Czterdzieści minut po północy, 6 października 1971 r., Jerzy Kowalczyk wysadził w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. W wyniku eksplozji zapadła się podłoga, uszkodzeniu uległ również dach auli oraz magazyn biblioteki, bufet i stacja transformatorowa. W oknach powypadały szyby. Nikt jednak nie ucierpiał. O tej porze w gmachu WSP znajdowała się jedynie portierka i zamachowiec.
Data wybuchu nie była przypadkowa. 7 października w PRL obchodzono święto Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. W tym dniu organizowano uroczyste akademie. W poprzednich latach tego typu imprezy odbywały się również w auli WSP w Opolu.
Nietrafiony zamach
Wysadzając aulę w przeddzień święta esbeków, Jerzy Kowalczyk chciał uniemożliwić opolskim funkcjonariuszom fetowanie ich święta. Na taką okazję czekał od miesięcy. Jednak tym razem w auli nie planowano żadnych obchodów. Zgodnie z późniejszą legendą podczas rzekomej akademii miał być również odznaczony płk Julian Urantówka, który zaledwie kilkanaście dni wcześniej został nowym komendantem wojewódzkim MO w Opolu, przeniesiony na to stanowisko ze Szczecina, gdzie był odpowiedzialny za pacyfikację strajku i demonstracji ulicznych w grudniu 1970 r. (o przenosinach Urantówki do Opola na pierwszej stronie informowała „Trybuna Opolska" z 24 września). Jak jednak wynika z akt personalnych Urantówki, w 1971 r. nie przyznano mu żadnego odznaczenia. Resortową odznakę „Za Zasługi w Ochronie Porządku Publicznego" (i to brązową) otrzymał rok później, a Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski dopiero w 1974 r.
Jedyną uroczystością, która miała się w najbliższych dniach odbyć w auli, było zaplanowane na 9 października rozpoczęcie roku akademickiego. W tym celu 5 października od godziny 20 do 22 w auli odbywała się próba studenckiej grupy teatralnej „Feniks". Niecałe trzy godziny później miał miejsce wybuch. Wieczorna próba studenckiego teatrzyku niemal w przededniu esbeckiej akademii nie byłaby możliwa. Przed taką imprezą aulę należało choćby odpowiednio udekorować.
W telefonogramie wysłanym kilka godzin po wybuchu z Opola do MSW i KG MO (oraz w innych dokumentach ze śledztwa) mowa jest wyłącznie o uroczystym rozpoczęciu roku akademickiego. W żadnym z tych dokumentów nie wspomina się natomiast o milicyjno-esbeckiej akademii. Gdyby ta miała się rzeczywiście odbyć, to śledczy niewątpliwie podkreślaliby taki fakt, a sprawa nabrałaby od razu znacznie większego ciężaru gatunkowego.