Jeszcze nie osiągnęliśmy przełomu w walce z epidemią, a kryzys gospodarczy dopiero się zaczyna. Widać już, że musimy nastawić się raczej na długi marsz niż na jakieś odbicie i powrót do „normalności”. Powoli dociera do nas, że tamtej „normalności” już nie będzie. I może dobrze, bo ona prowadziłaby nas nieuchronnie do zniszczenia planety. Przekonujemy się teraz, jak bardzo jesteśmy współzależni – na całym globie. Najwyższy czas porzucić głęboko zapisane w naszym kodzie kulturowym podejście „niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna”. Musimy wydorośleć.
Teraz dotyka nas zaraza i kryzys gospodarczy – na tym skupia się nasza uwaga. Ale to nie zmniejszyło zagrożeń klimatycznych. Mieliśmy w tym roku prawie bezśnieżną zimę, co pogłębiło suszę i deficyt wody po upalnym i suchym 2019 r. Susza wpłynie na tegoroczne plony, a te – na ceny żywności, które i tak rosną pod presją zjawisk kryzysowych.
Nowa filozofia życia
Przyjmując to, co jest (bo tego już nie zmienimy), musimy otworzyć nasze źródła energii i kreatywności, by stworzyć nową przyszłość w oparciu o namysł nad tym, czego rzeczywiście potrzebujemy do życia. Jak się na nowo poukładać w wymiarze naszego indywidualnego „ja” i w wymiarze zbiorowym – jako Polska, ale również ludzkość.
Gdzie jest niebezpieczeństwo, wzrasta także to, co ocala – wskazuje niemiecki poeta Friedrich Hölderlin. Aby odnieść sukces w wychodzeniu z epidemii oraz kryzysu gospodarczego i ekologiczno-klimatycznego, musimy ze sobą współgrać na poziomie państwa i społeczeństwa. Wymaga to transparentności i wiarygodności, przestrzegania podstawowych reguł gry. Unikania trujących słów i zachowań (podwójnych standardów), dawania dobrego przykładu przez rządzących i zachowywania samodyscypliny przez społeczeństwo. Dzisiaj potrzebujemy mniej narracji, a więcej prawdy i informacji oraz przejrzystości intencji i działań.