Dziś w Australii kangurów żyje dwa razy więcej niż ludzi. Choć nam zwierzęta te wydają się zabawne i sympatyczne, Australijczycy często skarżą się, że sprawiają kłopoty. Jak opisuje magazyn „New Scientist" kangury powodują wypadki samochodowe, zanieczyszczają wodę, niszczą roślinność.
Aby utrzymać ich liczebność pod kontrolą, rząd australijski wydaje rok rocznie pozwolenia na odstrzał 5 milionów sztuk tych zwierząt. Teraz jednak testuje mniej drastyczną metodę – antykoncepcję.
Antykoncepcyjne implanty założono kangurzycom zamieszkującym 200 hektarowy obszar w stanie Wiktoria. W rejonie tym było tak dużo kangurów, że brakowało dla nich pożywienia – głodowały i chorowały.
Na początek antykoncepcję zastosowano u 75 kangurzyc. Skuteczność implantów okazała się bardzo wysoka, tylko jedno zwierzę zaszło w ciążę w ciągu trzech lat od zabiegu. Dziś populacja kangurów w tym rejonie jest trzy razy niższa niż w roku 2012.
Metoda nie jest jednak tania: przede wszystkim dlatego, że zwierzę należy złapać. Jak podaje australijska agencja ABC, koszt schwytania kangura to ok. 1000 dolarów australijskich (2,9 tys. zł). Cena odstrzału jest trzy razy niższa.