Na razie na to się zanosi. Według opublikowanych danych (na które znawcy statystyki patrzą z lekką nieufnością, ale nie twierdzą, że są fundamentalnie sfałszowane), po spadku PKB o 10 proc. w pierwszym kwartale tego roku już w drugim nastąpiło odbicie podobnej skali, a w trzecim – wzrost utrzymał się na poziomie 3 proc. Najwyraźniej w Chinach wystąpiła typowa recesja o przebiegu V (silne załamanie produkcji, a potem błyskawiczna odbudowa), na nowo zaczęły rosnąć inwestycje i konsumpcja, mimo panującej na świecie recesji zwiększyła się nadwyżka handlowa.
Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego w całym roku 2020 Chiny – jako jedyna wielka gospodarka świata – odnotują 2 proc. wzrostu PKB, podczas gdy USA – ich główny globalny rywal – cierpieć będą z powodu ponad 4 proc. spadku.
Jakim cudem Chinom udało się tak szybko pokonać recesję?
Po pierwsze, choć pandemia Covid-19 wybuchła właśnie w chińskim mieście Wuhan, dziś w Chinach jest tylko 250 chorych – podczas gdy w USA chorują niemal 3 miliony osób, a w Europie milion. Chiny opanowały zarazę, stosując najbardziej brutalne, ale skuteczne środki: bez wahania zamykając fabryki w regionach objętych epidemią, zamykając ludzi na wiele tygodni w domach (bez przejmowania się, czy mają z czego żyć), przymusowo izolując podejrzanych o zakażenie, zakazując podróży, używając najnowocześniejszych metod inwigilacji swych obywateli, drakońsko karząc opornych, masowo testując i izolując nowe ogniska zarazy.
Po drugie, rząd i bank centralny dosłownie zalały gospodarkę pieniędzmi, gwałtownie zwiększając zadłużenie zarówno sektora publicznego, jak prywatnego – ale jednocześnie uzyskując szybką odbudowę inwestycji.