Problemu wymiaru sprawiedliwości nie poprawi wymiana kadr

Problem wymiaru sprawiedliwości jest systemowy. Nie poprawi go prosta wymiana kadr.

Aktualizacja: 26.03.2017 17:09 Publikacja: 26.03.2017 15:08

Problemu wymiaru sprawiedliwości nie poprawi wymiana kadr

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Większość z nas potrafi wskazać, co oznacza pojęcie demokracja. Wywodzi się z greckich słów demos „lud" i kratos „władza". Posiłkując się encyklopedią PWN na oznaczenie pojęcia demokracja, możemy przyjąć cztery wyróżniki.

Po pierwsze, demokracja to władza ludu, narodu, społeczeństwa. Po drugie, to forma ustroju politycznego, w którym władzę sprawuje społeczeństwo poprzez swych przedstawicieli i państwo, w którym uznaje się wolę większości obywateli za źródło władzy i przyznaje im prawa i wolności polityczne gwarantujące sprawowanie tej władzy.

Po trzecie, to synonim samych praw i wolności politycznych, których podstawą jest równość obywateli wobec prawa oraz równość ich szans i możliwości. Najbardziej wyrazistym owocem owej demokracji jest konstytucja – jako swoista umowa społeczna, zawarta między państwem a obywatelami. Obie strony zobowiązują się do przestrzegania wspólnie ustalonych zasad. Z uwagi zaś na oczywistą nierówność stron, to na państwie ciąży szczególny prawny obowiązek przestrzegania i ochrony praw i wolności obywatelskich.

Realne prawa

Czy jakieś działania czy zaniechania są czy też nie są demokratyczne, określić można z jednej strony przez realne gwarancje praw i wolności człowieka i obywatela, a z drugiej przez porządek polityczno-prawny, który owe prawa i wolności zapewnia oraz chroni. Wyrazem tej ochrony jest m.in. porządek prawny oparty na skonkretyzowanych źródłach prawa, w szczególności samej ustawie zasadniczej i innych.

Od wieków też istnieje zasada trójpodziału władzy (art. 10). O ile władza ustawodawcza może niekiedy przenikać się z wykonawczą, przykładem jest funkcja posła i ministra, o tyle ta nie może przekraczać granic władzy sądowniczej. Tym samym poseł czy minister nie może sprawować funkcji sędziego sądów powszechnych. Zasada podziału władz nie ma jednak charakteru absolutnego. Przykład to zwierzchni nadzór ministra sprawiedliwości nad administracją sądownictwa.

Nie może być takiej ingerencji w orzekanie. Sędziowie bowiem jako jedyni co do zasady sprawują w Polsce wymiar sprawiedliwości, i w tych obowiązkach są niezawiśli. Tworząc odpowiednie składy sądowe, są również niezależni.

Odejście od reguły

Zmiana konstytucyjnej zasady podziału władz oznaczałaby odejście od istoty państwa demokratycznego. Czy takie działanie można by nazwać działaniem dla polskiej racji stanu?

Te uwagi oczywiście odnoszą się do pomysłów naprawy istniejących realnie, a nie iluzorycznie problemów w wymiarze sprawiedliwości. Owe problemy mają być naprawiane przez władze inne niż władza sądownicza. Ta zaś wobec różnych propozycji zmian, nie zawsze zasadnych konstytucyjnie czy systemowo, przyjmuje status oblężonej twierdzy. Czy taka postawa jest słuszna? Czy trzecia władza nie powinna podjąć wysiłku przygotowania swoich propozycji zmian? Poddania ich społecznej konsultacji, w tym wśród szerokich środowisk prawniczych?

Czy czasem środowiska sędziowskiego nie ogarnął swoisty paraliż, bo nie ma inicjatyw ustawodawczych dotyczących w końcu ich zawodu? Oczywiście same sądy – w domyśle sędziowie, personalnie tego nie zmienią. Tyle tylko, że tak jak sędziowie powinni wyjść z konkretem, tak pozostałe władze okazać życzliwość i zdecydować się na dialog społeczny, a nie na polityczne wykorzystywanie negatywnych nastrojów do prób wprowadzania ręcznego sterowania sądownictwem.

