Zwykle jest tak, że ugrupowania, które przejmują rządy, to najtrudniejsze reformy, najbardziej bolesne, najmniej popularne, ale też potrzebne w ich ocenie, przeprowadzają w pierwszym, najdalej drugim roku czteroletniej kadencji. Naprawiają w ten sposób to, co zepsuli poprzednicy, ale też zostawiają sobie w ten sposób czas na uspokojenie wywołanych trudną reformą złych nastrojów wyborców. Nikt raczej nie podnosi podatków i nie odbiera przywilejów w roku wyborczym.
Czytaj więcej
Aż 289 mld zł ma wynieść dziura w budżecie centralnym w 2025 r. – wynika z projektu przyjętego we wtorek przez rząd. To rekordowo dużo. Pocieszeniem może być jedynie to, że deficyt całego sektora finansów publicznych ma być mniejszy niż „rządowy”.
Budżet „budowy i siły”. Co to znaczy?
Rząd Donalda Tuska przyjął w środę projekt budżetu państwa na 2025 r. Pierwszy w 100 proc. własny, bo podwaliny pod tegoroczny kładł jeszcze PiS, a obecna koalicja trochę go po swojemu poprawiła. Premier mówi o budżecie „budowy i siły”. Wzrost gospodarczy ma przyspieszyć do 3,9 proc. po tegorocznych 3,1 proc. Inflacja ma być utrzymana w ryzach, co nie oznacza jej zbicia do celu inflacyjnego, lecz powstrzymanie przed takim wystrzałem wzrostu cen jak za rządów PiS. Przewidywane przez rząd 5 proc. to dużo. Utrzymane mają być wszystkie programy socjalne, w tym przede wszystkim 800+. Mocno w górę mają pójść wydatki na zdrowie, a także na obronność. Rosnąć mają płace, także w budżetówce. Wszystko to jednak nie składa się na budżet marzeń.
Rekordowe prawie 300 mld zł deficytu może wręcz przerażać. Deficyt sektora finansów publicznych na poziomie aż 5,5 proc. w relacji do PKB, tak samo. Zwłaszcza że rośnie, a przecież już mamy nad głową unijną procedurę nadmiernego deficytu, bo dopuszczalna granica to 3 proc. PKB. Mimo to w projekcie budżetu (nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów) nie widać śladów zaciskania pasa. Ktoś powie: to dobrze, bo rząd niczego nie zabiera. Problem w tym, że nas nie stać na te wszystkie wydatki. Olbrzymią ich część finansujemy z długu. W przyszłym roku dług publiczny otrze się o zapisaną w konstytucji dopuszczalną granicę 60 proc. PKB. Nie jest wytłumaczeniem, że wiele krajów unijnych jest mocniej zadłużonych, bo bez reform będziemy je szybko doganiać.
Czytaj więcej
Prawie 187 miliardów złotych – tyle na obronność chce przeznaczyć rząd w 2025 r. Wydatki zapisane w projekcie przyszłorocznego budżetu są najwyższymi w historii demokratycznej Polski. Ale doświadczenia z ostatnich lat prowadzą do wniosku, że nie wydamy wszystkich pieniędzy.