Estera Flieger: Dlaczego Polacy odrzucają już niemiecką soft power

Historyczny aspekt sporu o reparacje interesuje wąską grupę wyborców. A część wyborców Koalicji Obywatelskiej przyjmie ze spokojem oświadczenie, że temat jest zamknięty. Ale godność wyrażana szacunkiem na arenie międzynarodowej stała się ważna dla Polek i Polaków nie tylko o poglądach prawicowych.

Publikacja: 05.07.2024 04:30

Olaf Scholz

Olaf Scholz

Foto: RALF HIRSCHBERGER / AFP

Na płocie ambasady Niemiec w Polsce jeszcze do niedawna wisiała wystawa o pomocy dla Ukrainy. Kiedy zaczęła się wojna, Berlin ociągał się z pomocą: Angela Merkel została twarzą zakończonej porażką polityki resetu, Witalij Kliczko, mer Kijowa, nazwał żartem złożoną przez Niemców miesiąc wcześniej ofertę dostawy 5 tys. hełmów, a podczas kolejnych rocznic zakończenia II wojny światowej w stolicy Niemiec obowiązywał zakaz eksponowania ukraińskich flag – podobnie jak rosyjskich. Tymczasem niebiesko-żółte flagi powiewały na każdej wielkoformatowej fotografii zawieszonej na płocie niemieckiej ambasady w Warszawie. Nazywa się to niemieckim soft power.

Olaf Scholz przedstawił w Warszawie doktrynę „Chcemy, aby”

Jeśli ktoś był przekonany, że reparacje załatwi dla Polski Arkadiusz Mularczyk z PiS, równie dobrze może uwierzyć w spadek po nigeryjskim księciu, o którym przeczytał w mailu. Prawica miała osiem lat, a zabrała się do roboty pod koniec drugiej kadencji. Ale kiedy temat wreszcie stanął na agendzie, 5 września 2022 r., Borys Budka z PO mówił, że jeśli działania zostaną podjęte, to będą kontynuowane, kiedy władza się zmieni, a reparacje od Niemiec „może zapewnić tylko rząd PO”. W tym czasie – według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” – poparcie dla starań o finansowe zadośćuczynienia za straty wojenne wyrażało 51,1 proc. Polaków.

Czytaj więcej

Sondaż: Reparacje dzielą Polaków

Jeszcze w poniedziałek „Gazeta Wyborcza” informowała, że Niemcy „wiozą miliony euro dla polskich ofiar III Rzeszy”. We wtorek kanclerz Olaf Scholz nie zostawił złudzeń (jeśli ktokolwiek je wcześniej miał): Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji, w Berlinie powstanie miejsce upamiętnienia polskich ofiar. Klasyczna polityka oparta o doktrynę „Chcemy, aby”.

Donald Tusk skomentował, że Niemcy mają argumenty na rzecz tezy o tym, że temat reparacji jest zamknięty. Wyjaśnił, że nie jest rozczarowany „propozycją i dobrym gestem ze strony kanclerza Niemiec i niemieckiego rządu, bo nie ma takich gestów, które by usatysfakcjonowały Polaków i takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to, co się stało w trakcie II wojny światowej”. Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, oświadczył: „Chcemy uzyskać niemiecki gest przyznania się do odpowiedzialności moralnej i zadośćuczynienia wobec ofiar. I cokolwiek uzyskamy, będzie to nieskończenie więcej niż to, co uzyskał PiS”.

Niemieckie soft power wciąż może liczyć na wsparcie elit liberalno-lewicowych

Polski rząd nie ma rzecznika prasowego, ale to, że Donald Tusk podjął się roli rzecznika prasowego rządu niemieckiego, jest konfudujące. I politycznie chybione. Historyczny aspekt sporu o reparacje interesuje wąską grupę wyborców. A część wyborców Koalicji Obywatelskiej przyjmie oświadczenie, że temat jest zamknięty. Ale godność wyrażana szacunkiem na arenie międzynarodowej stała się ważna dla Polek i Polaków nie tylko o poglądach prawicowych.

Czytaj więcej

Donald Tusk: Reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte. Mają argumenty na rzecz tej tezy

„Widzę wyścig na oburzenie na Olafa Scholza. Kto się odpowiednio »nie wzmoży«, ten jest złym Polakiem. PiS niestety zaszczepił antyniemiecką fobię części społeczeństwa. A Niemcy trzeba krytykować, gdy jest powód. Ale przede wszystkim to nasz dobry sąsiad i ważny partner w UE” – napisała na X (dawniej Twitter) Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. Podobnie na tej samej platformie wyraził się wiceminister nauki Maciej Gdula: „Wolę współpracę Niemiec i Polski w kwestiach przyszłości niż niekończące się dyskusje o niemożliwym do wyrównania rachunku krzywd z przeszłości. Budowanie partnerstwa zwycięża nad podsycaniem nieufności”.

Wymówka antyniemieckiej fobii jest bardzo łatwa. Niemieckie soft power może zaś liczyć na wsparcie elit liberalno-lewicowych. Ale jesteśmy dziś gdzieś indziej: Polacy mają aspiracje, inaczej też patrzą na swoje państwo, dostrzegając po wybuchu wojny w Ukrainie jego znaczenie i sprawczość oraz oczekując szacunku od sąsiadów. 80 proc. komentarzy – wyliczają analitycy serwisu Polityka w Sieci – po wizycie kanclerza Niemiec jest krytyczna. Coraz mniej znajduje się kupców dla okrągłych zdań o „gestach” i „staraniach” oraz ładnych fotografii. Jest za to popyt na konkrety. Na czym więc realnie ma polegać niemiecko-polskie partnerstwo?

Olaf Scholz to polityk pozbawiony charyzmy, zagubiony, raczej bez przyszłości. Jeśli Polska ustępuje takiemu kanclerzowi, jak poradzi sobie, kiedy zastąpi go ktoś silniejszy i zupełnie jej wrogi?

Na płocie ambasady Niemiec w Polsce jeszcze do niedawna wisiała wystawa o pomocy dla Ukrainy. Kiedy zaczęła się wojna, Berlin ociągał się z pomocą: Angela Merkel została twarzą zakończonej porażką polityki resetu, Witalij Kliczko, mer Kijowa, nazwał żartem złożoną przez Niemców miesiąc wcześniej ofertę dostawy 5 tys. hełmów, a podczas kolejnych rocznic zakończenia II wojny światowej w stolicy Niemiec obowiązywał zakaz eksponowania ukraińskich flag – podobnie jak rosyjskich. Tymczasem niebiesko-żółte flagi powiewały na każdej wielkoformatowej fotografii zawieszonej na płocie niemieckiej ambasady w Warszawie. Nazywa się to niemieckim soft power.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę