2020 r. był ogromnym wyzwaniem, ale, jak pokazują dane o produkcji, sprzedaży oraz wynikach finansowych, Grupa KGHM wyszła z niego obronną ręką. Wzrósł zysk jednostkowy, zmniejszyło się zadłużenie netto grupy. To rodzi pytanie o dywidendę – zwłaszcza że firma nie płaciła jej trzy lata z rzędu.
Ex post łatwo mówić o minionym roku, warto pamiętać, że zwłaszcza w jego pierwszej części byliśmy wręcz w stanie wojny. Nie można wysłać górników i hutników na pracę zdalną, a warunki makro były bardzo niesprzyjające. Wycena miedzi był najniższa od wielu lat, dopiero koniec roku przyniósł poprawę notowań i musieliśmy położyć nacisk na optymalizację kosztową.
Pytanie o dywidendę pojawia się oczywiście bardzo często. Formalną rekomendację wydamy w stosownym czasie. Obecnie widzimy pewne przesłanki sprzyjające pozytywnej decyzji, ale to nie jest jeszcze moment na wiążące decyzje.
Ponad 400 zakażonych, pół tysiąca na kwarantannie – to przytaczane przez PAP dane sprzed kilku dni z czterech największych kopalni węgla na Śląsku. Sama PGG szacuje, że w zeszłym roku w szczycie pandemii zakażonych było 1,7 tys. pracowników, a przeszło 3 tys. było w kwarantannie. Z Grupy KGHM nie płynęły w ubiegłym roku dramatyczne informacje. Jak radzicie sobie z trzecią falą zachorowań?
Pandemia się nie zakończyła i codziennie walczymy, by jej skutki jak najmniej nas dotknęły. W czasie poprzedniego szczytu zachorowań, w listopadzie, mieliśmy ponad 500 zachorowań w całej międzynarodowej grupie liczącej 34 tys. pracowników. Teraz zachorowań jest mniej, co oznacza, że nasze systemy zwiększające bezpieczeństwo są skuteczne, poza tym więcej ludzi prawdopodobnie nabyło naturalną odporność.