Protesty, starcia z policją, ostre słowa opozycji, która oskarża rząd o „rujnowanie kraju", i nagłówki tabloidów ostrzegające, że gospodarka ma już tego dość – to nie podsumowanie weekendowych serwisów informacyjnych z Polski, lecz przegląd wiadomości z Niemiec, które mają nie tylko najsilniejszą gospodarkę w Europie, ale i najhojniejszy w Unii pakiet pomocowy dla firm wart ponad 1,1 biliona euro. I w dodatku bardzo sprawnie wdrożony w życie, co przypominają swoim politykom amerykańskie i brytyjskie media.
Rząd kanclerz Merkel – wskazywany w USA, Wielkiej Brytanii czy nawet w Japonii jako wzór wspierania biznesu – zbiera jednak wewnątrz kraju cięgi za zbyt wolne odmrażanie gospodarki. Fakt, że niemal każdy kraj ma dzisiaj problem ze skutkami przedłużającego się lockdownu, z funkcjonowaniem pakietu pomocowego albo z jednym i drugim, jest jednak niewielką pociechą dla polskich przedsiębiorców, szczególnie dla tych, którym koronawirus zamroził całość albo większość biznesu.
Można oczywiście powiedzieć, że przy polskiej biurokracji i przy naszym stopniu skomplikowania przepisów problemy z dostępem do pieniędzy z tarczy były do przewidzenia. Wiadomo, że różne pakiety pomocowe rozdzielane przez polityków wyglądają świetnie w formie prezentacji w PowerPoincie, tweetów czy wpisów na Facebooku. Z ich realizacją jest już gorzej. Szczególnie gdy wsparcie obwarowano jakimiś warunkami, a udzielają go instytucje, które – jak ZUS czy urzędy pracy – dotychczas nie wyróżniały się supersprawnym działaniem. Trudno więc oczekiwać, by działały lepiej w czasach pandemii, gdy narzucone im nowe obowiązki wykonują w zmniejszonym składzie, bo część pracowników opiekuje się dziećmi albo jest na kwarantannie.
Nie dają rady ludzie, nie dają rady systemy informatyczne. Jednak tym, co wywołuje największe frustracje i co jest najgroźniejsze dla firm, dla gospodarki i dla naszego zdrowia, jest wciąż podsycany stan niepewności i zagrożenia. Ekonomiści i psycholodzy od lat powtarzają, że o ile potrafimy dostosować się do trudnych warunków działania, mało przyjaznych regulacji, o tyle dużo gorzej radzimy sobie, żyjąc w niepewności, co będzie jutro, za tydzień czy za miesiąc. Nikt tego długo nie wytrzyma i żaden pakiet pomocowy temu nie zaradzi. Najwyższy czas więc przyjąć, że koronawirus zostanie z nami na długo i zacząć oswajać nową sytuację – może na początek wyrzucając z kampanii społecznych hasło nawołujące uporczywie, byśmy zostali w domu.