W studiu BBC spotkało się siedmiu polityków. Dla polskiego odbiorcy najciekawsza może być sama forma debaty. Nad Wisłą jesteśmy przyzwyczajani do sztywnych, mało dynamicznych dyskusji, które bardziej przypominają serię krótkich orędzi aniżeli realną dyskusję między kandydatami. W Wielkiej Brytanii natomiast debata charakteryzuje się naprawdę gorącą wymianą myśli, „ciosów” politycznych i konfrontowaniem stwierdzeń polityków przez dziennikarza.
Czytaj więcej
Partia Konserwatywna ma 1 procent szans na utrzymanie się u władzy. Ale dalsza zwłoka może i to zniweczyć. Dlatego Rishi Sunak rozpisał przedterminowe wybory 4 lipca.
Dodatkowo pytania rozpoczynające nową turę nie były zadawane przez prowadzącą debatę Mishal Husain, ale przez publiczność wybraną przez firmę badawczą Savanta jako reprezentatywna grupa brytyjskich wyborców. Dziennikarka zaznaczyła, że na publice są zarówno wyborcy zdecydowani, jak i ci, którzy nie podjęli jeszcze decyzji, na kogo zagłosują w wyborach parlamentarnych 4 lipca.
Wybory w Wielkiej Brytanii: Starcie między Partią Pracy a Partią Konserwatywną, ale nie tylko
Mimo skrajnie niekorzystnych sondaży dla konserwatystów oraz coraz większej pewności, że wybory wygra Partia Pracy, zdobywając samodzielną większość w parlamencie, to i tak debatę BBC zdominował spór między dwoma największymi partiami. Polityczki obu ugrupowań, wiceprzewodnicząca laburzyści Angela Rayner oraz przewodnicząca Izby Gmin z Partii Konserwatywnej Penny Mordaunt, które część publicystów widzi jako przyszłe liderki swoich partii, wykorzystywały każdą, by wymierzyć drugiej stronie cios.