Dobrze, że Unia Europejska chce ograniczyć stosowanie nowoczesnych technologii w służbie bezpieczeństwa publicznego. Połączone komisje Parlamentu Europejskiego przegłosowały w czwartek zakaz stosowania systemów biometrycznych, rozpoznawania twarzy i emocji czy prognozowania przestępstw. Zmiany są elementem szerszego przedsięwzięcia pod nazwą „AI Act”. Może to być pierwsza na świecie tego rodzaju kompleksowa regulacja odnosząca się do sztucznej inteligencji.
Jednym z fundamentów współczesnej Europy jest silne przywiązanie do praw i wolności obywatelskich, które są podstawą liberalnej demokracji. Zdobycze techniki nie powinny być stosowane przeciw społeczeństwom i obywatelom. Problem w tym, że od jakiegoś czasu daje się zauważyć tendencje rozwijania technologii, która niekoniecznie stawia na pierwszym miejscu te wartości. Bezpieczeństwo i porządek publiczny są bardzo ważne, ich pielęgnowanie nie może jednak odbywać się kosztem podstawowych praw czy drogą na skróty.
Czytaj więcej
Dwie komisje Parlamentu Europejskiego przegłosowały zakaz stosowania systemów biometrycznych, rozpoznawania twarzy i emocji, czy prognozowania przestępstw. To ważny krok w kierunku uchwaleniu Aktu o Sztucznej Inteligencji, pierwszej tego typu regulacji na świecie.
To krok za daleko, uznali europosłowie, widząc, że niektóre państwa UE małymi kroczkami zaczęły zmierzać w stronę modelu chińskiego, gdzie system inwigilacji obywateli oparty na nowych technologiach przybrał już orwellowskie rozmiary.
Unijna legislacja zaczęła podążać w tym kierunku, przyjmując choćby rozwiązania dotyczące monitorowania kierowców. Przepisy obowiązujące w całej UE, w tym w Polsce, klasyfikują przewoźników według grup ryzyka i oznaczają kolorami. Kierowca często karany za przekroczenia czasu jazdy trafia do grupy czerwonej. Jest częściej kontrolowany (w jego identyfikacji pomaga nowa technologia) niż ci z grup pomarańczowej czy żółtej, którzy mają na koncie mniej przewinień. Słowem „bezpieczeństwo” da się uzasadnić prawie wszystko, tylko dokąd takie rozwiązania zmierzają? Czy za jakiś czas nie obejmą wszystkich kierowców, a może i obywateli? Nie warto iść tą drogą, bo dojdziemy do państwa Orwella. Dobrze, że europosłowie mają tę świadomość.