Skąd się wzięło Rosyjskie Imperium? Z Moskwy, z połączenia dokonywanych przez jej władców skutecznych podbojów ze specyficzną ideologią. Historycy spierają się nadal, czy dzieje imperialnej Rosji należy datować od przyłączenia do Moskwy republikańskiego Nowogrodu Wielkiego w roku 1478, czy dopiero od zdobycia tatarskiego Kazania w 1552. Pierwszym w każdym razie, który użył terminu „imperium" w odniesieniu do carstwa moskiewskiego, był kniaź Andriej Kurbski – ten, który w roku 1564, w wojnie toczonej przez cara Iwana Groźnego z państwem polsko-litewskim, przeszedł na stronę króla Zygmunta Augusta. Na zasadzie analogii ze skupionym wówczas wokół tronu w Wiedniu Świętym Imperium Rzymskim (Narodu Niemieckiego), emigrant polityczny z Moskwy określił ojczyznę, do której chciałby powrócić – jako prawosławne „Imperium Świętoruskie". Wolno przyjąć, że wtedy, w wieku XVI, niezależnie od odkrywanej po latach szczegółowej historii pojęć, „rodzi się" Rosja jako nowa w istocie wspólnota wyobrażona – wspólnota imperialnej idei oraz imperialnych praktyk. I dostrzec trzeba od razu, że owa wspólnota tworzy się wraz z poczuciem zagrożenia dla jej cywilizacyjnej tożsamości, broniąc się przed widmem politycznej i duchowej kolonizacji. Tak powstaje fundamentalna idea imperialnej Rosji: idea Moskwy – III Rzymu.
Średniowieczna Ruś związała swoją tożsamość z Bizancjum, z prawosławnym centrum cywilizacji, którą być może raczej należałoby wtedy nazwać odrębną drogą do zbawienia, w każdym razie odrębnym systemem kulturowych sensów. Od czego odrębnym? W roku 988, momencie dokonywanego przez Włodzimierza Wielkiego chrztu Rusi z bizantyjskiego źródła, owo centrum wydawało się niezagrożoną alternatywą przede wszystkim dla tożsamości „łacińskiej", związanej z Rzymem, z zachodem Europy. W XV wieku bizantyjskie centrum upadło. Po zdobyciu Konstantynopola przez Turków w roku 1453 „cywilizacja prawosławna" pozostała podstawą tożsamości jednego już tylko suwerennego ośrodka politycznego: Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Moskwa od ponad stu lat prowadziła już walkę o zdobycie przewodnictwa wśród księstw i księstewek dawnej Rusi kijowsko-nowogrodzkiej, systematycznie je podbijając i podporządkowując swej władzy. Na zachodzie ścierała się wciąż ze „światem łacińskim". Ten ostatni reprezentowany był w doświadczeniu moskiewskim przede wszystkim przez Litwę, połączoną od schyłku XIV wieku unią z Polską, a przez nią – z katolicką, rzymską Europą. Od południa moskiewski „świat prawosławny" mierzył się z kolei z ekspansywnym islamem.
Moskwa też jest zagrożona
Jeśli Moskwa zginie, zginie także cały ten „prawosławny świat". Tę myśl ubrał w słowa i przedstawił ją jako egzystencjalne zobowiązanie moskiewskiej wspólnoty politycznej mnich pskowskiego klasztoru Eleazara, Filoteusz. Wyłożona przezeń po raz pierwszy (około 1514-1521 r.) w posłaniu do wielkiego księcia Wasyla III i rozwinięta w listach z kolejnych lat idea Moskwy – III Rzymu stała się najbardziej znaną i najczęściej aktualizowaną koncepcją szczególnej misji Rosji. Filoteusz może być uznany za pierwszego w dziejach Rosji twórcę idei imperialnej, a zarazem pierwszego „inteligenta". Nie był urzędnikiem piszącym na zlecenie państwa. Był człowiekiem w pewnym sensie z marginesu (Psków dopiero co – w 1510 roku – został przyłączony do Moskwy), z pasją przeżywającym sprawy publiczne, sprawy swojej wspólnoty duchowo-politycznej i szukającym dla niej ratunku wobec nowego wielkiego, „cywilizacyjnego" wyzwania. Szukał tego ratunku w sferze idei – i podpowiadał go władzy. Nie występował bynajmniej jako bezwarunkowy sługa tej władzy, ale ukazywał jej bezmiar odpowiedzialności za ochronę wielkiej idei, którą on odsłaniał. Piętnował także przykłady zdrady owej idei – w Rzymie I, upadłym za swe odstępstwo w roku 476, a także w