Jarosław Gwizdak: Sędziowie urodzeni czwartego marca

Jakże różnią się urodzeni tego samego dnia sędziowie.

Aktualizacja: 13.03.2021 16:37 Publikacja: 13.03.2021 00:01

Jarosław Gwizdak: Sędziowie urodzeni czwartego marca

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Obecność na ławie oskarżonych w sądzie apelacyjnym w stolicy raczej go bawiła. Taki moment, rozrywka, przerywnik. Proces zaczął się w 2009 r.

Na rachunku bankowym spokojnie czekało 1,5 mld euro. Wszystkiego przecież mu nie zabiorą. Jest sierpień 2014 roku. Duszno w tym sądzie.

Magnat

Urodził się w 1946 r., w stolicy. Mieszkał w przeciętnej dzielnicy. Tata był hydraulikiem, a mama zajmowała się domem. Na pobliskim lodowisku trenował hokej na lodzie. Reprezentacja kraju mu nie groziła, zresztą w hokeju nigdy nie byli mocarstwem. Piłkarzy za to mieli niezłych. Potem służba wojskowa, studia ekonomiczne, które skończył w 1974 r.

Czytaj także: Epidemia to nie powód do zamykania sądów

Wydawało mu się, że złapał Pana Boga za nogi – dostał robotę w handlu zagranicznym. Od razu kupił sobie auto na raty, model na licencji zachodniego koncernu. Mieszkał w czynszówce.

W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zarabiał 7 dolarów dziennie.

W swojej biografii pisze, że odkładał większość pieniędzy i w 1989 r. zrobiło się z tego 30 tysięcy dolarów. Idealna kwota, żeby zacząć interesy po zmianie władzy.

Dopiero po latach przyznał się, że był przez lata współpracownikiem tajnej policji. Donosił, ale się z tego nie cieszył.

Prymuska

Drobna blondynka mówi biegle po angielsku i francusku. Biegle i bardzo szybko, jakby musiała wciąż uwalniać nadmiar myśli i spostrzeżeń. Jest autorką ponad 150 publikacji, podręczników i opinii. Ma dwa doktoraty. Jest sędzią stołecznego sądu apelacyjnego.

Mimo niespełna czterdziestu lat jest autorytetem naukowym. Prymuska nie znosi kleptokracji rządzącej jej ojczyzną. Rządy złodziei napawają ją odrazą. Obiecuje sobie przeciwstawiać się im z całą mocą.

Zawodowo specjalizuje się w praniu. Praniu brudnych pieniędzy. Zdarzyło jej się, że sąd dyscyplinarny zwracał jej uwagę, iż używa nieznanych pojęć. Nieznanych dotychczas nie tylko językowi obywateli, ale i prawników. Nie mogły być znane, skoro te instytucje w pewnym sensie sama wprowadzała do krajowego porządku prawnego. Uczyła pozostałych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Środowisko uważało ją za odważną sędzię i nagradzało.

Jej kalendarz poza rozprawami wypełniają seminaria naukowe i konferencje. W czerwcu tego roku pojedzie na Uniwersytet Stanforda.

Jest sierpień 2014 r. Duszno w tym sądzie. Wcześniej sąd okręgowy wymierzył Magnatowi karę pięciu lat pozbawienia wolności. Ona rozpoznaje złożone w sprawie apelacje.

Kilka lat później napisze w CV, że jej decyzje procesowe pozwoliły odzyskać Skarbowi Państwa równowartość 350 milionów euro. Kilka lat później pozna Francisa Fukuyamę. Autor „Końca historii" napisze na początku tego roku na Twitterze, że jej kraj po kolejnym zawieszeniu Prymuski w czynnościach sędziego przestaje być demokratyczny. Że już nie powinien należeć do Europy.

Wyrok

Magnat jest zdziwiony. Przed chwilą usłyszał wyrok, w którym Prymuska skazała go na dziesięć lat pozbawienia wolności. Dodatkowo skonfiskowała sporo jego majątku, orzekła o zakazie prowadzenia działalności gospodarczej. Jest sierpień 2014 r. Duszno w tym sądzie.

Czas najwyższy przedstawić osoby dramatu. Prymuską jest sędzia Camila Bogdan, która skazała 8 sierpnia 2014 r. Magnata: Dana Voiculescu, właściciela kilku stacji telewizyjnych, radiowych i gazet w Rumunii, polityka i miliardera.

Dan Voiculescu mimo prawomocnego wyroku rumuńskiego sądu wyszedł na wolność po niecałych trzech latach odsiadki. Camila Bogdan w ostatnich kilku latach była dwukrotnie usuwana dyscyplinarnie ze służby sędziowskiej, zdążyła wygrać z Rumunią przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu i napisać kilkadziesiąt naukowych dysertacji.

Zarzuty dyscyplinarne, które są jej stawiane w postępowaniu, to między innymi: brak powściągliwości w wystąpieniach medialnych, ubieganie się o popularność czy „agresywne prowadzenie rozprawy". Uznaje się, że nie daje rękojmi należytego pełnienia urzędu. Nie ma, jak wynika z przetłumaczonych na angielski dokumentów jej sprawy, „dobrej reputacji".

Jednocześnie jest ekspertem Unii Europejskiej, przemawia na konferencjach na całym świecie, przeszkoliła tysiące prawników. Wciąż zdecydowanie przeciwstawia się kleptokracji, głośno mówiąc o tym wszędzie.

Camila Bogdan urodziła się 4 marca. Tego samego dnia, wiele lat wcześniej, urodził się obecny przewodniczący polskiej Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Paweł Styrna. Z jego zgłoszenia do tego organu wynika, że nie podejmował podczas swojej kariery zawodowej żadnych aktywności społecznych.

Urodzeni w tym samym dniu sędziowie potrafią się jednak niesamowicie różnić.

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Obecność na ławie oskarżonych w sądzie apelacyjnym w stolicy raczej go bawiła. Taki moment, rozrywka, przerywnik. Proces zaczął się w 2009 r.

Na rachunku bankowym spokojnie czekało 1,5 mld euro. Wszystkiego przecież mu nie zabiorą. Jest sierpień 2014 roku. Duszno w tym sądzie.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?