Od momentu przejęcia władzy przez Donalda Trumpa Chiny zostały uznane za głównego konkurenta, a co za tym idzie, największego rywala Stanów Zjednoczonych. W dużym uproszczeniu, globalna scena polityczna przypomina tę z początku zimnej wojny. Zakończona wizyta Joe Bidena w Europie, w tym szczyt G7, rozmowy w kwaterze NATO, zdają się potwierdzać ten obraz, Amerykanie mobilizują swoich sojuszników.
Niezmienną, tradycyjną linią podziału jest kwestia ustrojowa, mamy więc z jednej strony autorytaryzm, zaś z drugiej system demokratyczny. Druga oś polaryzująca świat i wciąż pogłębiająca się przebiega między biednym Południem a bogatą Północą. Jednak czy tylko te stare podziały w stosunkach międzynarodowych są istotne w aktualnej sytuacji geopolitycznej? Nie, dziś państwo narodowe rywalizuje o władzę z międzynarodowymi korporacjami. Paradoksalnie ten problem dotyka wszystkich państw i jest osią łączącą interesy aparatu państwowego zarówno Chin, jak i USA.
Autorytaryzm a demokracja
Stany Zjednoczone, mające u swoich korzeni wartości antyimperialne, w swojej retoryce podnoszą kwestie wolności wyboru i samostanowienia jako najistotniejsze w prowadzonej polityce. Według Amerykanów Chiny są państwem o tendencjach imperialnych i tak też są określane w oficjalnych dokumentach. Poglądy te podpierane są narracją dotyczącą łamania praw człowieka, jak choćby ta z forum szczytu G7, która potępiła działania chińskie w Xinjiangu i Hongkongu.
Patrząc na problem z perspektywy chińskiej, z jednej strony wypływa to z utrwalonej w Chinach tradycji feudalnego podporządkowania, opartego na filozofii konfucjańskiej i legistycznej, z drugiej to potrzeba chwili, która w kontekście międzynarodowym ma uchronić Chiny przed rozpadem. Stoi to jednak w sprzeczności z humanistycznymi wartościami Zachodu, forującymi niezależność jednostki związanej z przypisaną jej wolną wolą.
Ponadto sprzeciw budzą kwestie wykorzystania przez Chiny nowych technologii w zarządzaniu państwem oraz eksport tzw. smart cities, firmowanych przez chińskiego giganta Huawei. W założeniach miasta te wykorzystują nowoczesne technologie w celu zwiększenia interaktywności i wydajności infrastruktury miejskiej. Jednak w systemach mniej demokratycznych mają zapewnić ciągłość władzy autorytarnym udziałowcom. Tak dzieje się między innymi w Belgradzie, gdzie prezydent Vucic brnie w implementacje „chińskiego modelu".