku, a to spowodowało powstanie otwarcie antysystemowych organizacji: Komitetu Obrony Robotników (KOR) i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). To się nigdy wcześniej w „komunie" nie zdarzyło.