Wszystko to wynika oczywiście z błędnej oceny sytuacji – kryzys pandemiczny w najlepsze trwa, kończy się jedynie jego pierwsza, gwałtowna faza.
Mimo wszystko zakończenie fazy paniki jest jednak faktem, a w związku z tym do problemu możemy dziś podchodzić w sposób spokojniejszy niż dotąd. W tym również do problemu bardzo delikatnego – czy kraje zachodnie wybrały optymalną strategię walki z pandemią? Wszystkie wyliczenia i analizy mają rzecz jasna charakter wstępnych spekulacji. Nie wiemy, jak wielki koszt gospodarczy będzie się ostatecznie wiązał z pandemią, nie wiemy też (i nigdy się nie dowiemy), ilu ludziom udało się uratować życie dzięki podjętym radykalnym decyzjom. Pewne szacunki jednak już istnieją, dając materiał do refleksji.
Zespół uczonych z Imperial College w Londynie oszacował na podstawie modelu, że zastosowane restrykcje uratowały w Europie życie ponad 3 milionów ludzi. Wiadomo, jest to tylko modelowy szacunek (inne modele mogą dać inne wyniki), ale przyjmijmy go za prawdziwy.
Wiemy więc, co zyskaliśmy dzięki powszechnemu lockdownowi.
Z drugiej strony, mamy jednak gospodarcze koszty lockdownu. Można je mierzyć na różne sposoby – albo patrzeć na straty w zakresie PKB (w porównaniu z hipotetyczną sytuacją, gdyby restrykcji nie wprowadzono), albo skoncentrować się jedynie na wzroście długu publicznego, związanym z prowadzoną polityką gospodarczą. Obie metody mają jeden wspólny mianownik, taki mianowicie, że na razie nie mamy żadnych danych, które pozwoliłyby dokonać precyzyjne obliczenia. Tak jak w przypadku liczby ofiar Covid-19, możemy jednak oprzeć się na pewnych szacunkach. Wynika z nich, że dług publiczny w krajach europejskich wzrośnie z powodu pandemii o ok. 20 punktów procentowych PKB, czyli o 3,5 biliona euro. Jeśli to prawda, to koszt budżetowy uratowania jednego życia wyniósł około 1,1 miliona euro.