Wydaje się, iż odpowiednia do prowadzenia dialogu i konsultacji jest Krajowa Rada Sądownictwa. Ma przecież konstytucyjne umocowanie do zajmowania się sprawami wymiaru sprawiedliwości, nie będąc jego częścią. Jest odrębnym organem składającym się z przedstawicieli wszystkich trzech władz, chociaż najbliżej mu do sądowniczej. Jego rola jest jednak nie do przecenienia właśnie z uwagi na szczególną bliskość sądów, zakres uprawnień oraz skład osobowy. Oczywiście problematyczne jest, czy przedstawiciele sędziów rzeczywiście reprezentują całe środowisko. Można mieć wątpliwości, obserwując brak reprezentacji sędziów sądów rejonowych, tę zdecydowaną większość w polskich sądach. Ten problem można jednak rozwiązać bardzo szybko przy odrobinie dobrej woli każdej ze stron.

Dlaczego jednak KRS nie jest skora do reformy składu swojej reprezentacji? Pozornie ministerialna propozycja zmian ustawy jest próbą przełamania bezruchu w sądownictwie, o którym mówił każdy z rządów, lecz nic w zasadzie nie uczynił. Trudno jednak uznać omawiane wielokrotnie na łamach „Rz" projekty zmian w funkcjonowaniu KRS za trafne, jeśli prowadzą do upolitycznienia funkcji sędziego. Realnie ograniczają też rolę samej KRS w pilnowaniu niezawisłości sędziów i niezależności sądów. Chyba nie tędy droga.

Warto rozmawiać

Z punktu widzenia rządzących wydaje się ona może najszybsza i najlepsza, tyle tylko, iż prowadzi do niepokojów społecznych. W konsekwencji może doprowadzić do paraliżu wyboru sędziów, gdyby KRS miała składać się z de facto z dwóch rad. Wybrany przez rządzących kierunek sprawiedliwość musi być oparty na prawie. Inaczej nie uniknie się zarzutów działania niesprawiedliwego, a w konsekwencji niekonstytucyjnego.

Zastanawia jednak, dlaczego rządzący nie podejmują konsultacji społecznej tak z sędziami, jak i innymi środowiskami prawniczymi, które na co dzień uczestniczą w wykonywaniu władzy sądowniczej. Mają nieocenioną wiedzę i zapewne propozycje konkretnych zmian. Skoro zaś Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli (art. 1) to taka konsultacja, przed wprowadzeniem dość radykalnych reform, powinna nastąpić. Wynika to również z konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawnego (art. 2), która wskazuje, iż państwo nie może zaskakiwać obywateli.

Prawo nie może tworzyć iluzji zmian, wprowadzać nowych teorii sprawiedliwości. Przygotowywane projekty, takie jak inne powoływanie sędziów, same w sobie nic nie zmienią. Sędziowie to tylko jeden z filarów sądownictwa. Fakt, najbardziej widoczny społecznie, ale niejedyny.

Prawdą jest, iż nie wszyscy nadają się do tego zawodu. Podobnie jak prawdą jest, iż nie wszyscy nadają się do zawodu adwokata czy prokuratora. Aby jednak przeprowadzić skuteczne zmiany, potrzebny jest głos środowiska, którego mają one dotyczyć. Nie inaczej jest z sędziami. Każda władza powinna działać odpowiedzialnie. To rządzący powinni przygotować instrumenty, aby reformować czy zmieniać to, co jest złe. Działania te powinny łączyć się jednak z konsultacjami, mieć charakter społecznej i otwartej dyskusji. Nie wydaje się właściwe przygotowywanie zmian na zasadzie pełnej konspiracji. Z jakiego powodu?

Skuteczny i sprawny wymiar sprawiedliwości jest w interesie ogółu społeczeństwa, a nie wybranej grupy politycznej czy określonej kasty. Zmiany muszą być racjonalne. Problem wymiaru sprawiedliwości ma charakter systemowy. Nie poprawi go również sugerowana prosta wymiana kadr. W tym kontekście za niezrozumiałe należy uważać podejmowanie po raz kolejny tematu braku dekomunizacji, jako jednego z elementów uzasadnienia dla bieżącej reformy sądownictwa. Jest to niepoważne i stoi w kontrze do całkiem poważnego problemu zaniechanie przeprowadzenia pełnej lustracji sędziów przez wszystkie dotychczasowe władze, przez blisko 30 lat od wprowadzenia demokratycznych przemian.

