Jarosław Gwizdak: Działaniom prezesów sądów nie przyświeca interes sędziów

Był 1999 rok. Spośród sędziów najlepsi byli wybierani na prezesów. Za chwilę będzie 2020 rok. Wybrani spośród sędziów prezesi mają być jeszcze lepszymi prezesami. To założenia dużej, trwającej wciąż reformy wymiaru sprawiedliwości. Usłyszałem je podczas niedawnej konferencji dotyczącej reformowania sądów. Sądów w Szwecji.

Aktualizacja: 07.01.2020 13:05 Publikacja: 07.01.2020 02:00

Jarosław Gwizdak: Działaniom prezesów sądów nie przyświeca interes sędziów

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Przywództwo

Kiedyś zarządzanie, czyli „management", teraz raczej „leadership". Przywództwo to modny temat, bo dotychczasowi menedżerowie, kierownicy, szefowie nie chcą już zarządzać. Chcą przewodzić. Niektórzy na tyle energicznie i energetycznie, że być może przewodzą nawet prąd. Prezes koncernu czy szef banku nie chce już być nazywany dobrym menedżerem. Chce być po prostu przywódcą. A najlepiej: charyzmatycznym.

Prezesem sądu z reguły wybierało się dobrego sędziego. Czasem bardzo dobrego. Zwłaszcza orzeczniczo. Miał „załatwienia", miał „stabilność" więc się nadawał. Tu było zupełnie jak w Szwecji. Ale to było dobre na przełomie wieków, a może nigdy nie było całkiem dobre. Po prostu taki był obyczaj i jak widać, nie tylko polski.

Okazało się, że nie tylko w orzekaniu prezes ma się wyróżniać. Zapomniano o miękkich zdolnościach: motywowaniu, komunikacji, budowaniu zespołu.

Czytaj także:

Sędziowie dobrze oceniają nowych prezesów w swoich sądach

Możemy oczywiście kwestionować sens „zespołowości" w pracy sędziego. Ta mała sądowa drużyna: sędzia, sekretarz, od czasu do czasu asystent (znając ich obsadę w polskich realiach), a większa w postaci wydziału, kilku- czy kilkunastoosobowego. Chyba za rzadko postrzegamy sąd jako coś większego, rzadko dostrzegamy zespołowość wysiłku. Całkiem niedawno sędziowie zaczęli popierać protesty płacowe pracowników, wcześniej te światy w sądzie bywały sobie dalekie. Często z sądowego krajobrazu tracimy asystentów sędziów, czasem nie dostrzegamy pracowników pozaorzeczniczych, jak na przykład oddziały gospodarcze czy finansowe sądów. Truizmem, choć wartym powtórzenia, jest, że za wynik sądu odpowiadają wszyscy jego pracownicy. A ich zwierzchnikiem jest prezes.

Pytani przeze mnie sędziowie ze Skandynawii podkreślali, że prezes sądu ma oczywiście być dobrym prawnikiem. To podstawa. Ale poza tą podstawą ma być publicznym menadżerem, ma się dobrze komunikować i być śmiałym, choć nie za bardzo śmiałym czy brawurowym. Odważnym. Ma podejmować decyzje, a tempo wprowadzenia zmian w sądzie nie może być tempem ostrożnym i najwolniejszym z możliwych.

Większość działań prezesa sądu w polskich realiach to de facto zarządzanie kryzysowe. Szczęściarzami są ci, którzy mogą zapewnić normalne warunki orzekania. Normalność w sądach rejonowych jest luksusem, a szans na luksus nie ma.

Mijają dwa lata od zmiany ustawy–Prawo o ustroju sądów powszechnych, kiedy to od decyzji ministra sprawiedliwości zaczął zależeć los każdego prezesa sądu. Minister, z sobie właściwym rozeznaniem, wymieniał prezesów sądów przez kilka miesięcy. Podstawą decyzji miał być mityczny ranking sądów. Ranking, którego nie ujawniono. Ujawniano, jak pamiętam, wynik w jednej kategorii spraw, na przykład uznawano, że w jakimś sądzie w sprawach z prawa pracy się nie poprawiło. Ot, takie statystyczne pars pro toto. Takie właśnie było, jeśli było, uzasadnienie decyzji.

Jest w innym miejscu

Wymienieni w okresie sądowej smuty prezesi pełnią swoje funkcje od niemal dwóch lat. Z pewnością się mylę i nie wiem zbyt wiele, ale nie słyszałem o ich działaniach dla dobra wymiaru sprawiedliwości. O przywództwie, komunikacji czy motywowaniu sędziów.

Słyszę głównie o konfliktach w sądach z oktrojowaną władzą zwierzchnią. Wystarczy spojrzeć na Sąd Okręgowy w Krakowie czy Rejonowy w Olsztynie. Co więcej, „przywódcy" owych jednostek, doskonale godzą pełnienie swoich funkcji z zasiadaniem w organie noszącym nazwę Krajowa Rada Sądownictwa. Współpracują dość aktywnie z rzecznikami dyscyplinarnymi...

I tylko nie widać w tym interesu sądu, sędziów czy pracowników. Zmęczeni konfliktem i problemami w rodzaju wzywania policji na schody sądu czy zawieszania sędziego w czynnościach za wydane orzeczenie, być może nie widzą, że dobro wymiaru sprawiedliwości i obywateli leży w zupełnie innym miejscu.

Autor jest byłym sędzią, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Przywództwo

Kiedyś zarządzanie, czyli „management", teraz raczej „leadership". Przywództwo to modny temat, bo dotychczasowi menedżerowie, kierownicy, szefowie nie chcą już zarządzać. Chcą przewodzić. Niektórzy na tyle energicznie i energetycznie, że być może przewodzą nawet prąd. Prezes koncernu czy szef banku nie chce już być nazywany dobrym menedżerem. Chce być po prostu przywódcą. A najlepiej: charyzmatycznym.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?