Krytycy z Salzburga zachwyceni „Idiotą” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego

Po premierze „Idioty” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego na festiwalu w Salzburgu krytycy absolutnie zgodnie twierdzą, że Polak stworzył ekscytujący teatr muzyczny, zapewniając widzom przeżycie, jakiego doświadcza się raz na wiele lat.

Publikacja: 13.08.2024 04:30

„Idiota” Mieczysława Wajnberga w reż. Krzysztofa Warlikowskiego

„Idiota” Mieczysława Wajnberga w reż. Krzysztofa Warlikowskiego

Foto: Bernd Uhlig

Na spotkaniu przed premierą „Idioty” Mieczysława Wajnberga dyrektor festiwalu w Salzburgu Markus Hinterhäuser uprzedzał dziennikarzy, że ten utwór to nie jest operowy „blockbuster” zapewniający łatwy sukces. Tym bardziej trzeba zderzyć to stwierdzenie z opinią recenzentki „Financial Times”, która po spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego napisała: „Są chwile, kiedy wychodzisz z opery, nie mogąc mówić. Kiedy połączenie tekstu, muzyki, ruchu i obrazów osiąga taki poziom perfekcji, że trudno znaleźć słowa dla wyrażenia tego, jak się czujesz”.

Co Polska zrobiła dla Mieczysława Wajnberga

W tym, co się wydarzyło w Salzburgu, mamy też maleńką cząstkę, skoro kilkanaście lat temu za sprawą Instytutu Adama Mickiewicza zaczęliśmy promować Mieczysława Wajnberga. Sprawiliśmy, że jego opera o Auschwitz „Pasażerka” znalazła się na wielu prestiżowych scenach Europy i Ameryki, dotarła nawet do Chin, a potem zaczęto grać inne jego utwory. A przede wszystkim świat przestał traktować urodzonego w Warszawie Wajnberga jako kompozytora sowieckiego, bo spędził w Związku Radzieckim większą część życia. Dziś pisze się o nim jako o polskim Żydzie lub kompozytorze polsko-rosyjskim.

Do wystawienia w Salzburgu spoczywającego w zapomnieniu przez lata „Idioty” ręki nie przyłożyliśmy, bo Instytut Adama Mickiewicza za poprzedniej władzy skreślił tak ambitne projekty jak promocja Mieczysława Wajnberga.

Czytaj więcej

Spektakle Górnickiej i Warlikowskiego na Dziedzińcu Głównym Pałacu Papieży w Awinionie

„Idiota” jest adaptacją powieści Fiodora Dostojewskiego

Przed premierą Krzysztof Warlikowski tak mówił o operach Wajnberga: – Pierwsza z nich „Pasażerka” to próba pogodzenia się z przeszłością człowieka, którego rodzina zginęła w Zagładzie. Ostatnia – „Idiota”, to próba pogodzenia się z samym sobą i z własnym życiem.

Jeśli tak, to jej bohatera, księcia Myszkina, należy traktować jako alter ego kompozytora. „Idiota” jest adaptacją dla potrzeb opery wielkiej powieści Dostojewskiego, zachowującą zasadniczy przebieg zdarzeń, a przede wszystkim rysunek postaci, w wielu momentach znakomicie pogłębionych muzyką.

Krzysztof Warlikowski z niezawodną, znakomitą kreatorką przestrzeni scenicznej Małgorzatą Szczęśniak uwspółcześnił czas akcji, a właściwie nadał jej walor uniwersalny. I skupił się zarówno na głównym bohaterze, jak i na innych postaciach.

Powstał dopracowany w każdym szczególe obraz społeczności, w którym poza Myszkinem każdy nosi maskę, chce żyć w prawdzie, ale nie jest do tego zdolny, a presja innych też na to nie pozwala. Łatwo więc zrozumieć, dlaczego „Idiota” nie miał szans, by pojawić się na radzieckich scenach za życia Wajnberga.

