Krzysztof Koźmiński: Mniej zaskoczeń to więcej zaufania

Istotą tworzenia prawa nie jest przestrzeganie procedur.

Aktualizacja: 01.11.2020 09:23 Publikacja: 01.11.2020 00:01

Krzysztof Koźmiński: Mniej zaskoczeń to więcej zaufania

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Zasada zaufania wydaje się mieć w procesie stanowienia prawa podwójne znaczenie. Wyraża się poprzez konstytucyjny standard tworzenia prawa, którego istotą nie jest wyłącznie przestrzeganie procedur, lecz też poprzez zadośćuczynienie zasadom pewności prawa, ochrony praw słusznie nabytych, uzasadnionych oczekiwań oraz interesów w toku, czy zapewnienie odpowiednio długiej vacatio legis.

Odpryskiem tak rozumianego zaufania jest też oczekiwanie, że prawodawca podejmuje racjonalne decyzje oraz – po przeprowadzeniu rachunku zysku i strat – uwzględnia różne interesy społeczne i ekonomiczne.

Czytaj także: Pandemia zatrzymała produkcję prawa

W dobrej, bazującej na zaufaniu legislacji głos partnerów społecznych nie jest lekceważony, a przyjęte rozstrzygnięcia odpowiadają zasadzie proporcjonalności i, w miarę możliwości, pomocniczości, uwzględniają aktualne stosunki społeczne oraz aktywność interesariuszy. Obserwacja ostatnich doświadczeń musi prowadzić do pesymistycznych konkluzji w tym względzie.

Lepiej wiedzieć wcześniej

Często dyskutowana jest zasada wzajemnego zaufania między decydentami a adresatami norm prawnych. W realiach demokratycznego państwa prawnego powinno być to przede wszystkim zaufanie budowane przez władzę publiczną, odpowiadające oczekiwaniom osób prywatnych, że nowe regulacje nie okażą się nadmiernym obciążeniem, nałożonym na nich z dnia na dzień przez irracjonalną władzę pod wpływem chwilowego impulsu. Standard ten, charakteryzowany na ogół jako zasada zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, ma status ustrojowy (wywodzony wprost z przepisów konstytucyjnych) i wydaje się dość dobrze rozpoznany w środowisku prawniczym, a także dostatecznie dobrze scharakteryzowany w orzecznictwie sądowym oraz literaturze akademickiej. Współcześnie norma ta postrzegana jest nie tylko jako rodzaj zobowiązania organów władzy publicznej, ale i źródło swoistego roszczenia obywateli i przedsiębiorców, że nie będą zaskakiwani pułapkami, wprowadzanymi bez wcześniejszej zapowiedzi restrykcjami lub karani sankcjami, o których istnieniu jeszcze wczoraj nie wiedzieli. W tym sensie zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa to emanację bezpieczeństwa prawnego.

Poczuciu bezpieczeństwa prawnego i przewidywalności działań władczych sprzyja też rzetelność uzasadnień projektów oraz wnioski płynące z oceny skutków regulacji, które odpowiednio wcześnie decydenci prezentują opinii publicznej. Żaden prawodawca nie działa przecież w próżni, a jego rozstrzygnięcia przypominają zmiany poziomu cieczy w naczyniach połączonych: ktoś na nich traci, a ktoś zyskuje; opowiadając się po stronie jednej wartości, osłabia się inną. O zmianach lepiej wiedzieć z wyprzedzeniem, wówczas np. przedsiębiorcy likwidowanych branż lub płatnicy wyższego podatku dostosują się do nich, wyrażą swoje stanowisko, a legislatorzy unikną zarzutu błądzenia niczym dzieci we mgle.

Moralno-etyczne lekceważenie

Trudno mówić tu o „twardym" obowiązku władzy państwowej lub wskazać konkretną podstawę prawną takiego stanowiska (ogólnymi dyrektywami mogłyby być tu m.in. konstytucyjne zasady proporcjonalności lub pomocniczości), chodzi raczej o postawę przyjazną i otwartą wobec podmiotów prywatnych, zewnętrznych ekspertów oraz organizacji społecznych.

Jak pokazuje przykład uchwalonej niedawno ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt (której los nie jest jeszcze przesądzony), prowadzenie działalności gospodarczej to wciąż w Polsce zajęcie o podwyższonym ryzyku, którego legalność może być zakwestionowana nagłą decyzją ustawodawcy, podjętą bez przekonującej oceny skutków regulacji oraz rzetelnych konsultacji z partnerami społecznymi. Przewiduję, że po jej wejściu w życie krajowi przedsiębiorcy, ich pracownicy, a także konsumenci odczują na własnym portfelu negatywne zmiany, których nie byli łaskawi przedstawić projektodawcy. Zasłaniając się argumentacją moralno-etyczną, zlekceważono zupełnie gospodarczy wymiar nowego prawa.

Brak za zaufania kosztuje

Wypadek przy pracy? Niechlubny wyjątek podyktowany nagłą potrzebą ukrócenia cierpienia zwierząt? Niestety nie. Trwają prace nad kolejnymi projektami, lansowanymi przez rządzących bez należytego rozpoznania i ujawnienia społeczno-gospodarczych konsekwencji. Zwraca uwagę projekt o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy – Prawo zamówień publicznych. Niezależnie od towarzyszących projektowi kontrowersji (tajemnicą poliszynela jest jego polityczny podtekst) oraz słabości legislacyjnej proponowanych przepisów postuluje się stworzenie krajowego systemu cyberbezpieczeństwa dalece wykraczającego poza rozwiązania unijne, a także odmiennego od globalnie uznanych standardów w branży telekomunikacyjnej. Pomijając ambicję „wyjścia przed szereg" projektodawcy, szkoda, że nie przedstawił on przekonującej symulacji kosztów przyjęcia ustawy w postaci m.in. prawdopodobnie wyższych rachunków za abonament oraz potencjalnych restrykcji wobec polskich eksporterów nałożonych w rewanżu przez państwa dostawców.

„Brak zaufania kosztuje" – powiadają czasem ekonomiści. Ostatnie doświadczenia polskiej legislacji pokazują, że maksyma ta zyskuje nowe, bardziej realne znaczenie.

Autor jest dr hab. nauk prawnych, radcą prawnym, ekspertem w dziedzinie legislacji, pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Zasada zaufania wydaje się mieć w procesie stanowienia prawa podwójne znaczenie. Wyraża się poprzez konstytucyjny standard tworzenia prawa, którego istotą nie jest wyłącznie przestrzeganie procedur, lecz też poprzez zadośćuczynienie zasadom pewności prawa, ochrony praw słusznie nabytych, uzasadnionych oczekiwań oraz interesów w toku, czy zapewnienie odpowiednio długiej vacatio legis.

Odpryskiem tak rozumianego zaufania jest też oczekiwanie, że prawodawca podejmuje racjonalne decyzje oraz – po przeprowadzeniu rachunku zysku i strat – uwzględnia różne interesy społeczne i ekonomiczne.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?