Choć we wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie prezydenckiego projektu ustawy o asystencji osobistej, najważniejsza dyskusja nad jego założeniami toczyła się podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. osób niepełnosprawnych. Jego uczestnicy – osoby z niepełnosprawnościami, ich opiekunowie i działacze – krytycznie odnieśli się do projektowanych przepisów.
Ich najpoważniejsze zarzuty to brak możliwości samodzielnego wyboru asystenta i pozbawienie takiego wsparcia dzieci i młodzieży. Asystent – jak podnoszono – nie będzie mógł też wykonywać części czynności pielęgnacyjnych, co w praktyce podopiecznemu – zwłaszcza temu z niepełnosprawnością głęboką - nie pozwoli uniezależnić się od wykonujących je zwykle rodziców. Możliwość wykonywania czynności higieniczno-pielęgnacyjnych jest zaś podstawowym elementem asystencji, co wskazano m.in. w komentarzu generalnym komitetu ONZ ds. praw osób z niepełnosprawnościami i co wynika z praktyki krajów europejskich.
Czytaj więcej:
Jak pracują asystenci za granicą? „To jak lot w kosmos”
Na znaczenie niezależności zwracał uwagę m.in. Bartosz Tarnowski z Instytutu Niezależnego Życia. – Ta asystencja osobista będzie niezgodna z wszystkimi naszymi pryncypiami – jako aktywistów i osób z niepełnosprawnościami, które korzystając z tej usługi chcą żyć niezależnie – ocenił. Jak podkreślił, on sam – dzięki ciężkiej pracy swoich rodziców – nie wymaga dzisiaj ich opieki i nie chce, aby to to oni musieli ponownie przejąć ją w przyszłości, jeśli będzie potrzebował wsparcia.
Głos zabrała także Aleksandra Krauze, która podzieliła się doświadczeniem pracy jako asystentka sparaliżowanego mężczyzny – obywatela Norwegii, mieszkającego w Wielkiej Brytanii.