W swoim raporcie Amnesty International szkaluje Izrael w nadziei, że jeśli pewne stwierdzenia powtórzy się wystarczająco wiele razy, w końcu do niego przylgną. Prawda jest jednak taka, że Izrael od początku opiera się na wartościach demokratycznych i otwartości, w tym otwartości na krytykę. Ta otwartość nie obejmuje jawnego obrażania. Żaden kraj nie tolerowałby takiego przeinaczania faktów o sobie, wzywam więc Amnesty do wycofania tego zwodniczego raportu, choćby po to, by uratowało swoją reputację.
Równość niezależnie od wyznania
1 lutego Amnesty International (AI) wystrzeliło kolejną salwę w wojnie ideologicznej wymierzonej w Izrael. Londyński oddział organizacji przygotował raport mijający się z prawdą, pełen przeinaczeń i stwierdzeń nie podpartych dowodami. Powiedzieć, że jest on „stronniczy" lub „niesprawiedliwy" nie oddaje w pełni skali związanych z nim problemów.
Jednym z wielu podstawowych błędów raportu jest łączenie izraelskich Arabów i Palestyńczyków, dwóch powiązanych, lecz bardzo różnych grup. AI narzuca niechcianą tożsamość całej społeczności izraelskich Arabów, z których tylko niewielki odsetek określa się jako Palestyńczycy.
Co więcej, codzienność i sytuacja prawna tych dwóch grup jest zupełnie odmienna. Palestyńczycy od dziesięcioleci są rządzeni przez autorytarną Autonomię Palestyńską i organizację terrorystyczną Hamas, podczas gdy izraelscy Arabowie są obywatelami demokratycznego Państwa Izrael, a ich demokratyczne prawa i wolności są chronione w takim samym stopniu, jak innych obywateli. Izrael, jako państwo stabilnej demokracji, zapewnia pełną równość społeczną i polityczną wszystkim swoim obywatelom, niezależnie od ich wyznania czy etniczności.
Jednym z problemów raportu jest decyzja Amnesty, by sztucznie zmieszać te dwie grupy, która jest elementem strategii, by nie tylko oczernić Izrael w sprawie Palestyńczyków, ale też zakwestionować jego tożsamość jako państwa żydowskiego.