Podczas konferencji z kanclerzem Olafem Scholzem polski premier wyraził zamiar poszukiwania form współpracy z Berlinem, które nie obciążą relacji Polski i Niemiec. Donald Tusk podkreślił, że w sensie formalnym, prawnym i międzynarodowym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu, jednak kwestia moralnego, finansowego i materialnego zadośćuczynienia pozostaje nierozwiązana.
PiS coraz wyraźniej wskazywał na zasadność roszczeń w świetle prawa międzynarodowego
Ta deklaracja była swoistą kropką nad „i” po wcześniejszych wypowiedziach szefa MSZ Radosława Sikorskiego, które wskazywały na zmianę politycznej optyki w tej sprawie i zejście z konfrontacyjnego kursu na rzecz polityki dialogu z Berlinem.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk leci w poniedziałek do Paryża i Berlina. To sposób na zbliżenie z oboma krajami z pominięciem prezydenta Andrzeja Dudy, który to utrudnia.
Po tzw. raporcie Mularczyka PiS formułował zdecydowane roszczenia wobec Niemiec za straty poniesione podczas II wojny światowej, oszacowane na 850 mld dol. W końcowym okresie jego rządów rządzący coraz wyraźniej wskazywali na zasadność roszczeń w świetle prawa międzynarodowego. To stało w sprzeczności z wieloletnim stanowiskiem Berlina, który mimo podkreślania moralnej odpowiedzialności Niemiec za przeszłość twardo podkreślał, że kwestia potencjalnych roszczeń formalnoprawnych pozostaje zamknięta po tym, jak Polska zrzekła się ich w latach 50.
Czytaj więcej
"Czy Pani/Pana zdaniem Polski rząd powinien domagać się reparacji wojennych od Niemiec?" - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.