Mariusz Muszyński: O sejmowej uchwale i wyroku aborcyjnym

Krótkowzroczność polityków wcale mnie nie dziwi. Ale utrata instynktu politycznego już tak. Zapowiedziane w umowie koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy uchylenie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wcale nie będzie łatwe, proste i przyjemne. Ani bezkarne.

Publikacja: 17.11.2023 18:07

Trybunał Konstytucyjny

Trybunał Konstytucyjny

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Powszechność i ostateczność orzeczeń

Festiwal prawniczego kretynizmu ma się dobrze. Tydzień temu pisałem w Rzeczpospolitej nt. skutków uchwał mających uchylić uchwały o wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego (zob. Mariusz Muszyński: Czy Sejm może uchylić wybór sędziego TK?). W odpowiedzi mogłem przeczytać m.in., że Sejm musi przyjąć uchwały, bo nie ma innego narzędzia, żeby przywrócić tzw. praworządność. Wybitni eksperci, często ze stopniami naukowymi nie wiedzą, że konstytucyjna zasada legalizmu pozwala osiągnąć cele wyłącznie na podstawie posiadanych kompetencji? Sejm ma funkcję kreacyjną i ewentualnie destrukcyjną tylko w takim zakresie, w jakim mu pozwala Konstytucja. Dlatego ma prawo i instrument (uchwała) do wyboru sędziów TK, ale już nie ma do ich odwołania. Niezależnie od celów, jakie chce zrealizować.

Ale zostawmy tę kwestię. W Sejmie króluje dziś inny pomysł. Chodzi o uchylenie wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (tzw. wyrok aborcyjny). Ponieważ politycy i ich eksperci dywagują, jak tego dokonać, poszerzę ich horyzonty.

Zacznę od przypomnienia, że Trybunał Konstytucyjny jest organem państwa, który działa poprzez swoje orzeczenia. Skutki, porządek wchodzenia w życie i istotę orzeczeń Trybunału reguluje art. 190 Konstytucji. Z jego treści wynika, że mają one charakter powszechnie obowiązujący. Przy czym należy zastrzec, że moc ta przysługuje tylko sentencji. Nie ma jej natomiast uzasadnienie, które zawiera jedynie motywy, na jakich Trybunał oparł swoje rozstrzygnięcie. Dlatego treść uzasadnienia nie wywołuje samoistnie skutków prawnych.

Cechą orzeczeń Trybunału jest również ich ostateczność. To znaczy, że są one niezaskarżalne (prawomocność formalna), niewzruszalne (prawomocność materialna) i niepodważalne. Nie przysługuje od nich środek odwoławczy. Niedopuszczalne jest ich kwestionowanie i badanie prawidłowości, czy tworzenie procedur umożliwiających takie działanie. Nie można ich anulować lub zmieniać. Zakaz ten dotyczy samego Trybunału, jak i blokuje możliwość zmiany rozstrzygnięcia Trybunału przez inny organ. Nie jest możliwe wznawianie postępowań przed TK. W ten sposób ostateczność oznacza, że orzeczenie Trybunału wywołuje nieodwracalne skutki prawne. Przedmiot orzeczenia (tj. rozstrzygnięcie w sprawie zgodności z Konstytucją przepisu, normy prawnej, aktu normatywnego) zyskuje powagę rzeczy osądzonej.

Kreacja stanu prawnego

Orzeczenia Trybunału, zgodnie z art. 190 ust. 2 Konstytucji, podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony, a gdy kontrolowany akt normatywny nie był ogłoszony, ich publikacja następuje w Monitorze Polskim. Działanie to jest nie tylko czynnością techniczną służącą upublicznieniu treści rozstrzygnięcia. Pełni ono ustrojowe dwie funkcje:

