To niezwykły, wręcz literacki zbieg okoliczności, że Günter Grass zmarł niemal dokładnie w 70. rocznicę spalenia i zgwałcenia Gdańska przez Sowietów oraz powrotu miasta nad Motławą do Polski. Wszak te właśnie wydarzenia z wiosny 1945 uformowały go i przesądziły o całym jego życiu i znalazły istotne miejsce w jego twórczości.
Siedemnastoletniego Grassa jednak wtedy w Gdańsku nie było. W kwietniu 1945 walczył w Waffen SS, został ranny i dostał się do niewoli amerykańskiej. Mimo to po latach opisał quasi-apokaliptyczne spalenie Gdańska, jakby tam jednak był. Bo Oskar Matzerath, literacki „awatar" Grassa z jego największej powieści „Blaszany bębenek", zdążył wrócić z zachodnioeuropejskich frontów do spalonego miasta, by zobaczyć jego koniec i nowy początek.
Biało-czerwone bębenki
Po ukazaniu się w 2006 roku autobiografii „Przy obieraniu cebuli" stało się jasne, jak bardzo Oskar Matzerath był podobny do samego Güntera Grassa. To wtedy, dziewięć lat temu, pisarz przyznał się do służby w Waffen SS, twierdząc, że chciał się wyrwać w świat z ciasnego drobnomieszczańskiego i katolickiego domu (ojciec był ewangelikiem, ale dzieci wychowywane były w duchu katolickim przez matkę). Tłumaczył, że pierwotnie chciał służyć na łodziach podwodnych, ale w końcu trafił do bojowego ramienia tej zbrodniczej organizacji.
Oskar Matzerath również pod koniec wojny wyrwał się z trupą cyrkową w świat, na front zachodni, by bawić niemieckich żołnierzy. Być może ledwie 17-letni Grass wśród frontowych kameraden czuł się jak taka maskotka. Z kolei Mahlke, bohater „Kota i myszy", marzy o łodziach podwodnych i podziwia niemieckich bohaterów wojennych.
Matka pisarza, Kaszubka (Helena, z domu Knoff), wyszła za niemieckiego kupca (Wilhelma Grassa) – tak też było w książce z rodziną Oskara. Prowadzili, tak samo jak w książce, sklep z artykułami kolonialnym na ówczesnym nowym osiedlu, drobnomieszczańskim Gdańsku-Wrzeszczu (po niemiecku nazywanym Langfuhr).
Rodzice Güntera Grassa zmarli po wojnie, matka w 1954, a ojciec w 1967 roku. Ale literacko Grass uśmiercił rodziców Oskara – Agnes i Alfreda Matzerathów – dużo wcześniej.