Kaspar, Newton, Einstein czy może Chrystus

Fascynująca jest też próba odpowiedzi na pytanie, kim właściwie jest, a Krzysztof Warlikowski ciągle mnoży tropy, podsuwając kolejną możliwą odpowiedź. Czy jest w nim coś z Kaspara Hausera, prostaczka wychowanego w zgodzie z naturą (piękna scena towarzysząca monologowi Myszkina o pobycie w Szwajcarii). Czy może to raczej kolejny Newton lub Einstein rozwiązujący skomplikowane równania, a niemogący poradzić sobie w życiu?

A może Myszkin przypomina tajemniczego przybysza z „Teorematu” Pasoliniego? A może współczesny Chrystus (stąd nawiązanie w spektaklu do Chrystusa w grobie z obrazu Hansa Holbeina)? Myszkin także przecież niezmiennie wierzy, że każdy człowiek jest dobry.

Czytaj więcej

Ludzkie drapieżniki i empatyczne zwierzęta

Taki teatr jest możliwy w operze

„Idiota” w Salzburgu nasuwa też skojarzenia z ostatnim dziełem teatralnym Warlikowskiego, którego bohaterka Elizabeth Costello ma wiele twarzy jak Myszkin. Przede wszystkim jednak w obu inscenizacjach reżyser osiągnął zespołową jedność na niesłychanym poziomie precyzji i wyrażanych emocji, co w spektaklach operowych właściwie się nie zdarza. Stąd uznanie krytyków połączone ze zdumieniem, że w operze jest to możliwe.

Oglądanie „Idioty” niesie też przyjemność (jeśli to określenie jest na miejscu w przypadku spektaklu tak poważnego) obserwowania, jak znakomicie Krzysztof Warlikowski radzi sobie z trudnymi warunkami technicznymi ogromnej sceny Felsenreitschule służącej festiwalowi od stu lat. Prostymi zabiegami inscenizacyjnymi i scenograficznymi potrafi zbudować spektakl niemalże kameralny, którego napięcie budują wykonawcy poddający się woli reżysera.

Każdy ze śpiewaków jest tu na swoim miejscu, uczestnicząc we wspólnej kreacji. Trudno jednak nie wymienić wielkiej roli ukraińskiego tenora Bogdana Wołkowa (Myszkin), jego rodaka Jurija Samojłowa jako Liebiediewa, białoruskiego barytona Władysława Sulimskiego (Rogożyn), Australijki Xeni Puskarz Thomas (Agłaja), Litwinki Ausrine Studynte (Nastazja Filipowna), choć w jej interpretacji wokalnej przydałoby się momentami więcej subtelności. Ma swoje zadanie również polski bas Jerzy Butryn (Tocki).

Reszty dopełniła z Wiedeńskimi Filharmonikami litewska dyrygentka Mirga Gražinytė-Tyla, od kilkunastu lat zafascynowana twórczością Mieczysława Wajnberga. Jego muzyka do „Idioty” zasługuje jednak na oddzielne omówienie.

Na spotkaniu przed premierą „Idioty” Mieczysława Wajnberga dyrektor festiwalu w Salzburgu Markus Hinterhäuser uprzedzał dziennikarzy, że ten utwór to nie jest operowy „blockbuster” zapewniający łatwy sukces. Tym bardziej trzeba zderzyć to stwierdzenie z opinią recenzentki „Financial Times”, która po spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego napisała: „Są chwile, kiedy wychodzisz z opery, nie mogąc mówić. Kiedy połączenie tekstu, muzyki, ruchu i obrazów osiąga taki poziom perfekcji, że trudno znaleźć słowa dla wyrażenia tego, jak się czujesz”.

Pozostało 90% artykułu
Teatr
Premiera „Boeing Boeing” oraz jubileusz Mikołaja Krawczyka w Teatrze Capitol
Teatr
Putin już bombarduje Polskę – w legnickim teatrze
Teatr
Okropny „Faust” Wojciecha Farugi w Teatrze Narodowym
Teatr
Najważniejsza niemiecka nagroda teatralna, "Der Faust", dla Łukasza Twarkowskiego za multimedia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Teatr
Największy książkowy bestseller ostatnich lat w teatrze. „Chłopki" w Legnicy