Projekt ustawy „Pierwsze mieszkanie”, którego jednym z filarów są tanie kredyty „na 2 proc.”, rząd przyjął 14 marca. Pod obrady Sejmu ustawa ma trafić w kwietniu. Program ma wejść w życiu w lipcu.
O kredyt z dopłatą będą się mogli starać kupujący swoją pierwszą nieruchomość – na rynku pierwotnym albo wtórnym. Maksymalna kwota kredytu dla singli to 500 tys. zł, dla rodzin 600 tys. zł. Limitu cen mkw. mieszkania nie ma, jest limit wieku. Kredytobiorca nie może mieć więcej niż 45 lat. Jeśli o preferencyjne finansowanie ubiega się małżeństwo, kryterium wieku musi spełniać jedna osoba. Państwo ma dopłacać do kredytów przez dziesięć lat.
Czytaj więcej
Potrzebna jest ponadpartyjna, spójna i realistyczna polityka mieszkaniowa, a nie wydumane obietnice składane od wyborów do wyborów.
Zwiększanie popytu
Rynek czeka na tanie kredyty. Michał Grzeląska, dyrektor Freedom Nieruchomości Łódź Wierzbowa, zauważa, że zapowiedź programu wzbudziła emocje wśród klientów. – Także deweloperzy mają nadzieję, że zwiększona akcja tanich kredytów ożywi rynek. Zachęcają do podpisywania umów rezerwacyjnych z wydłużonym terminem podpisania umów deweloperskich – mówi.
Deweloperzy przyznają: ruch w biurach sprzedaży jest większy. – Klienci, którzy spełniają kryteria programu, są bardziej aktywni – mówi Angelika Kliś, członek zarządu spółki Atal. – Mają świadomość, że wstrzymanie budów przez deweloperów oznacza ograniczenie oferty, co przekłada się na wzrost liczby rezerwacji mieszkań. Wiąże się to także z naszym programem „Czas na mieszkanie”. Dajemy klientowi gwarancję ceny i czas na załatwienie formalności kredytowych do września.