Jarosław Kaczyński uaktywnił się w medium sympatyzującym z PiS, czyli w Radiu Maryja. Żadnych trudnych pytań nie usłyszał, ale udzielił kilku zabawnych odpowiedzi. Ewidentnie próbuje narzucić narrację w czasie, gdy Koalicja Obywatelska organizuje Campus Polska, a Donald Tusk złożył deklaracje, które odbiły się szerokim echem w przestrzeni publicznej. Jednocześnie trudno tego wywiadu nie skomentować, gdyż humor prezesowi Kaczyńskiemu najwyraźniej dopisuje, nawet jeśli to dobra mina do złej gry. Bo problemów PiS ma bez liku.
Dobra mina Jarosława Kaczyńskiego do złej gry w PiS
Z wywiadu dla medium Ojca Tadeusza Rydzyka wyłania się obraz Kaczyńskiego badającego grunt w PiS. Czy ktoś się rzuci Mariuszowi Błaszczakowi do gardła po tym, jak prezes namaścił go na swojego następcę? Czy znajdzie się jakiś Brutus? Mateusz Morawiecki miał ambicje stania się następcą Kaczyńskiego, ale zostały one w ostatnim czasie przytemperowane. Prezes przyznał za to, że w partii są głosy sugerujące, by byłego premiera pozbyć się z ugrupowania. A zatem brudy PiS są prane już przez członków partii publicznie.
Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński dyskretnie wskazał Mariusza Błaszczaka jako swojego potencjalnego następcę. Do sprawy należy jednak podchodzić spokojnie, bo potencjalnych delfinów w PiS było i jest już tak wielu, że bez problemu można byłoby w tej partii założyć polityczne delfinarium.
Morawiecki dostał od Kaczyńskiego pstryczka w nos, gdy prezes powiedział, że musiałby się wydarzyć cud, aby były premier wygrał wybory prezydenckie. Na osłodę usłyszał, że mógłby być ponownie premierem, gdyby partia wróciła do władzy. Ale na to się nie zanosi, a w Morawieckiego może uderzyć sprawa Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, który uciekł z Polski. Były premier broni kolegi, oskarżając rząd Tuska o nagonkę na niego. Ale przecież to za rządów PiS służby weszły do RARS, a sprawą zajmowali się jeszcze ludzie Mariusza Kamińskiego i prokuratura Zbigniewa Ziobry. Zresztą były minister sprawiedliwości widział więcej osób o „gangsterskiej” proweniencji w otoczeniu Morawieckiego. Kwestią czasu jest, gdy kolejne osoby z otoczenia byłego premiera zostaną obciążone i to dzięki materiałom przygotowanym za rządów PiS. Dlatego też w wywiadzie Kaczyński wzbrania się przed nominacją dla Morawieckiego, w którego będzie łatwo uderzyć.
Prezes PiS wskazał, że kandydat na prezydenta RP „musi być młody, wysoki, okazały, przystojny” i obyty międzynarodowo. Brzmi jak casting na Kena do kolejnego filmu o lalce Barbie, a nie poważne szukanie kandydata do wyścigu o urząd prezydenta. Kaczyński sprawia wrażenie, jakby pogodził się z przegraną PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich. Przyznał wprost, że z Rafałem Trzaskowskim będzie trudno wygrać.