„What Goes Up Must Come Down"– to angielskie porzekadło pojawiające się od 200 lat w literaturze, a w drugiej połowie XX wieku także w popkulturze (The Alan Parsons Project, Eminem i inni), często przypisywane bywa sir Izaakowi Newtonowi. Raczej niesłusznie, ale co do zasady zgodne jest z pobieżnym opisem jego prawa powszechnego ciążenia. Rzeczywiście, przedmiot rzucony w górę, spada. Podobnie jest w innych dziedzinach, np. tak kończy się wiele szybkich karier polityków.
Czytaj więcej
Zerowy VAT obowiązywać będzie prawdopodobnie tylko jakiś czas i jedynie na część produktów spożywczych. W efekcie inflacja znów mocno wzrośnie po powrocie do wcześniejszych stawek.
Jest jednak kategoria rzeczy, które nawet gdy spadają, wcześniej czy później pójdą w górę. To podatki. Nawet jeśli umiłowani przywódcy tego czy innego kraju je zmniejszą, możemy być pewni, że znów je kiedyś podniosą, często nawet powyżej wyjściowego poziomu, czasami tylko dla kamuflażu zmieniając nazwę. To prawo fiskusa jest równie powszechne jako prawo ciążenia.
Dlatego ciesząc się, że dzięki przymknięciu oka przez Brukselę (odsądzaną od czci i wiary przez polski rząd) będzie mógł on zrealizować swój pomysł zmniejszenia z pięciu do zera procent VAT na podstawowe kategorie żywności, łagodząc w ten sposób ból inflacji w Polsce, muszę przypomnieć, że obniżone stawki wcześniej czy później wrócą do wyjściowego poziomu. Podobnie jak obniżona właśnie akcyza na paliwa, dzięki której ceny na stacjach zjechały mocno poniżej 6 zł, a także obniżany od stycznia VAT na potwornie drożejące gaz i prąd.
Podatkowe promocje pozwalają nieco ściąć górkę inflacji, ale mają z góry określony „czas przydatności do spożycia". Owszem, można go przedłużyć, ale nie da się tego robić w nieskończoność. I gdy promocja się skończy, nastąpi wystrzał cen, podbijając i tak już wysoki wskaźnik inflacji, który ekonomiści prognozują na 2022 r. średnio na 7-8 proc., ze szczytem dobrze powyżej 9 proc. w czerwcu. Właśnie dlatego z wystrzałem inflacji do 5,2 proc., poziomu niewidzianego od trzech dekad, mierzą się Niemcy, którzy obniżyli VAT w drugiej połowie 2020 r. ze względu na pandemię.