Na finiszu kampanii wyborczej w Wielkiej Brytanii, która będzie miała swoje zwieńczenie w czwartek 4 lipca, jednym z tematów, którym żyją media i wyborcy jest skandal hazardowy (betting scandal), w którym to kilkoro kandydatów Partii Konserwatywnej oraz niektórzy członkowie ochrony premiera Rishiego Sunaka postawili pieniądze na to, kiedy odbędą się wybory. W ostatnich dniach do skandalu dołączyła Partia Pracy, której to (już zawieszony) kandydat postawił pieniądze na to, że… przegra wybory.
Czytaj więcej
Brytyjska Partia Konserwatywna wycofała we wtorek poparcie dla dwojga kandydatów w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 4 lipca. Powodem jest podejrzenie o to, że stawiali oni zakłady na to, kiedy dojdzie do wyborów parlamentarnych na Wyspach.
Premier Rishi Sunak zaskakuje datą wyborów
W Wielkiej Brytanii, w przeciwieństwie do większości państw europejskich, nikt przed wyborami nie zna ich terminu, nawet orientacyjnie. Na Wyspach, prawo do rozwiązania parlamentu należy do króla, który podejmuje taką decyzję po rekomendacji premiera. W praktyce oznacza to, że wyznaczenie daty wyborów jest decyzją premiera. Rishi Sunak mógł rozpisać wybory na dowolny dzień, który nie jest dniem wolnym od pracy, w ciągu maksymalnie pięciu lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu. I zwykle, zależnie od sytuacji politycznej, premier wybiera taki termin, który najlepiej pasuje jego ugrupowaniu. Tak że wybory, bez wymaganej zgody parlamentu, mogą odbyć się po trzech miesiącach czy nawet trzech latach od rozpoczęcia kadencji parlamentu.
Rishi Sunak poprosił króla, by ten rozpisał wybory na 4 lipca. W dniu ogłoszenia wydawało się, że premier zaskoczył wszystkich, ponieważ pierwsze pogłoski o tym, że może on się szykować do wcześniejszych wyborów pojawiły się dopiero tego samego dnia rano. Najlepiej poinformowani dziennikarze na Wyspach do ostatnich chwil nie byli stuprocentowo pewni, czy premier ogłosi wybory.
Czytaj więcej
Jeśli wierzyć sondażom, Partia Konserwatywna uzyska w wyborach 4 lipca najgorszy wynik od powstania w 1834 roku. To rachunek za 14 lat błędów i oszustw.