Anna Cieślak-Wróblewska: Zahamowana rewolucja

W obliczu drożyzny na sklepowych półkach Polacy mogą zwrócić się w stronę produktów tańszych, ale gorszej jakości.

Publikacja: 25.08.2022 22:00

Anna Cieślak-Wróblewska: Zahamowana rewolucja

Foto: Bloomberg

Polacy konsumują coraz mniej białego pieczywa i ziemniaków – wynika z zestawienia przygotowanego przez ING Bank Śląski. To wbrew pozorom dosyć ważna i, co istotne, dobra informacja. Bo skoro stać nas na zwykle droższe zamienniki takich podstawowych produktów, to znaczy, że polskie społeczeństwo się bogaci (a do tego odżywia się zdrowiej).

Potwierdzeniem tezy o rosnącej zamożności Polaków może być również fakt, że coraz mniej jedzenia spożywamy w domach, za to chętniej korzystamy z ofert restauracji czy barów. Problem w tym, że te pozytywne trendy mogą się wkrótce niestety odwrócić. Wszystko przez galopującą inflację.

Czytaj więcej

Rewolucja w kuchni. Co teraz kupują i jedzą w domach Polacy

Żywność może nie drożeje w tak astronomicznym tempie jak nośniki energii, ale i tak są to największe zwyżki od dekad. W lipcu przeciętne gospodarstwo domowe musiało wydać na jedzenie i napoje bezalkoholowe aż o 15,6 proc. więcej niż rok wcześniej, a wzrost cen poszczególnych produktów niejednego Polaka przyprawia o zawrót głowy. Przykładowo pieczywo, mąka, mięso wołowe i drobiowe czy masło są o 30–40 proc. droższe niż rok wcześniej, a cukier – o niemal 50 proc.

I to jeszcze nie koniec! Jak przewidują eksperci, żywność będzie dalej drożeć, bo mamy splot wielu niekorzystnych czynników, takich jak wojna, susza, dramatycznie rosnące koszty produkcji rolnej itp. To wszystko, niestety, źle wróży naszej kondycji finansowej i zdrowotnej.

Popyt na żywność wśród konsumentów jest bowiem w miarę stały, to znaczy nie możemy ograniczyć spożycia w prosty sposób, np. rezygnując z jednego posiłku dziennie. Jeśli ceny jedzenia rosną, oznacza to mniej więcej wprost proporcjonalny wzrost wydatków z budżetu domowego. Dla rodzin o niskich dochodach może to oznaczać finansową katastrofę, dla tych o dochodach średnich czy wyższych – konieczność oszczędzania na innych rzeczach.

Z drugiej strony możemy oczywiście też sięgać po pewne rozwiązania, które zredukowałyby nasze wydatki związane z codziennym zaspokajaniem podstawowych potrzeb. To choćby rezygnacja ze spożywania obiadów czy kolacji w restauracjach czy mniej zamawianych posiłków na wynos. Uderzy to w branżę gastronomiczną, która jeszcze nie podniosła się po pandemii.

Innym wyjściem może być kupowanie tańszych produktów. Zresztą Polacy to już praktykują. We wszystkich badaniach przeprowadzonych w ostatnich miesiącach rośnie odsetek osób, które podczas zakupów przede wszystkim kierują się ceną albo szukają towarów w promocjach. Tyle że „taniej” rzadko znaczy „lepiej”. Warto pamiętać, że dosyć często zdarza się, że niższa cena wynika np. z obniżenia pojemności opakowania danego produktu albo obniżenia zawartości cennych składników (co oznacza faktycznie obniżenie jakości).

W końcu w obliczu drożyzny na sklepowych półkach Polacy mogą zwrócić się w stronę tańszych substytutów. I tak możemy wrócić od starych, niezdrowych nawyków wysokiego spożycia ziemniaków i białego pieczywa zamiast bardziej urozmaiconej diety, a dekady pozytywnej rewolucji na polskich talerzach pójdą na marne.

Polacy konsumują coraz mniej białego pieczywa i ziemniaków – wynika z zestawienia przygotowanego przez ING Bank Śląski. To wbrew pozorom dosyć ważna i, co istotne, dobra informacja. Bo skoro stać nas na zwykle droższe zamienniki takich podstawowych produktów, to znaczy, że polskie społeczeństwo się bogaci (a do tego odżywia się zdrowiej).

Potwierdzeniem tezy o rosnącej zamożności Polaków może być również fakt, że coraz mniej jedzenia spożywamy w domach, za to chętniej korzystamy z ofert restauracji czy barów. Problem w tym, że te pozytywne trendy mogą się wkrótce niestety odwrócić. Wszystko przez galopującą inflację.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację