Minister Radosław Sikorski nie wykluczył wysłania wojsk NATO na Ukrainę. Wyjaśnił, że Putin powinien obawiać się nas, a nie my jego. W głośnym wywiadzie dla „Financial Times” powiedział z kolei, że Polska ma obowiązek zestrzeliwania rosyjskich pocisków nad Ukrainą. Wzbudziło to zrozumiałe nadzieję na Ukrainie na przełom w walce z rosyjskim agresorem.
Zamiast obrony nieba zaproponowaliśmy Ukraińcom ekshumacje ofiar Wołynia
Okazało się jednak, że potrząsając szabelką, minister Sikorski nie uwzględnił reakcji Amerykanów i na drugi dzień wycofał się ze swojej propozycji. Oczywiście Polska może podjąć decyzje samodzielnie, co potwierdził nowy sekretarz generalny NATO Mark Rutte, ale bez gwarancji obrony ze strony sojuszników. A takimi bohaterami już nie jesteśmy. Deklaracja ministra Sikorskiego okazała się jedynie rozczarowującym dla naszego sąsiada PR-em.
Zamiast obrony nieba zaproponowaliśmy więc Ukrainie ekshumację Polaków na Wołyniu. Czy możemy się dziwić, że nie potraktowała ona tej oferty jako równoważnej?
Nie przekonuje też uporczywe wysuwanie przez ministra Sikorskiego postulatu, by Ukraińców w wieku mobilizacyjnym pozbawić zasiłków i odesłać do kraju. Psychologia wyjaśnia, dlaczego podoba się to większości Polaków, nie jest to jednak możliwe ze względów prawnych i etycznych. Zresztą Unia Europejska wykluczyła ten pomysł jako sprzeczny z dyrektywą w sprawie tymczasowej ochrony. A Ukraińcy i tak wyjechaliby z naszego kraju raczej do Niemiec niż na front.
Czytaj więcej
Czy nasza proukraińska polityka dziś to kwestia nadzwyczajnej czułostkowości polskich polityków? Albo ich ślepych antyrosyjskich resentymentów? Nie – to kwestia naszego najlepiej pojmowanego interesu narodowego.