- po pierwsze, jest warunkiem wejścia w życie orzeczenia, a więc z momentem publikacji (co do zasady, bo TK w określonych okolicznościach może odroczyć utratę mocy obowiązującej aktu lub jego części, które uznał za niekonstytucyjne) następuje wywołanie określonego skutku w systemie źródeł prawa potwierdzenie konstytucyjności lub jego negacja, a więc eliminacja aktu normatywnego lub jego części (przepisu, normy) z systemu. To ostatnie powoduje, że Trybunał Konstytucyjny kreuje orzeczeniami określony stan w systemie źródeł prawa, przez co jest nazywany negatywnym ustawodawcą;

- po drugie, umożliwia wszystkim adresatom orzeczenia zapoznanie się z wynikiem kontroli konstytucyjności. Poprzez swoją ostateczność, gwarantuje pewność prawa i bezpieczeństwo prawne, które są elementami budowania zaufania obywateli do państwa i prawa. Próba odwrócenia tego atrybutu orzeczenia Trybunału jest naruszeniem praworządności.

Czytaj więcej

Marek Isański: Moc Preambuły. Dlaczego w Preambule nie ma mowy o nieusuwalności sędziów?

Dodatkowo należy podkreślić, że orzeczenia TK działają na przyszłość. To znaczy, że zabezpieczają przed wydawaniem aktów stosowania prawa na podstawie przepisów niekonstytucyjnych dopiero w przyszłości. Nie mają natomiast skutku kasatoryjnego. To znaczy, że samodzielnie nie sięgają w przeszłość – nie uchylają orzeczeń i innych rozstrzygnięć wydanych na podstawie przepisów, które zostały następnie uznane przez Trybunał za niekonstytucyjne. Potrzebne jest tu jeszcze działanie uprawnionych organów lub podmiotów w istniejących, prawem określonych procedurach.

Szkolny pamiętnik

Także wyrok Trybunału Konstytucyjnego ograniczający przesłanki dopuszczające aborcję podlega tym wszystkim regułom. Został on ogłoszony 27 stycznia 2021 r. Wywarł konkretne skutki prawne, które polegają na tym, że z art. 4a ust. 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży została wyeliminowana przesłanka usuwania ciąży umiejscowiona wcześniej w jego pkt 2 (badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu). Znalazło to stosowne odzwierciedlenie w ujednoliconym tekście tej ustawy, z k `tórego zniknął ten przepis.

Dziś geniusze konstytucjonalizmu zapowiadają, że tak ukształtowany stan prawny i faktyczny wyeliminują w drodze uchwały. Niestety muszę ich zasmucić. Nie będzie to łatwe, proste i przyjemne. Na dodatek konsekwencją będzie odpowiedzialność polityczna i prawna ich mocodawców. Konieczne będzie bowiem zarządzenie dwóch rzeczy:

- po pierwsze, nakazanie usunięcia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z Dziennika Ustaw. I tu pojawi się pierwszy problem. Tak samo jak przy uchwale o tzw. unieważnieniu wyboru sędziów TK, jedynym efektem przyjęcia uchwały w sprawie wyroku TK będzie kupa śmiechu. Papier zniesie każdą bzdurę, Sejm ją przegłosuje, i co dalej? Ano nic. Zaczną się schody. Wyrok będzie nadal tkwił w Dzienniku Ustaw. Pojawi się więc konieczność jego fizycznego usunięcia. A wtedy okaże się, że nawet to nic nie da. Eliminacja tekstu wyroku wcale nie wyeliminuje jego skutków w postacie derogacji normy z systemu prawnego. Przecież ustrojodawca wiąże skutki wyroku tylko z jego ogłoszeniem (art. 190 Konstytucji). Podkreślę – tylko z ogłoszeniem wyroku, a nie z ewentualnym usunięciem go z Dziennika Ustaw. Ponieważ skutki zaistniały z momentem ogłoszenia, to wycięcie wyroku będzie miało tylko techniczny charakter;

- po drugie, w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży nadal będzie brakować usuniętego przepisu. To efekt wspomnianych skutków wyroku. W systemie prawa ciągle nie będzie formalnej podstawy prawnej pozwalającej zabijać chore dzieci nienarodzone.

