Z przedstawionego przez ministra sprawiedliwości projektu przywrócenia praworządności w Krajowej Radzie Sądownictwa wynika, że jej 15 członków spośród sędziów (czyli większość składu) wybiorą oni sami, a wybory – bez udziału tzw. neosędziów – zorganizuje Państwowa Komisja Wyborcza.
Tymczasem nie ma w konstytucji słowa, z którego wynikać może, że tak być musi. A ja z uporem powtarzam od lat, że tak być nie powinno, gdyż jest to niezgodne z konstytucją. Art. 10 wspomina nie tylko o podziale, ale i równowadze władz. Jak władza ustawodawcza pochodzi z wyboru, a sądownicza de facto z kooptacji, to równowagi między nimi nie ma. A art. 4 stanowi, że władza zwierzchnia należy do narodu. Kooptacja sędziów wyklucza nie tylko zwierzchność narodu, ale nawet jakąkolwiek kontrolę nad nimi. Co więcej, okazuje się, że jak naród sobie wybierze jakąś władzę ustawodawczą i ta władza uchwali jakieś prawo, to władza sądownicza może narodowi i jego przedstawicielom powiedzieć, żeby spadali na drzewo, bo ona ma taką aktualnie wykładnię konstytucji, z której wynika, że to, czego naród chce, z takim rozumieniem konstytucji zgodne nie jest. I już.
Czytaj więcej
Nie trzeba wygaszać kadencji sędziów z Krajowej Rady Sądownictwa, bo jest sprzeczna z prawem – mówią eksperci, oceniając ministerialny projekt reformy.
Ludzie w moim wieku, którzy coś tam robili w stanie wojennym, widzieli, kto idzie na aplikację sędziowską, orientowali się, jak się na tę aplikację można było dostać i co trzeba było robić, żeby ją skończyć, a potem awansować albo w ogóle pozostawać sędzią (nie było zasady nieodwoływalności). I dla nas najzabawniejsze jest twierdzenie, że wybierać się mogą sędziowie wybrani przez sędziów powołanych przez Radę Państwa, która wprowadziła stan wojenny w sposób sprzeczny nawet z komunistyczną konstytucją na wniosek profesorów Sylwestra Zawadzkiego, Jerzego Bafii lub doktora Lecha Domaradzkiego, a sędziowie powołani przez prezydenta Andrzeja Dudę na wniosek KRS wybranej przez Sejm już nie mogą. Z przywróceniem praworządności nie będziemy czekać na koniec kadencji Dudy czy sędziów zasiadających obecnie w KRS. I bynajmniej nie dlatego, że w 2018 r. PiS nielegalnie skrócił kadencję sędziów w KRS. Ci, którzy obecnie w KRS zasiadają, to tylko w niej siedzą, ale nie są jej członkami, bo zostali powołani wadliwie, czyli w ogóle nie zostali powołani. Nie może być zatem mowy o przerwaniu ich kadencji, która chroni osoby legalnie powołane.
Mamy więc tradycyjne stwierdzenie, że „tego nie można porównywać”. Takie porównywanie niektórych bardzo irytuje, bo lubią czuć zarówno moralną, jak i naukową wyższość nad innymi. A ja jednak porównam.