Kryzys, niepewność i lęk zdzierają otoczki kulturowe oraz społeczne i docierają do osamotnionych jednostek, do mnie jako indywiduum, jako osoby. To ja muszę przemyśleć moje reakcje i podjąć własne decyzje. Nagle brakuje gotowych recept, nie ma też identycznych sytuacji. To, co wydawało się stabilne i powtarzalne, pękło jak bańka mydlana. Otaczający nas świat zadaje teraz inne pytania: o sens, o hierarchię wartości, relacje z innymi. Nic się nie dzieje automatycznie. Rzeczywistość skutecznie wyłuskuje z bezrefleksyjnego zabiegania, niedoczasu oraz rutyny. Dotąd w cenie była wiedza, zdobywanie kolejnych terabajtów informacji, oraz inteligencja – umiejętność coraz szybszego operowania tymi terabajtami. Teraz ważniejsze okazują się mądrość, zdolność ustalania hierarchii celów i podejmowania dobrych decyzji. Znowu musimy pomyśleć o sensie życia. I to jest, w paradoksalny sposób, pozytywny skutek tego trudnego okresu.
Jego negatywne skutki to owo pandemiczne zło. To cierpienie i śmierć, to lęk i przymusowa izolacja. Dla milionów osób to także obawa o to, czy ich zakład pracy przetrwa kryzys. Niepewność, czy będą się w stanie utrzymać. Dla innych to okres przeciążenia nadludzką wręcz pracą. A nad wszystkim panuje świadomość, że mikroby mogą być wszędzie: w tramwaju, sklepie, każdym napotkanym człowieku.
Taki czas może wyzwalać egoizm. Słyszę od przyjaciół, których staram się wspierać, pracujących w sztabach antykryzysowych, że pojawiają się tam osoby z groteskowymi roszczeniami, bezsensownie zabierając czas lekarzy, ratowników, ludzi zajmujących się niesieniem pomocy. Można też nasz powszedni egoizm ubrać w szatę „obywatelskiego posłuszeństwa" – odcięcia się od innych w ramach ograniczenia kontaktów. Nieoczekiwanie dostrzegamy, że maksyma „cierpienie uszlachetnia" jest frazesem. Ono – w pierwszym odruchu – wyzwala w ludziach, także we mnie, egoizm. I trzeba dokonać wysiłku, by ten naturalny egoizm przekroczyć, by zadać sobie pytanie: gdzie w moim otoczeniu są ludzie bardziej ode mnie potrzebujący pomocy? Jak swoimi umiejętnościami, czasem i zasobami mogę im pomóc? Życie niszczy papierowe deklaracje oraz subtelne teorie i zadaje pytania w realu – o hierarchię wartości w praktyce.
Wielu z nas, po raz pierwszy od dawna, otrzymało margines wolnego czasu. Można go bezwartościowo zmarnować, wypełnić byle czym i przeczekać okres pandemii. Ale można też ten czas wykorzystać na to, na co w zabieganej codzienności brakowało nam wolnej chwili, na pogłębienie najważniejszych relacji: z Panem Bogiem oraz z najbliższymi. Brakowało nam też czasu, także siły, na poważniejszą lekturę, na studium. Teraz to się zmieniło. Także media społecznościowe z bezsensownych pożeraczy naszego czasu można dzisiaj zamieniać w przestrzeń budowania wspólnoty. To ja – choćby odrobinę – usensowniam, albo też jeszcze pogłębiam bezsens czasu zarazy.