Poseł Krzysztof Śmiszek sformułował oczekiwania Lewicy wobec Unii Europejskiej. Jeśli Polska sama sobie nie radzi z budownictwem mieszkaniowym, równością płci i walką z biedą, to trzeba, by zajęła się tym Unia Europejska i zmusiła Polskę do rozwiązania tych problemów. Nie ma lepszego podsumowania abdykacji Lewicy z próby skutecznego wpływania na sytuację w Polsce poprzez wewnętrzne mechanizmy demokratyczne. Co więcej, osoby idące do wyborów europejskich z takim programem nie zasługują, by traktować je poważnie. Unia Europejska nie jest siostrą Ratched, która dyscyplinuje niesfornych pacjentów, lecz wielkim targiem idei, rozwiązań i interesów. Reprezentować nas tam powinni ludzie umiejący walczyć o polskie interesy, promować polskie rozwiązania, polskie firmy, interesy polskiej kultury, wreszcie zdolni walczyć o nasze bezpieczeństwo: gospodarcze, instytucjonalne i militarne. A przede wszystkim dbać o naszą suwerenność. Każdy więc, kto idzie do Parlamentu Europejskiego pod hasłem rozwiązywania polskich problemów poprzez nacisk unijnych instytucji, będzie dla polskich interesów przeciwskuteczny. Projektuje słabość i bezradność tam, gdzie walczy się o przywództwo i forsuje rozwiązania zgodne z naszym państwowym interesem.
Czytaj więcej
Od wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego nic w naszym życiu nie zależy. Nie ma znaczenia, czy wygra PiS, czy KO, czy Trzecia Droga. To elekcja, która nie ma żadnego znaczenia dla życia obywateli RP. O co w nich zatem chodzi?
Czego nie potrafią zrozumieć politycy?
Wydaje się, że polskim politykom, zarówno tym programowo proeuropejskim, jak i eurosceptycznym, najtrudniej jest zrozumieć zagadnienia suwerenności kraju znajdującego się w szerszych międzynarodowych organizacjach. A to, niestety, wymaga przypominania prawd oczywistych. Tak, to prawda, każdy traktat międzynarodowy i członkostwo w międzynarodowej organizacji zabierają nam cząstkę suwerenności. Ale racjonalny kraj oddaje tę cząstkę suwerenności w swoim własnym interesie i rozumiejąc, dlaczego to robi. Traktat pokojowy z sąsiadem odbiera nam suwerenne prawo zaatakowania go. Traktat europejski zmusza nas do swobodnego przepływu ludzi, towarów i usług. Członkostwo w NATO podporządkowuje częściowo nasze wojsko ponadnarodowemu dowództwu. Wszystkie te trzy koncesje czyni się jednak w interesie podstawowego celu politycznego każdego państwa: utrzymania i wzmocnienia suwerenności. Nie ma bowiem swobody podejmowania decyzji o wewnętrznej organizacji demokratycznego kraju bez zapewnienia jego bezpieczeństwa, bez warunków rozwoju gospodarczego, bez traktatów handlowych i celnych. Polsce OPŁACA SIĘ być w Unii i w NATO dokładnie po to, by nie rezygnować z suwerenności i demokracji.
Jednak czym innym jest dokonywanie transakcji typu „coś za coś” w interesie państwa, a czym innym widoczna w postawie posła Śmiszka chęć, by nasze problemy rozwiązywali za nas inni. Jest to postawa naiwna, wręcz śmieszna i szalenie niebezpieczna. Posłowi Śmiszkowi wydaje się bowiem, że stanowisko Unii Europejskiej jest stałe, niezmienne i trwale zbieżne z interesami jego i jego formacji. Kłopot w tym, że w historii cywilizacji jedynym pewnikiem jest wyłącznie zmiana i Unia Europejska stale ewoluuje, podobnie zresztą jak Polska i inne kraje członkowskie. Już niedługo dwa dominujące dotąd kraje w Unii – Niemcy i Francja – mogą być rządzone przez ludzi o mentalności Przemysława Czarnka, tyle że jeszcze wyraźnie prorosyjskich. Czy wtedy poseł Śmiszek też będzie się domagał, by Unia regulowała nasze wewnętrzne stosunki społeczne oraz politykę zagraniczną?
Czytaj więcej
Dwie największe partie kończą układać listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński dokonują ostatnich roszad personalnych. Wymęczone wyborczym serialem ugrupowania z trudem to wszystko znoszą.