Na tle starć wokół dopuszczalności aborcji czy relacji z Unią Europejską wybuch emocji wokół jednego filmu może się wydawać wręcz błahy. Mowa o uroczystej premierze „Śmierci Zygielbojma" Ryszarda Brylskiego, podczas której reżyser skrytykował zarówno Polską Fundację Narodową działającą pod egidą ministra kultury Piotra Glińskiego, jak i samego szefa resortu. To tak naprawdę część tej samej wojny kulturowej. Ona dotyczy rzeczy podstawowych i błahych, toczy się każdego dnia, zagłusza wszystko, co trwałe i wspólne.
Słowa tracą wagę
Poszło o dwie rzeczy. Brylskiemu nie spodobał się opis filmu na stronie Polskiej Fundacji Narodowej. Oznajmił, że w „niechlujnym, pełnym błędów interpunkcyjnych, a także ortograficznych opisie na stronie PFN" znalazła się informacja: „Polacy i Żydzi wespół ginęli w Holokauście", a także zdanie: „Obraz podkreśla także, że żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy". Według reżysera to nadużycie, bo nigdzie w filmie nie ma o tym mowy. Jego zdaniem redukuje to jego dzieło do roli „rządowej propagandy".
Czytaj więcej
Podczas kontroli w Polskiej Fundacji Narodowej kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli ujawnili fakty uzasadniające podejrzenie popełnienie przestępstwa przez zarząd fundacji. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło już do "właściwych organów państwa" - informuje NIK.
Ale chyba jeszcze mocniej zwrócił uwagę na obecność w napisach końcowych zdania: „Pomysł filmu: Piotr Gliński". Zostało ono zamieszczone zapewne przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, głównego producenta tytułu. „Napis pojawił się w pokazowych kopiach i muszę powiedzieć, że jest to dla mnie zaskakujące i niezrozumiałe" – powiedział reżyser i dodał, że „element ten upolitycznia całą produkcję" – Brylski kierował swoje pełne rozżalenia słowa wprost do siedzącego w sali polityka.
Wywołał euforię, mniej nawet w sali, bardziej w mediach społecznościowych, gdzie artyści i celebryci zaczęli się prześcigać w wyrazach solidarności z reżyserem, a postępowanie Fundacji i ministra opisywać, jak zawsze w obecnej polskiej debacie, najmocniejszymi słowami, z „niegodziwością" na czele.