Ten proces powinien być przeprowadzony już prawie trzydzieści lat temu, na początku lat 90. Żadna z dotychczasowych władz tego nie zrobiła. Także obecna. Pewnym paradoksem jest, iż obecnie większość sędziów to osoby młode lub w średnim wieku. Z PRL, a w zasadzie jego końcowym okresem, poza datą urodzenia nie mają nic wspólnego. Kolejna próba rozwiązania „problemu kadr sędziowskich" m.in. poprzez wprowadzenie swoistego nakazu pracy po szkole krakowskiej też nie rozwiąże problemu sądownictwa. Szkoła jako kuźnia kadr? To nic innego jak tworzenie swoistej kasty. Zaskakujące, iż w owej kaście będą wspólnie prokuratorzy i sędziowie. Czy to ma budować niezależność sądów? Trzeba iść w kierunku postulowanej od lat koncepcji sędziego jako ukoronowania zawodu prawnika w ogóle.

Sędziowie po szkole krakowskiej nie udźwigną problemów całego systemu. Brak im wszystkiego. Poczynając od doświadczenia, często tego najważniejszego, życiowego, które w wielu sprawach jest ważniejsze od prawniczego, na merytorycznym kończąc. Nie jest to żadna ujma. Każdy prawnik, w tym sędzia, nabiera doświadczenia z wiekiem. To z wiekiem wielu z nich wyjdzie z „choroby łańcuchowej" – atrybutu władzy. Jak taki atrybut potrafi działać w szczególności na młodego człowieka, społeczeństwo może przekonać się na co dzień. Sędzia dojrzały potrafi właściwie zachować się na sali rozpraw, tak wobec profesjonalnych pełnomocników, jak i stron. Z tym niestety bywa różnie. Przerzucenie ciężaru zmian na „młodość" może okazać się wręcz niebezpieczne dla funkcjonowania państwa i obywateli.

Ludowe, czyli jakie

Złej sytuacji wymiaru sprawiedliwości nie poprawią także przywoływane coraz częściej sądy ludowe. Sądzić mają robotnicy i rolnicy – z całym szacunkiem do osób wykonujących te profesje. To wymaga zmiany konstytucji. Jej art. 182 wskazuje jedynie na udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości – ławników. Wymiar sprawiedliwości sprawują w Polsce sędziowie, a nie obywatele. Tylko sędzia jest niezawisły. Oczywiście problemem jest ilość spraw, które sądy corocznie załatwiają. Ma jednak wiele przyczyn. Jedną jest brak świadomości prawnej obywateli. Reforma sądownictwa powinna zacząć się od spraw podstawowych. Od miejsca pracy sędziego, określenia na nowo jego obowiązków. Sędzia ma sądzić i koniec.

Może na nowo trzeba określić rolę referendarzy sądowych. Poprawić warunki płacy i pracy administracji sądowej oraz wyposażenie techniczne sądów. Problemów jest sporo, ale żaden rząd nie przeprowadzi uczciwej reformy bez dialogu i woli porozumienia ze środowiskiem prawników. Po co komu iluzja reformy i zmian, które obowiązywać będą jedynie przez kilka lat? Po czym nastąpi kolejna reforma, zmieniająca założenia poprzedniej. To brak szacunku do państwa i prawa. W końcu to brak szacunku do Suwerena.

Autor jest warszawskim adwokatem, był kandydatem na prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej.

Większość z nas potrafi wskazać, co oznacza pojęcie demokracja. Wywodzi się z greckich słów demos „lud" i kratos „władza". Posiłkując się encyklopedią PWN na oznaczenie pojęcia demokracja, możemy przyjąć cztery wyróżniki.

Po pierwsze, demokracja to władza ludu, narodu, społeczeństwa. Po drugie, to forma ustroju politycznego, w którym władzę sprawuje społeczeństwo poprzez swych przedstawicieli i państwo, w którym uznaje się wolę większości obywateli za źródło władzy i przyznaje im prawa i wolności polityczne gwarantujące sprawowanie tej władzy.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?