Sejm jeszcze w kwietniu uchwalił nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, likwidując polityczny tryb wyborów do Rady i wprowadzając sędziowskie wybory powszechne. Wyłączanych miało zostać ok. 3 tys. tzw. neosędziów, którzy co prawda mogliby głosować,jednak utraciliby bierne prawo wyborcze. Argumentem za takim rozwiązaniem był niejasny status sędziów, którzy przechodzili procedury nominacyjne od 2018 r., czyli po zmianach wprowadzonych przez rząd PiS. Bo członkostwo takich ludzi w odnowionej Radzie jeszcze bardziej skomplikowałoby sytuację w sądownictwie.
Taką konstrukcję poparli posłowie, jednak w Senacie pojawił się problem. Komisja Wenecka, ta sama, która zabierała głos przed laty m.in. w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, potępiając zmiany PiS, teraz w swojej opinii sceptycznie podeszła do koncepcji rządowej. Zgodziła się, że reforma KRS jest niezbędna, jednak skrytykowała plan pozbawienia tysięcy sędziów biernego prawa wyborczego. Bo odpowiedzialności zbiorowej być nie może. I taką wykładnię przyjął Senat, wprowadzając poprawkę do uchwalanej ustawy, dającą prawo kandydowania tzw. neosędziom.
Koncept ten poparł nawet minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który doszedł do wniosku, że opinii zasłużonej w walce o praworządność Komisji Weneckiej nie można traktować selektywnie, ignorując ją, jeżeli jest to wygodne.
Czytaj więcej
Sejmowa komisja nie będzie pracować w środę nad poprawkami Senatu do nowelizacji w sprawie KRS. Nie będzie też głosowania na posiedzeniu plenarnym. Opóźnienia wynikają z „buntu” sędziów.
Dlaczego część sędziów oczekuje od Adama Bodnara twardego kursu?
Nowela wróciła do Sejmu i we wtorek poprawkami miała zająć się komisja. Tak się jednak nie stało. Oburzenie liderów organizacji sędziowskich oraz niektórych sędziów Sądu Najwyższego było tak duże, że prace przerwano, zamawiając kolejną opinię prawną w tej sprawie. Podnoszono m.in., że opinia Komisji Weneckiej nie uwzględnia „różnych niebezpieczeństw” związanych z neosędziami. Oraz że jej wymowa wcale nie jest taka oczywista. Adam Bodnar nagle znalazł się w opozycji do części środowiska prawniczego – do tej pory mu bliskiego – które jest przeciwne łagodzeniu kursu wobec tzw. neosędziów. Bo gra idzie nie tylko o skład nowej KRS, ale o przyszłość kilku tysięcy z nich.