Rasizm to niebezpieczne słowo w polskiej debacie. Mam dużą rezerwę do tego terminu, bo po wielokroć nadużywany stał się wygodną i – w zamyśle użytkowników – ostateczną pałką na przeciwnika, pierwotne znaczenie zostawiając daleko w tyle.
Jeśli to, co robi Janusz Kowalski, nie jest rasizmem, to co nim jest?
Nie znajduję jednak innego słowa na to, co w ostatni weekend robili politycy Suwerennej Polski, którzy najwyraźniej znaleźli sobie nowe hobby, zaraz po nocnym zwiedzaniu dachu Sejmu. Mianowicie dziarscy panowie pokroju Janusza Kowalskiego robią zdjęcia przypadkowo napotkanym ludziom o innym kolorze skóry i piszą: „To nie jest śmieszne. Taką przyszłość szykują Polakom Donald Tusk, Rafał Trzaskowski i Szymon Hołownia. Polskie kobiety będą molestowane na polskich ulicach. Po zmroku Polacy będą bali wyjść na zewnątrz. Wzrośnie przestępczość. Ataki z maczetami staną się powszechne. Zaczęło się”.
Nie to, żeby coś się stało, a sprawcami zajścia byli bohaterzy wpisu posła Zjednoczonej Prawicy. W żadnym razie. Janusz Kowalski po prostu zrobił zdjęcie obcej mu grupie czarnoskórych i stwierdził, że ich obecność spowoduje gwałty i przestępczość. Jeśli implikowanie, że pobyt – przecież w większości legalny – odmiennych rasowo obywateli sprawi, że polskie ulice będą niebezpieczne, nie jest rasizmem, to nie wiem, co nim jest.
Sytuacja na granicy to nie puste patriotyczne wzmożenie
Niestety, poseł Kowalski może mieć poniekąd uzasadnione powody do schadenfreude. To PiS bowiem jako pierwszy zagospodarował emocje związane z kryzysem na granicy, co dziś sprawia, że część polityków PO musi połykać własne języki. Trudno wszak, by jakikolwiek przytomny obserwator polskiej rzeczywistości zakwestionował słuszność obrony granic. Narracje suflowane przez Agnieszkę Holland czy Janinę Ochojską, które sugerowały nieuzasadnione i dokonywane na dużą skalę bestialstwo polskiego państwa, spektakularnie splajtowały. Mimo że środowiska skupione wokół tych osób z zadziwiająca konsekwencją powtarzają te tezy, wyobraźnie polityków są już zupełnie gdzie indziej – mało kto wciąż ma chęć twardo występować przeciwko Straży Granicznej.