Prezydent Andrzej Duda powiedział 3 maja, że chce, by w przyszłym roku naród wypowiedział się w referendum co do przyszłości ustrojowej swego państwa, jakiej chce roli prezydenta, jakiej dla Senatu i Sejmu, „jakie prawa i wolności muszą być mocniej akcentowane". Dodał też, że „Rzeczpospolita powinna być państwem, w którym wszyscy są absolutnie równi wobec prawa, gdzie nie ma żadnych lepszych kast obywateli".
Co się tyczy równości wobec prawa, to akurat jest ona zapisana w art. 32 ust. 1 konstytucji, ale nie ma wątpliwości, że konstytucja z 1997 r. powinna być w wielu miejscach zmieniona, bo rzeczą niepojętą jest np. potrzeba publicznego wzywania szefa MON do prezydenta.
Referendum jest jednak elementem ubocznym przy zmianie konstytucji. Uchwalają ją bowiem Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (PiS nie ma jej przy zachowaniu frekwencji opozycji) oraz Senat bezwzględną większością – tę akurat PiS ma. Referendum pojawi się dopiero wtedy, kiedy zmiana (niezależnie, czy duża czy mała) dotyczyć będzie przepisów z rozdziałów I, II lub XII konstytucji. Rozdział I określa ogólnie kształt ustrojowy państwa, np. że RP jest demokratycznym państwem prawnym (art. 2), a małżeństwo związkiem kobiety i mężczyzny (art. 18). Rozdział II określa chronione konstytucją prawa i wolności, np. zgromadzeń (art. 57), i wreszcie rozdział XII – zmianę konstytucji. W tych wypadkach co najmniej 92 posłów, Senat lub prezydent, którzy mają wyłączne prawo do złożenia projektu zmiany konstytucji, mogą zażądać referendum zatwierdzającego. Zmiana konstytucji zostaje przyjęta, jeżeli opowie się za nią większość głosujących. A pytanie referendalne, jak stanowi ustawa, rozpoczyna się od słów: „Czy jesteś za przyjęciem zmiany Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., dokonanej ustawą z dnia... (tytuł ustawy)?". Zatem referendum wchodzi w rachubę już po przyjęciu ustawy w parlamencie.
Większa część konstytucji dotycząca kompetencji Sejmu i Senatu, prezydenta, rządu, sądów i trybunałów, finansów publicznych wyłączona jest z referendum. To, co może więc zarządzić prezydent, i to nie sam, ale za zgodą Senatu, to referendum ogólnokrajowe „w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa". Jeżeli w referendum takim wzięłoby udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum byłby wiążący. Jednak dość powszechnie uważa się, co testowaliśmy przy referendum zarządzonym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego (zresztą nieudanym, ze względu na niską frekwencję), że nie może ono wpływać na zmianę konstytucji.
Referendum w rękach prezydenta Dudy może mieć więc znaczenie polityczne, ale nie ma prostego przełożenia na treść konstytucji.