Rzymie II (Bizancjum), który zdradził prawosławie, przyjmując w roku 1439 unię z „łacinnikami", by szukać u nich ratunku przed tureckim najazdem. Filoteusz ukazywał karę nieuniknionego upadku, jaki zdrada ideału pociąga. Pouczał cara: „niech wie...", „niech pamięta...". Stawiał warunek: „Jeśli [podkr. AN] dobrze urządzisz swoje carstwo – będziesz synem światła i mieszkańcem górnego Jeruzalem i, jak wyżej napisałem tak i teraz mówię: strzeż się i zważ na to, że wszystkie chrześcijańskie carstwa złączyły się w twoim jednym, że dwa Rzymy upadły, a trzeci stoi, czwartego nie będzie". Wydaje się, wbrew rozpowszechnionej interpretacji tego tekstu, iż nie jest on jednoznacznym wyrazem wiary w to, że Moskwa na zawsze pozostanie III Rzymem, że na pewno udźwignie ciężar tej odpowiedzialności. Moskwa też jest zagrożona „grzechem sodomskim", wewnętrznym odstępstwem, przed którym ostrzega głos XVI-wiecznego ideologa. Filoteusz stwierdzał tylko, że Moskwy już nie ma kto zastąpić w jej wielkiej misji ratowania prawdy i świata. Jeśli upadnie – to już IV Rzymu na pewno nie będzie, nie będzie już prawdy ani sprawiedliwości na świecie... Dlatego właśnie nie wolno pozwolić upaść Moskwie!
Na tym polega patos misji przypisanej przez Filoteusza prawosławnemu carstwu: na połączeniu z Moskwą dziedzictwa Rzymu – imperium siły oraz Jerozolimy – dziedzictwa ducha. I na przeciwstawieniu ich światu, który „w złem leży". W praktyce – światu „łacińskiemu", zachodniemu, który w wieku XVI, po wewnętrznym rozłamie związanym z Reformacją, wchodził w fazę wielkiej ekspansji kolonialnej, stawał się oczywistym źródłem problemu modernizacji i zarazem modeli i technik jego rozwiązywania. Rosja musi umocnić swoje imperium, żeby uratować swoją duchową tożsamość przed zagrożeniem z zachodu, a przez to – zachować zdolność do zbawienia/uratowania/wyzwolenia całego świata. Tak po dziś dzień odczytuje myśl Filoteusza niemała i niepozbawiona wpływu na współczesną opinię publiczną w Rosji część jej kół intelektualnych.
Dylemat Iwana Groźnego i jego następców
Iwan IV Groźny stawał już wobec praktycznego dylematu, przed którym stać będą także wszyscy jego następcy i następczynie. Car, podejmując konfrontację z państwem polsko-litewskim, ze swoim głównym sąsiadem – rywalem na zachodzie, musiał modernizować swoje siły zbrojne, by sprostały ambitnemu zadaniu prawosławnej rekonkwisty. Ale w ślad za nowinkami techniczno-militarnymi z zachodu przychodzą inne, bardziej fundamentalne... Czy pryncypium Rzymu, imperium, skutecznej siły – nie prowadzi do pokusy porzucenia ochrony pryncypium duchowej odrębności, pozycji nowego Jeruzalem? Iwan podejmował ten dylemat w sporze prowadzonym właśnie z księciem Andriejem Kurbskim, „zdrajcą" – „pierwszym emigrantem". Kurbski chciał, by Rosja się zmodernizowała. On pierwszy, jak już wspomnieliśmy, wprowadził do języka rosyjskiego łacińskie słowo „imperium". Proponował budowę „Imperium Świętoruskiego". To oznaczało jednak naśladowanie istniejącego już, zachodniego modelu Świętego Imperium Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a więc przyjęcie owego modelu w Moskwie pociągałoby w konsekwencji wystąpienie w roli już nie jedynego centrum imperialnej idei, ale jednego z dwóch, obok zachodniego... Imperium Świętoruskie miało wejść do Europy. Patos jego misji, jej wyjątkowość słabła – po to, by skuteczniejsza była jego siła w zmaganiach o pozycję Rosji na mapie realnych stosunków i wpływów w Europie, wchodzącej w okres globalnej dominacji. Liczyć się miała twarda geopolityka – walka o przestrzeń, o skuteczne panowanie nad nią, walka z innymi ośrodkami imperialnej/kolonialnej/ekspansywnej idei. Iwan w swoich listach do Kurbskiego jednoznacznie odpowiadał na tę „pokusę": Rosja to nowy Izrael, a nie Europa. Zachowanie „świętej odrębności" pozostaje priorytetem.