Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept

Targi między PiS a koalicją rządzącą o pigułkę „dzień po” to zwykła polityka, w którą wpisze się także ewentualne weto prezydenta. Bo bynajmniej nie chodzi tu o kobiety.

Publikacja: 20.03.2024 03:00

Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept

Foto: Adobe Stock

To, że pigułka „dzień po” jest na receptę, nie oznacza, że kobiety po nią nie sięgają. A oznacza jedynie tyle, że trzeba wyłożyć na nią pieniądze albo samą pigułkę kupić w „drugim obiegu”.

Antykoncepcję awaryjną, na co zresztą wskazuje sama nazwa, stosuje się w wyjątkowych sytuacjach. Wtedy gdy zawiodą inne metody zapobiegania ciąży, gdy dojdzie do gwałtu czy wtedy, gdy ludzie się zapomną – taka nasza natura. Nikt nie łyka „jak cukierki”, młodzi, którzy wiedzą o istnieniu pigułki (w końcu mają w szkole WDŻ, a od 2026 r. edukację zdrowotną), też zdają sobie sprawę z tego, czym ona jest. A że nie można jej traktować jako rutynowego środka antykoncepcyjnego pouczy farmaceuta czy przeczytają w ulotce.   

Od 2020 r. sprzedaż pigułek „dzień po” stale rośnie

I to, że stosuje się ją w naprawdę szczególnych sytuacjach, pokazują dane, które na prośbę „Rzeczpospolitej” przygotowała specjalizująca się w obszarze ochrony zdrowia firma analityczna Pex. Okazuje się, że od lat liczba sprzedanych opakowań tabletki „dzień po” jest poniżej 30 tys. sztuk miesięcznie. I tak, przykładowo w tym roku w lutym kupiono 26 880 opakowań, w styczniu – 29 088 a w grudniu 2023 r. – 26 611. To oznacza, że obecnie poziom sprzedaży jest porównywalny do tego, który był przed wprowadzeniem recept, tj. przed lipcem 2017 roku.

Okazuje się, że od lat liczba sprzedanych opakowań tabletki „dzień po” jest poniżej 30 tys. sztuk miesięcznie.

W styczniu 2017 r. sprzedano 28 624 opakowań, w czerwcu 2017 r. – 23 749, w lipcu – 24 863. Spadek zauważalny jest dopiero od sierpnia 2017 r., kiedy liczba sprzedanych pigułek zmniejszyła się do 16 681 opakowań. W kolejnych miesiącach nie przekraczała w zasadzie 15 tys. – aż do maja 2020 r. kiedy liczba sprzedawanych tabletek zaczynała rosnąć. Wyraźny trend wzrostowy w sprzedaży antykoncepcji awaryjnej zauważalny jest od kwietnia 2020 r.

Przypomnijmy, w styczniu 2020 r. weszły w życie e-recepty, a pod koniec marca został ogłoszony lockdown. W przychodniach ruszyły teleporady, więc uzyskanie recepty było bardzo łatwe. Pojawiły się też receptomaty, za pośrednictwem których w 15 minut i po zapłaceniu 50 zł można otrzymać receptę.

Dlaczego w momencie, gdy uzyskanie recepty na pigułkę jest tak proste, potrzebne są regulacje związane z receptami?

Pomijając aspekt finansowy i związany z dostępem do internetu, tak zupełnie po ludzku wyobraźmy sobie zgwałconą kobietę, która jak najszybciej chce o wszystkim zapomnieć. Nie zawsze od razu idzie na policję, nieraz w ogóle. Ale zawsze obawia się ciąży z gwałtu i łatwiej jest kupić w aptece pigułkę bez opowiadania o tym, co się wydarzyło i co jest dla niej tak bolesne.

Polityczne rozgrywki między KO a PiS

Pigułka „dzień po” to także sprawa ważna dla rządzącej koalicji, obietnica zapisana w „100 konkretów na 100 dni”, z którą Koalicja Obywatelska szła do wyborów. Wiele kobiet zdecydowało się oddać swój głos na KO właśnie dlatego, że w ich programie znalazły się postulaty związane z prawami kobiet. Poza tym zniesienie recept jest rozwiązaniem dość łatwym do wprowadzenia i niezwiązanym z tarciami wewnątrz koalicji rządzącej tak, jak to jest z aborcją do 12. tygodnia ciąży. Można się będzie tym chwalić.

Ale łatwo nie jest. Prezydent Andrzej Duda, sugerując weto do ustawy, tłumaczy, że niepokoi go fakt, iż pigułka będzie dostępna dla piętnastolatek. Cóż, prawo pozwala podejmować współżycie osobom powyżej 15. roku życia, więc wydaje się to spójne. Co więcej, 16-letnie dziewczyny mogą już wychodzić za mąż i zakładać rodziny, jeśli są ku temu ważne powody – a miałyby być zbyt niedojrzałe, by zdecydować o tym, czy w danym momencie chcą zostać mamami czy nie?

Czytaj więcej

Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?

Natomiast zupełnie dziwacznym wydaje się pomysł prezydenta, by o zgodę na zażycie pigułki pytać rodziców. Może lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby nastolatki miały obowiązek uzyskiwania zgody na seks od rodziców. Wtedy żadna pigułka nie byłaby potrzebna, bo zapewne mało która 15-latka by ją uzyskała.

Czy ostatecznie prezydent Andrzej Duda zdecyduje się na zawetowanie tej ustawy? To bardzo prawdopodobne, gdyż takie oczekiwania płyną ze strony wyborców PiS. A ponieważ jest to sprawa ważna politycznie dla KO, minister Izabela Leszczyna mówi, że ma przygotowany „plan B” – recepty na pigułkę będą wystawiać farmaceuci.

Pytanie, ile jeszcze potrwa to szaleństwo wokół pigułki?

To, że pigułka „dzień po” jest na receptę, nie oznacza, że kobiety po nią nie sięgają. A oznacza jedynie tyle, że trzeba wyłożyć na nią pieniądze albo samą pigułkę kupić w „drugim obiegu”.

Antykoncepcję awaryjną, na co zresztą wskazuje sama nazwa, stosuje się w wyjątkowych sytuacjach. Wtedy gdy zawiodą inne metody zapobiegania ciąży, gdy dojdzie do gwałtu czy wtedy, gdy ludzie się zapomną – taka nasza natura. Nikt nie łyka „jak cukierki”, młodzi, którzy wiedzą o istnieniu pigułki (w końcu mają w szkole WDŻ, a od 2026 r. edukację zdrowotną), też zdają sobie sprawę z tego, czym ona jest. A że nie można jej traktować jako rutynowego środka antykoncepcyjnego pouczy farmaceuta czy przeczytają w ulotce.   

Pozostało 84% artykułu
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"
Ochrona zdrowia
Onkologia w Funduszu Medycznym. Szpitale od roku czekają na pieniądze
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ochrona zdrowia
Rośnie liczba nieodwołanych wizyt u lekarza