I w tym momencie, będą tylko dwa rozwiązania. Pierwsze to nowelizacja ustawy. Tego jednak nie zaakceptuje Prezydent, bo oparta będzie na nielegalnym usunięciu wyroku TK z systemu prawnego. To oznaczać będzie klęskę polityczną. Pozostania więc drugie – fizyczne przywrócenie dawnego niekonstytucyjnego zapisu, a następnie obwieszczenie nowego tekstu jednolitego ustawy i wydrukowanie go w Dzienniku Ustaw.

Tu jednak znowu będzie kłopot. Obwieszczenie w sprawie tekstu jednolitego ustawy ma charakter techniczny. Tekst jednolity sporządza się wg stanu prawnego obowiązującego w dniu wydania obwieszczenia. Skoro fizyczne usunięcie wyroku Trybunału z Dziennika Ustaw nie zmieni treści ustawy, ktoś musi zarządzić dopisanie starego fragmentu.

Ale ustawa to nie jest pamiętnik koleżanki szkolnej. Dopisanie przepisu do ustawy do działanie prawodawcze. Zgodnie z Konstytucją uprawniony do tego jest wyłącznie Sejm, działający w określonych procedurach. Majstrowanie przy tekście ustawy w każdy inny sposób będzie niedopuszczalnym działaniem poza przepisami dotyczącymi inicjatywy i procedury ustawodawczej. Powstanie tekst nielegalny.

Na koniec wypada zlokalizować bohaterów tego przedsięwzięcia. Otóż polecenie usunięcia wyroku z Dziennika Ustaw będzie musiał wydać Szefowi Rządowego Centrum Legislacji osobiście Prezes Rady Ministrów. Także on musi polecić również publikację sfałszowanego tekstu ustawy i wprowadzenie jej do polskiego systemu źródeł prawa. Z kolei nakaz sfałszowania tekstu wyda sejmowym urzędnikom Marszałek Sejmu, który na dodatek sam będzie widniał w obwieszczeniu jako podmiot łamiący prawo (przekraczający kompetencje).

I tradycyjnie puenta. Łatwo być doradcą prawnym. Za nic się osobiście nie odpowiada. Najwyżej wpakuje się swego politycznego mocodawcę na minę. Przecież każde z planowanych działań nie tylko nie ma podstaw prawnych, ale jest deliktem konstytucyjnym i przestępstwem urzędniczym. Konsekwencją tego jest Trybunał Stanu dla Prezesa Rady Ministrów, a dla Marszałka Sejmu i osób wykonujących te polecenia - postępowanie karne. I nawet jeśli układ sił politycznych nie pozwoli obecnie na ukaranie winnych, to w atmosferze wzajemnej zemsty sprawa będzie sobie leżakować jak dobre wino i czekać na swój moment, czyli wyborczą zmianę. Ciekawe, czy zainteresowani politycy zdają sobie z tego sprawę?

Powszechność i ostateczność orzeczeń

Festiwal prawniczego kretynizmu ma się dobrze. Tydzień temu pisałem w Rzeczpospolitej nt. skutków uchwał mających uchylić uchwały o wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego (zob. Mariusz Muszyński: Czy Sejm może uchylić wybór sędziego TK?). W odpowiedzi mogłem przeczytać m.in., że Sejm musi przyjąć uchwały, bo nie ma innego narzędzia, żeby przywrócić tzw. praworządność. Wybitni eksperci, często ze stopniami naukowymi nie wiedzą, że konstytucyjna zasada legalizmu pozwala osiągnąć cele wyłącznie na podstawie posiadanych kompetencji? Sejm ma funkcję kreacyjną i ewentualnie destrukcyjną tylko w takim zakresie, w jakim mu pozwala Konstytucja. Dlatego ma prawo i instrument (uchwała) do wyboru sędziów TK, ale już nie ma do ich odwołania. Niezależnie od celów, jakie chce zrealizować.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?