Wiara, że państwo za pomocą przepisów prawa stanowionego zapewni obywatelom dobrobyt mieszkaniowy, może nas drogo kosztować. Zwłaszcza jeśli te regulacje ignorują realia społeczno-ekonomiczne, bazując wyłącznie na silnych emocjach, intuicyjnych podziałach na „dobrych” i „złych” uczestników rynku oraz zniekształconych obrazach medialnych. A przy okazji są rozwiązaniami naruszającymi zasady konstytucyjne i gwarancje ustrojowe.
Zbliżające się wybory parlamentarne, trwający okres „kampanii przedwyborczej” i towarzyszące im symptomy kryzysu gospodarczego stanowią potencjalnie niebezpieczną mieszankę wybuchową, skutkującą eksplozją populistycznych pomysłów i nieodpowiedzialnych zapowiedzi polityków. Część z nich znajdzie niestety odzwierciedlenie w projektach legislacyjnych, mając co gorsza szansę na uchwalenie i ogłoszenie.
Czytaj więcej
Chcemy utrzymać wysoki poziom podaży mieszkań, ale też ograniczyć ich wykupywanie przez fundusze inwestycyjne – mówi Artur Soboń, wiceminister finansów.
Lansowane projekty
Szczególnym niepokojem napawają zwłaszcza koncepcje zmian prawnych dedykowane poprawie sytuacji na rynku mieszkaniowym. Tym bardziej że uzasadnione jest wrażenie, że większość jest formułowana spontanicznie i niekonsekwentnie, są niedostatecznie przemyślane, a faktyczną motywacją lansujących je projektodawców pozostaje nie tyle troska o dobrostan obywateli poparty rzetelnym rozeznaniem bieżącej sytuacji społeczno-ekonomicznej, ile dostarczenie prostej odpowiedzi na kreowane przez media wyobrażenia oraz irracjonalne lęki ludzkie. A te w okresie pandemii, inwazji Rosji na Ukrainę oraz wysokiej inflacji są szczególnie silne.
Mówiło się już m.in. o tzw. specjalnym podatku od pustostanów, zmianach ułatwiających wykup mieszkań komunalnych przez lokatorów, państwowych kredytach o preferencyjnym oprocentowaniu, o uszczelnieniu przepisów normujących program „Pierwsze mieszkanie”, a ostatnio też o rozwiązaniu ustawowym polegającym na ograniczaniu nabywania mieszkań przez osoby prawne i dodatkowym opodatkowaniu funduszy inwestycyjnych. Każdy z tych postulatów prezentowany jest jako rzekomo konieczny do zaaplikowania lek, ograniczający postęp schorzeń w postaci nadmiernej akumulacji lokali przez rentierów, wadliwy sposób zagospodarowania nieruchomości przez nieudolne gminy, polityki pazernych banków udzielających kredytów na zasadach komercyjnych, aktywności „cwaniaków i kombinatorów” (słowa ministra tłumaczącego konieczność ograniczenia dostępności rządowego programu), czy działalności spekulantów i flipperów.