Marina Dawydowa musiała wyjechać z Moskwy 5 marca 2022 roku. Gdy po agresji Rosji na Ukrainę opublikowała petycję przeciwko wojnie, zaczęła być nękana telefonami, w domu, w którym mieszkała, zainstalowano kamery, a na drzwiach do mieszkania nieznani sprawcy namalowali złowrogą literę „Z”.
Jest wybitną krytyczką teatralną, pisuje sztuki, produkuje spektakle. Do wybuchu wojny Marina Dawydowa publikowała zarówno w Rosji, jak i na zachodzie Europy. Organizowała festiwal w Moskwie, a od 2016 roku była kuratorką programu teatralnego na Wiener Festwochen. Od tego roku jest jednym z dyrektorów festiwalu w Salzburgu. Odpowiada za dobór i organizację spektakli dramatycznych.
Festiwal w Salzburgu. Niemieccy aktorzy zaprezentowali listy Aleksieja Nawalnego
– Wielokrotnie pytano mnie, co artyści powinni robić w czasie wojny i jakie są wówczas cele sztuki – mówiła, obejmując dyrektorską funkcję w Salzburgu. – Uważam, że w momentach politycznych i społecznych kataklizmów artyści mogą kształtować opinię publiczną. Ale sztuka nie może być zakładnikiem polityki. Jej cele pozostają niezmienne. Powinna analizować życie w jego wszelkich aspektach – ontologicznych, egzystencjalnych i społecznych.
Czytaj więcej
Po premierze „Idioty” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego na festiwalu w Salzburgu krytycy absolutnie zgodnie twierdzą, że Polak stworzył ekscytujący teatr muzyczny, zapewniając widzom przeżycie, jakiego doświadcza się raz na wiele lat.
Oczywiście w pierwszym roku dyrektorowania nie stworzyła w pełni autorskiego programu teatralnego. Zaczęła jednak wprowadzać to, co doceniono w jej pracy na Wiener Festwochen, który bardziej otworzył się na świat. W Salzburgu wystawiono więc uwspółcześnioną „Oresteję” opartą na tekstach Ajschylosa, Eurypidesa, Sofoklesa, z wybitną aktorką niemieckiego teatru, a urodzoną w Polsce Patrycją Ziółkowską w roli głównej. Ten spektakl stawia pytanie, czy uniwersalny model demokracji nie zdezaktualizował się w naszych czasach.