Nieprawomocny wyrok na szefów CBA był wielkim szokiem i dla polityków, i dla opinii publicznej. Sąd rejonowy w trzyosobowym składzie pod kierunkiem Wojciecha Łączewskiego nie widział innej możliwości, jak skazanie ich na trzy lata więzienia bez zawieszenia. Uznał, że wysocy urzędnicy państwowi są szczególnie zobowiązani do dbania o praworządność – a stworzenie od zera sprawy operacyjnej i fabrykowanie fałszywek na politycznych przeciwników domaga się surowej kary. Trudno nie przyznać temu racji.
Czytaj więcej
Były szef CBA, koordynator służb specjalnych i szef MSWiA w rządach PiS Mariusz Kamiński oraz jego były zastępca Maciej Wąsik zostali w środę skazani na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności za swoje działania w aferze gruntowej. Osiem lat temu uniknęli więzienia, gdyż zanim wyrok się uprawomocnił, ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda.
Szok był jeszcze większy, gdy nieprawomocnie skazanych na początku kadencji postanowił ułaskawić prezydent Duda. Wszystko podporządkowano politycznemu celowi, jakim było umożliwienie Kamińskiemu i Wąsikowi objęcia stanowisk związanych z dostępem do tajemnic państwowych – karalność przekreśliłaby tę szansę.
Czy Kamiński i Wąsik stracą mandaty poselskie?
Sędziowie za ten wyrok zapłacili cenę osobistą. Wojciech Łączewski zdjął sędziowską togę, a sędziowie Łukasz Mrozek i Małgorzata Drewin, którzy już wiele lat mogliby orzekać w wyższych instancjach, bo mają po temu wiedzę i kwalifikacje – nadal tkwią w rejonach. Sędziego Mrozka minister Ziobro odwołał nawet ze stażu w trybunale w Strasburgu. Środowe orzeczenie to także akt sprawiedliwości dziejowej wobec nich.