– To, co dawne, i to, co dzisiaj popularne, może zostać przetworzone w wyrafinowane tworzywo sztuki współczesnej – mówi Jerzy Kornowicz, dyrektor Warszawskiej Jesieni, która rozpocznie się 20 września i będzie trwać przez dziewięć dni.
Dyrektor Kornowicz podkreśla również, że festiwal co roku dostarcza przykłady przenikania rozmaitych znaków muzycznych do twórczości kompozytorów. Tym niemniej po raz pierwszy owe inspiracje stały się tematem festiwalu. W ciągu kilku dni nie da się ich oczywiście dokładnie udokumentować, chodzi o pokazanie, że jest to proces dynamiczny a nakładanie się na siebie rozmaitych zjawisk towarzyszy nam nieustannie.
Free jazz Krzysztofa Pendereckiego i Beatlesi bez beatu
Przykładów na to 67. Warszawska Jesień dostarczy każdego dnia. Od inauguracji do finału. W koncercie 20 września zaplanowano więc m.in. prawykonanie utworu Heleny Tulve napisanego na dawne instrumenty ludowe – fidel i sukę biłgorajską, na których zagra Maria Pomianowska. A 28 września festiwal zakończy się wykonaniem wielkiego „Tria” jednego z najważniejszych kompozytorów średniego pokolenia Duńczyka Simona Steen-Andersena. Połączył on orkiestrę symfoniczną, big-band, zespół wokalny, film i nagrania. „Trio” wymaga więc trzech dyrygentów.
Będzie ponadto utwór „Beatles(s)” Pawła Hendricha, który inspirował się twórczością liverpoolskiego zespołu, pozbawiając ją jednak charakterystycznych dla niej beatów. Nie zabraknie free jazzu w najczystszej postaci za sprawą rzadko dziś wykonywanego, a świetnego utworu „Actions” skomponowanego pół wieku temu przez Krzysztofa Pendereckiego.
Czytaj więcej
Brytyjski urząd zwalczający nieuczciwe praktyki rynkowe przyjrzy się sprawie rosnących cen biletów na koncerty Oasis. Grupa siedem razy zapełni Wembley Stadium w Londynie na przełomie lipca i sierpnia 2025 r. Najdroższe bilety kosztowały 899 funtów.