Z punktu widzenia biznesu i prowadzących działalność gospodarczą nie są istotne być może trafne opinie, że PiS wykorzystuje wojnę na Ukrainie, do miękkiego wycofania się z „Polskiego Ładu”, który okazał się wizerunkową, a przede wszystkim merytoryczną klapą. Ważne, że to się dzieje. Nadmierne obciążenia fiskalne, które wprowadził rządowy program, w połączeniu z szalejącą inflacją, cenami energii – realnie zagroziły bytowi wielu przedsiębiorców, dodatkowo pogarszając sytuację wielu gospodarstw domowych.
Odwrót od fiskalnego Polskiego Ładu jest, więc oczekiwany, zwłaszcza, że jego fatalny odbiór pogłębia niska jakość merytoryczna rozwiązań i organizacyjny, i informacyjny, chaos przy jego wprowadzeniu. Słuchając oświadczeń premiera Mateusza Morawieckiego, wydaje się, że po wpadce z Polskim Ładem, wahadło odbija w drugą stronę. Niektóre zapowiedzi, jak obniżenie PIT do 12 proc. oznaczają wręcz „defiskalizację” obecnej polityki, a próby ograniczenia astronomicznej składki zdrowotnej, wprowadzonej od tego roku, to sygnał, że rząd chce pogrzebać Polski Ład (jego nazwa już nawet nie pada w oficjalnych oświadczeniach), odchodząc od głównych jego filarów.
Czytaj więcej
W czwartek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział obniżenie stawki PIT dla osób rozliczających się według skali podatkowej z 17 do 12 procent (chodzi m.in. o emerytów czy osoby pracujące na etacie).
Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Dopiero po gruntownej analizie proponowanych rozwiązań, będzie można ocenić, czy zmiany są realne, czy to kolejny pijarowy trik premiera. Zaufanie jest małe. Mateusz Morawiecki już zachwalał w zeszłym roku wspaniałe skutki swojego programu i „historyczną obniżkę podatków”. Wypada mieć nadzieję, że tym razem nie pójdzie tą samą drogą, bo może to mieć destrukcyjne skutki dla jego dalszej politycznej kariery. Polski Ład szczególnie dotknął małych przedsiębiorców i prowadzących działalność gospodarczą. Wciąż nie jest jasne, od kiedy przepisy miałyby obowiązywać. Czy będą dotyczyć rozliczeń z fiskusem za 2022 rok, czy dopiero na następny. Przykładowo prowadzący działalność, byli zobowiązani do wyboru formy opodatkowania najpóźniej do 20 lutego. I co teraz, czy po wejściu nowych rozwiązań będą mogli dokonać ponownego wyboru, co z dotychczasowymi ich rozliczeniami podatkowymi na obecnych zasadach, jak je liczyć, czy będą wliczać się do podatkowych limitów, ulg, w poprawionym systemie. Kto ma to korygować i na jakich zasadach.
Pytań jest setki. A informacje o wstecznych rozliczeniach, czy obowiązywaniu nowego prawa podatkowego od wakacji są mało precyzyjne. Ale już na pierwszy rzut oka widać karkołomność tych pomysłów. Rząd, próbując ograniczyć chaos polskiego Ładu może go jeszcze pogłębić. Miejmy nadzieję, że tym razem ta reforma będzie przemyślana i nie pod pijarowskim szyldem, w przeciwnym razie system podatkowy ani tym bardziej podatnicy tego nie wytrzyma.